wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 14:Pierwszy pocałunek jest jak słońce - wschodząc rozpoczyna dzień, który nigdy nie będzie taki sam jak inne

 Z dedykacją dla Jessie i S. Dzięki, że czytacie i komentujecie <3

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ale mi łeb pękał. To było straszne. Nie miałam siły otworzyć nawet jednego oka. Wszystko docierało do mnie bardzo powoli, minuta po minucie. Przypomniałam sobie, że byłam razem ze sforą. Najpierw w jakimś klubie i... o rany! Co ja najlepszego robiłam? Byłam taka jak nie ja. Taka... dzika. Widziałam twarze zupełnie obcych facetów.

Około czwartej się stamtąd zmyliśmy z Jake'em. Potem...

odprowadzał mnie. A potem, całowałam go?! Ale się wpakowałam!! I jeszcze bredziłam coś, że jest przystojny. I jeszcze jakieś... inne.. Suuuuuper. To, że przed wyjazdem do Paryża obiecałam sobie, że będę odważniejsza w stosunku do Jacob'a nie oznaczało, że aż tak. Kurczę, muszę to jakoś wytłumaczyć. Tylko jak?

Potem był u mnie. Umyłam się a on, został przy mnie...

Właśnie, gdzie on właściwie był? Odwróciłam się nerwowo w drugą stronę w tym samym czasie otwierając oczy. Nie było go. Zostawił za to liścik. Podniosłam się szybko i tylko huknęło mi w głowie. To było straszne. Ledwo wygramoliłam jedną rękę spod kołdry. Sięgnęłam powoli po liścik i zaczęłam czytać.
Ness, nie chciałem cię budzić a ja musiałem już iść. Mam nadzieję,że lepiej się już czujesz. Dzięki, że spędziłaś ze mną tego sylwestra. Przyjdź jak będziesz miała czas i będziesz chciała. Wiesz gdzie.
Twój Jakie ”

Chciałam się z nim spotkać choćby z tego względu, że musiałam mu to jakoś wytłumaczyć. To co zaszło. Tylko jeszcze nie wiedziałam jak. Zaczęłam się podnosić z łóżka ale było ciężko. Bardzo ciężko. W końcu jakoś wstałam i podreptałam do garderoby. Teraz zaczynało się pod górę bo musiałam pomyśleć w co się ubrać. Nie miałam do tego głowy więc sięgnęłam po to, co miałam pod ręką. Wzięłam po prostu ciemne rurki, biały podkoszulek i niebieską bluzę od Nike. Do tego zwykłe czarne adidasy. Ból głowy nadal się utrzymywał ale i tak było już lepiej. Poszłam jeszcze trochę ogarnąć włosy. Makijażu nie chciało mi się nakładać ale miałam podkrążone oczy-jakaś nowość. Podeszłam do schodów ale bałam się zejść na dół. Edward z Bellą już na pewno wrócili. Usiadłam na pierwszym od góry schodku i zaczęłam nasłuchiwać.
-Bello, ale ona musi ponieść jakieś konsekwencje. Jakbyś tylko mogła zobaczyć co ona wyprawiała. To głupota spić się tak, że nawet się nad sobą nie panuje. A co jakby ją ktoś wtedy zaatakował? Naprawdę nie widzisz z tego problemu?-nawijał Edward. Super, z jego punktu widzenia musiało to wyglądać jeszcze gorzej.
-Tak wiem, wiem ale przecież był z nią Jacob. Wiesz, że specjalnie sam nie pił, żeby jej pilnować. Ona ma ochronę 24 godziny na dobę mimo, że nic jej nie grozi. A przynajmniej Alice nic nie wykryła w swoich wizjach ze strony Volturi. Ona nie jest już mała.
-Tak wiem ale dorosła też nie jest. Zresztą zasadniczo ma tylko sześć lat. Naprawdę nie widzisz problemu?
-Edwardzie, widzę problem i to duży, jednak wydaje mi się, że nie możemy jej surowo ukarać. Przez cały ten czas i tak była wzorową córeczką. Nie uważasz?
-Skończymy tę rozmowę kiedy indziej.-powiedział Edward.- Renesmee, znowu podsłuchiwałaś.-Zawołał tato. Podniosłam się powoli i niechętnie zeszłam do kuchni.
-Dlaczego znowu nas potajemnie podsłuchiwałaś?-zapytał.
-Przecież wiesz.-Odparłam.
-Powiedz mamie.-Rzucił.
-Bo się bałam.-powiedziałam szczerze.
-Bo masz czego! Pokaż mamie co wyprawiałaś jak jesteś taka mądra.-warknął.
-Nie krzycz tak. Boli mnie głowa.-rzekłam chociaż po wypowiedzeniu tych słów nie uznałam ich za dobry argument.
-Trzeba było się nie upijać! Teraz masz za swoje. No dalej.-Dodał. Podeszłam do mamy, przyłożyłam jej do twarzy i ze wstydem pokazałam ze wstydem ostatnią noc. Prawie się przy tym popłakałam. Edward dobrze wiedział jak cierpię i że to już jest dla mnie kara. Bella była lekko wstrząśnięta.-Jak mogłaś by taka lekkomyślna i nieodpowiedzialna?! Czy tobie do reszty odbiło?!-krzyczał na mnie Edward.
-Dobra Edward. O co ci chodzi? Może nie jestem pełnoletnia ale nic ci do tego czy się upiłam czy nie!-To raczej też nie było dobrym argumentem ale emocje brały nade mną górę i mówiłam co tylko mi ślina na język przynosiła.
-Okej, wiesz! Masz rację rób sobie co chcesz! Ale jak ktoś będzie chciał zrobić ci krzywdę to ja się będę potem obwiniał a nie ty!! Dlaczego nie szanujesz tego, że chcemy żebyś była bezpieczna!? Poza tym, mam prawo mieć na ten temat jakieś zdanie bo jestem twoim ojcem!-krzyczał na mnie. Pierwszy raz.
-Przecież Jake był ze mną więc o co ci chodzi znowu pytam! Gdybym nie wiedziała, że ktoś mnie pilnuje nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła! Co w tym złego, że chociaż raz chciałam sobie zaszaleć?! Choć raz nie byłam idealną córeczką tatusia i to ci tak przeszkadza?! Bella powiedz coś.-wyrzuciłam z siebie wszystko co chciałam.
-Jesteście nienormalni.-stwierdziła z kpiną w głosie i wyszła. Trochę się z nią zgadzałam ale i tak byłam zła na Edwarda. Chociaż wiedziałam, że on ma sporo racji...
-Nie będę na ciebie krzyczał ale nie obędzie się bez kary...-dodał już mniej surowym tonem ale nadal bardzo poważnym
-Przepraszam tato, nie powinnam była...-tłumaczyłam choć wiedziałam, że i tak spotka mnie kara
-Owszem, spotka cię kara ale pomyślimy jeszcze nad nią z mamą.. Przypomniał mi się Jake. Chciałam do niego iść by mu wszystko wytłumaczyć.
-Mogę iść do Jake'a? Proszę.-Zapytałam, mimo że nie wiedziałam czy mi pozwolą. Poczułam jednak jeszcze głód więc pewnie jeszcze wstąpię coś zjeść na jakąś łączkę.
-No okej, leć, musicie sporo wyjaśnić-Powiedział znacząco kiwając głową Edward co trochę mi nie pasowało i zmarszczyłam brwi.-Idź póki nie masz szlabanu.-powiedział
-Dzięki.-zaświergotałam i pobiegłam do drzwi. Byłam dość szybko na miejscu. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Ktoś podszedł z drugiej strony i otworzyły się.
-Hej Ness, jak tam głowa?-To był Jake, jak zwykle wspaniale wyglądał.
-Już dobrze ale rano było kiepsko.-A on jak zwykle w dobrym humorze.-Masz czas pogadać?-rzuciłam prosto z mostu.
-No jasne, a na jaki temat?-zapytał.
-No chodź się przejść. Po prostu.-namawiałam go. Uśmiechnął się zabójczo i wyszedł przez drzwi.
Ruszyliśmy w las. Biegliśmy na łąkę, na której byliśmy ostatnio. Chyba nam obojgu się ona podobała Po kilku minutach byliśmy u celu. Usiadłam na moim ulubionym pniu i pokazałam Jacobowi ręką aby usiadł koło mnie.
-Ej Jake, co do wczoraj, to ja przepraszam cię za to. To było głupie. Sorki.-Dodałam po czym spuściłam głowę. Wydukałam z siebie tylko jakieś urywki i wyszłam na totalną idiotkę. Nic nie mówił a cisza dręczyła mnie coraz bardziej. W końcu nie mogłam wytrzymać, wstałam i zaczęłam biec w stronę ściany lasu aby schować się chyba przed całym światem. Jake mnie dogonił właściwie od razu. Objął mnie delikatnie od tyłu krzyżując mi ręce z przodu.
-A ty gdzie się wybierasz? Wczoraj nawet nie mieliśmy okazji spędzić razem nawet kilku minut.-stałam już przodem do niego, unosząc odrobinkę wzrok i patrząc nieśmiale w jego twarz. Jedną ręką przepasał mnie w pasie unosząc na niej do góry. Oparłam się na nim i zaczęliśmy wirować wśród płatków śniegu. To było takie niesamowite, móc delikatnie oderwać się od ziemi i być, koło osoby na której najbardziej mi zależało tak blisko jak tylko się da. Tym razem śmielej popatrzyłam w jego oczy, te ciemne i błyszczące, wpatrujące się tylko we mnie gwiazdeczki. Uśmiechnął się najcudowniej na świecie, nie tak jak zawsze, uśmiechnął się tak, jakby na świecie nie było nikogo oprócz nas. Patrzył w moje oczy tak głęboko jak nigdy. Jak gdyby czegoś chciał się w nich doszukać. Wolną ręką ogarnął moje długie włosy do tyłu. Moje nogi zrobiły się jak z waty a serce waliło jak szalone. Jednak ja przecież zawsze tego chciałam. Jake powoli, jakby pytają się mnie o zgodę zaczął się nachylać. Prze mój umysł przebiegało mi tysiące myśli. Stawiałam sobie pytania, czy na pewno dobrze robię, czy nie będę tego żałować ale i od razy pojawiła się myśl, że nie będę wiedzieć jeśli nie spróbuję. Na znak, że się zgadzam zaczęłam powolutku wznosić się na palcach by szybciej zetknąć się z jego ustami. Mimo że całowałam go kilka godzin temu to nic z tego nie pamiętałam. Smaku jego ust, tego czy był namiętny... Objęłam Jake'a jedną ręką za szyję a drugą oparłam się na nim. Ta chwila tak się przeciągała. Jednak nagle, nasze usta się zetknęły. Najpierw tylko tak minimalnie, ledwie wyczuwalnie. Jednak już po chwili czułam jego usta na swoich znacznie wyraźniej. Jego były takie ciepłe i aksamitne. Całował subtelnie i słodko. Jakby w tym samym czasie mówił do mnie tysiące czułych słówek. Aż westchnęłam z zachwytu. Od razu wzmocnił uścisk i zaczął całować mnie jeszcze namiętniej. Nie mogłam się powstrzymać wplotłam ręce w jego włosy. Była zupełna różnica pomiędzy tym co działo się teraz a mną i Nathan'em w Paryżu. Ten pocałunek przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze. Nie chciałam tego przerywać, chciałam, by trwało to wiecznie. Wiedziałam jednak, że nie może.
Gdy już chyba oboje z Jacob'em czuliśmy się choć trochę napełnieni tą rozkoszną chwilą, powolutku zaczęliśmy się od siebie odsuwać. Byłam po prostu najszczęśliwszą małą istotką pod słońcem. Mimowolnie uśmiechnęłam się do Jake'a przygryzając przy tym dolną wargę. Zastanawiałam się o czym Jake teraz myśli, może zastanawiał się nad tym czy nie popełnił błędu. Po sekundzie moje wątpliwości zostały rozwiane gdyż jedną ręką dotknął mojej szyi i przyciągnął mnie delikatnie do siebie. Wtuliłam się w jego umięśniony tors. Teraz dopiero czułam, że wszystko jest kompletne. Było zupełnie tak, jak ja kiedyś sobie wymarzyłam. Jake oderwał mnie od siebie. Podniósł mój podbródek dwoma palcami do góry. Spojrzał w oczy i pocałował mnie przelotnie ale bardzo głęboko. Oddałam mu pocałunek z wielką żarliwością, byłam go bardzo spragniona.
-Muszę cię odprowadzić i... chyba porozmawiać z Edwardem.-niechętnie dodał po namyśle.
-Nie przesadzajmy. Jeszcze mnie nie ukarali ale źle nie było.-uśmiechnęłam się ale jakoś tak dziwnie mi się z nim rozmawiało bo nie wiedziałam na czym stoję. Czy jesteśmy razem czy nie? Co to w ogóle miało znaczyć? A może? A może wczoraj w nocy stało się coś o czym nie pamiętałam?
-Jake, bo widzisz wczoraj, no nie pamiętam co do końca robiłam.-powiedziałam nieśmiale. Kurczę ale walnęłam. Nie przemyślałam tego.
-No... powiem tylko, że byłaś całkiem niezła w łóżku...-wytłumaczył po swojemu Jake i znacząco kiwną. To co ja robiłam!? Wystraszona odskoczyłam szybko od niego.
-Jake, powiedz mi wprost co myśmy robili!-powiedziałam przestraszona i niby to żartobliwie ale w sumie na poważnie.
-Hej, wyluzuj. Nie przespaliśmy się ze sobą. Żartowałem.-Jak zwykle. Cały Jacob. Wyszczerzył swoje ząbki, złapał mnie za nadgarstki i zaczął przyciągać do siebie. Za karę postanowiłam się z nim trochę podrażnić. Zrobiłam minę naburmuszonej nastolatki, odwróciłam głowę.-Chyba się na mnie nie gniewasz?-szepnął mi do ucha otwarcie ze mną flirtując.
-Puść mnie, idę do domu.-Powiedziałam szorstko i oschle po czym mu się wyrwałam i zaczęłam biec. Momentalnie mnie dogonił i chciał złapać ale podhaczyłam go z zaskoczenia tak jak mnie Emmett nauczył i już leżał na ziemi. Usiadłam na jego brzuchu i rozłożyłam „na łopatki”. Tym razem to ja atakowałam i już nic mnie nie powstrzymywało. Całkiem szybko się nachyliłam i zaczęłam go całować ale nadal nie puszczając. Zagrałam tak, że chyba myślał, że długo nie przestanę go całować ale tym razem ja gwałtownie się oderwałam i szybko podniosłam.
-To pa Jake.-Zaświergotałam i zaczęłam biec do domu. Tym razem już za mną nie biegł. Nawet na początku się nie podnosił. Chyba był zaszokowany, tak bym to ujęła.
Nawet się nie zastanawiałam jak ukryć to co się wydarzyło przed chwilą przed tatą. W końcu i tak by się dowiedział więc po co z tym zwlekać? Wolałam mieć to od razu za sobą. Dobiegłam do domu, podeszłam do drzwi. Położyłam rękę na klamce o trochę się zawahałam. No dobra. Musiałam przyznać sama przed sobą, że bałam się reakcji Edwarda. A co jak całkiem zabroni mi się spotykać z Jacob'em? Chciałabym poczekać z tym do... No i nie dokończyłam nawet własnych myśli bo drzwi się otworzyły. I tak jak myślałam, miałam pecha bo stał w nich Edward.
-Może wejdziesz w końcu do domu?-zapytał dość surowo. No to mam przerąbane. Szedł w stronę kanapy.-Usiądź.-dodał.-Wiedzę, że mamy trochę do pogadania.-Aż miałam ochotę zadrżeć ze strachu ale nie chciałam go okazywać. Mówił takim zimnym tonem jak nigdy. No ale usiadłam na tej nieszczęsnej kanapie. Edward stał przodem do mnie ale głowę miał odwróconą w bok. Patrzyłam prosto na nią i obawiałam się wyroku. Pewnie wymyślił już jakąś karę. W końcu zaczął się odwracać ale na jego twarzy nie było już złości tylko raczej zadziwienie i może trochę smutek. Odrobinę się rozluźniłam ale jakoś tak mi to nie pasowało.
-Powiedz mi, czy naprawdę tak o mnie myślisz? Że mógłbym zabronić ci spotykać się z kimś kogo kochasz?-wytłumaczył mniej więcej o co chodzi.-Nie popieram tego co się stało między tobą i Jacob'em ale jak widać nie mam na to wpływu.-Mówił dość ostro.-Dlaczego nadal nie nauczyłaś się, że możesz mi zaufać?
-Bo właściwie ja nigdy nie wiem czy mogę Ci zaufać! Jesteś nieprzewidywalny!-wywrzeszczałam na niego bo już nie mogłam wytrzymać.-Zawsze masz jakieś ale i denerwuje mnie to. Nie mogę podejmować własnych decyzji! Nawet jeśli czasem są głupie! Każdy ma prawo do błędów a ty moich nie akceptujesz!!!-wyrzuciłam z siebie wszystko naraz, chociaż to o tych błędach nie za bardzo miało związek z tym, o co on był zły... ale zawsze tak mam gdy ponoszą mnie emocje.
-Masz do mnie nie krzyczeć!-rzucił tylko i wyszedł trzaskając drzwiami. Na początku myślałam, że dobrze zrobiłam ale gdy tylko drzwi się zamknęły z hukiem poczułam, że przesadziłam. Zraniłam go.
Kurdę i jak mam to teraz odkręcić? Nie no bez przesady, nie będę go przepraszać. W tym czasie usłyszałam jak ktoś się za mną się poruszył. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam mamę. Z jej twarzy nie dało się nic odczytać. Pokiwała tylko przecząco głową i podeszła aby usiąść na kanapie.
-Chodź do mnie Renesmee.-powiedziała cicho i spokojnie. Zrobiłam to, o co mnie poprosiła. Gdy usiadłam obok objęła mnie jednym ramieniem.-Nessie, nie gniewaj się na tatę. On naprawdę po prostu się o ciebie martwi. Nawet nie wiesz ile dla nas obojga znaczysz. On nigdy nawet nie myślał o tym, że będzie mieć córeczkę, ani jakiekolwiek dziecko. Dla mnie, kiedy jeszcze byłam człowiekiem nie wiedzącym wszystkiego o świecie oczywistym było założenie rodziny. Ale kiedy dowiedziałam się kim już będę nie liczyłam nawet na najmniejszą szansę na dziecko. A teraz oboje mamy ciebie. To jest dla nas cud. Nie bądź zła, że pilnujemy ciebie jak oka w głowie. My po prostu nie chcemy ciebie stracić.-gdy to mówiła w oczach miałam świeczki. Zrobiło mi się żal taty, że tak go potraktowałam. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego jak ważna jest moja rola w życiu Belli i Edwarda. Wiedziałam, że nie muszę mamie tłumaczyć mojego zachowania i czym prędzej wyszłam na zewnątrz w poszukiwaniu taty. Zaczęłam powoli wdychać jego woń i pobiegłam jej śladem. Na początku byłam dość zagubiona ale po jakimś czasie domyśliłam się sama dokąd poszedł. I nie pomyliłam się co do tego gdzie był. Znajdował się na łące, na której powiedział Belli kim tak naprawdę jest. Siedział smutny pod drzewem. Na pewno wiedział, że przyszłam ale nie podniósł głowy by na mnie spojrzeć. Podbiegłam więc roztropnie do niego i usiadłam obok. Nie mówiłam nic bo nie wiedziałam do końca od czego zacząć. Musiałam to wszystko jakoś zebrać razem.
-Tato, przepraszam.-zaczęłam ale wcale nie było mi jakoś wesoło.-Ja nie prawdę nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. W mojej głowie zupełnie inaczej t... Ja chciałam tylko co delikatnie wytłumaczyć tylko tak jakoś.... mnie poniosło. Sam wiesz ile się ostatnio działo. Mam po prostu zamęt i nie potrafię sobie z nim na razie poradzić. Proszę wybacz mi. Ja..
-Ness.-przerwał mi.-Ja też przepraszam.-Dobra, w mojej głowie był jeszcze większy zamęt.-Przepraszam, że pilnowałem cię jak pod kloszem. Że nie mogłaś być normalna. I przepraszam... że jestem złym ojcem. Nie zasługuję na to by nim być.-zatkało mnie. Co on sobie myślał?
-Tato, czy ty sobie ze mnie żartujesz?-zakpiłam. Zrobił dość ym.. dziwną minę ale nic nie powiedział.- Jesteś najlepszym tatą na świecie. Zawsze najlepiej wiesz czego mi trzeba. Nie chodzi mi już tylko o to całe czytanie w myślach, owszem, nie będę teraz zaprzeczać, że troszkę za bardzo mnie pilnowałeś ale ja to trochę też rozumiem.-Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Ale ja wiedziałam, że były to słodkie łzy, łzy szczęścia.-Popatrz, gdybyśmy wtedy się nie pokłócili a właściwie ja bym na ciebie nie nawrzeszczała, za co naprawdę przepraszam, to nie mielibyśmy szans na tą rozmowę. Poza tym przecież my się nie kłócimy. Nigdy na mnie nie wrzeszczałeś, nigdy nie miałam szlabanu. A wracając do tego, co ostatnio się wydarzyło, to przecież ty mówiłeś do mnie zupełnie spokojnie i to takimi słowami, że ja teraz nie mam pojęcia jak mogłam się o nie czepiać. Do tego jeszcze mała i dość mało znacząca rzecz ale jest. Spełniasz wszystkie moje zachcianki. W naszym mieście nikt nie ma takiego auta jak ja. No oprócz was. Nawet nie wiem czy w Seattle też ktoś taki ma. Moja garderoba to istny odlot a nie wspomnę już o samym pokoju, do tego wszystkie wycieczki i w ogóle ten cały świat, który stworzyliście mi z mamą. Jest po prostu... idealny. Nawet w tych chwilach gdy emocje biorą nade mną górę kocham was najbardziej na świecie.-objął mnie ramieniem.
-A Jacob?-zapytał niespodziewanie ale chyba bardziej po to by się ze mną podroczyć.
-Przecież wiesz, że go również kocham, ale.. to jest inna miłość.-
-Wiem Ness, wiem. Kocham cię.-przytulił mnie do siebie.-Chodźmy już do domu.-powiedział. Podniosłam się razem z nim i powędrowaliśmy do domu. Czy mogłam chcieć więcej od życia? Wydawało mi się, że nie ma na świecie już więcej miłości niż w moim życiu i mojej rodzinie. To było całe moje życie.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział chyba troszkę dłuższy niż poprzednie albo mi się wydaje. Moim zdaniem to najpiękniejszy rozdział w całej książce. Albo jeden z piękniejszych. Najbardziej go lubię. A wy? Co sądzicie?

4 komentarze:

  1. Oto właśnie mi chodziło :) Rozdział super czekam na next :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Czekam na next. Dzięki za dede :)
    Ta chwila kiedy rozmawiała z Edwardem jest cudna, ale tak właściwie to nie wiem na czym stoi Ness z Jacobem.

    Jessika

    OdpowiedzUsuń
  3. łał extra .................
    ta chwila z edwardem boska czeka na nn i informuj mnie dalej
    Renesmee535

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja płaczę!!!
    Piękny rozdział...czekam na next
    Cassie

    OdpowiedzUsuń