Dzisiaj rano wstałam w
świetnym humorze. Zaglądnęłam do garderoby. Alice wszystko
poukładała więc z łatwością odnalazłam nowe ubrania. Założyłam
jeansowe alladyny długości 3/4. Do tego zwykła bluzka na grubych
ramiączkach i rozpinana, czarna sportowa bluza z kapturem od
Adidasa. Zeszłam na dół i pierwsze co zrobiłam to przytuliłam
się do Edwarda. Wczoraj nie miałam na to siły. Na pewno już
przeczytał mi w myślach co się wydarzyło pomiędzy mną a
Nathan'em a nie był zły więc się nie bałam.
-Ness, nie mogę mieć
ci tego za złe. Masz prawo do... pierwszych pocałunków..-Uśmiechnął
się szachrajsko.
-No nie wierzę własnym
uszom!-Zakpiłam ale byłam zadowolona.-Stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też.
Kupiłem ci już książki do szkoły. Są u ciebie w szawce przy
biurku.
-No tak! Jutro pierwszy
dzień szkoły! Super, nie mogę się już doczekać-powiedziałam i
mimowolnie pomyślałam o Jacob'ie. „tato, mogę iść się z nim
zobaczyć? Proszę”. Pokiwał głową ale na jego twarzy nie było
widać żadnych emocji. Poszłam do garażu i wzięłam swoje auto.
Szybko znalazłam się na drodze głównej a zaraz potem w La Push.
Bez wahania zaparkowałam na podjeździe i weszłam na ganek. Zanim
dobrze doszłam do drzwi wyszedł Jacob.
-Nessie! Cześć
mała-Uśmiechnął się szeroko i przytulił do siebie.
-Hej Jake, ja też się
cieszę, że cię widzę. Stęskniłam się.
-To co chcesz dzisiaj
robić? Wiesz, ostatni dzień wakacji.
-Nie wiem... Obiecałeś
mi, że na tych wakacjach razem popływamy a jakoś nie było okazji
do tego. Więc.. może dzisiaj?-Zapytałam z nadzieją
-Wiesz, że dla ciebie
wszystko-Zachichotał.
-Okej to zabierz jakiś
ręcznik i kąpielówki i jedziemy.
-A ty co? Masz zamiar
pływać nago?-Kiwnął do mnie znacząco. Klepnęłam go lekko w
ramię i oczywiście zarumieniłam się. Tylko przy nim tak się
działo. Gdy byłam z Nathanem to tylko raz się zarumieniłam ale to
było tylko przypadkowo. To właśnie Jake tak na mnie działał. Był
narkotykiem, od którego się uzależniłam.
-Idiota. Raczej, że
nie! A co? Chciałbyś? Heh.. -Co we mnie wstąpiło?
-No jasne, że tak.
Przecież wiesz, że jesteś śliczna.
-No ale na twoje
nieszczęście jestem już przygotowana. A tak przy okazji, jesteś
pierwszą osobą, która szczerze mi to mówi.-To była prawda. Może
i od kogoś już coś takiego słyszałam ale z ust Jacob'a to było
zupełnie co innego.
-Oj Ness.-uśmiechnął
się i poszedł po rzeczy. Po chwili już byliśmy na plaży.
Rozłożyliśmy ręczniki a ja zaczęłam się rozbierać. Oczywiście
do stroju kąpielowego. Gdy tylko już stałam w samym bikini, które
kupiłam w Paryżu Jake zagwizdał.
-Wow, ale z ciebie
laska.-Zrobiło mi się jakoś głupio. Teraz Jake zdjął koszulkę
i został w samych szortach. W co ja się najlepszego wpakowałam? On
miał takie boskie ciało. Świetnie. Jakimś cudem udało mi się
odwrócić od niego oczy. Morze było takie cudowne.
-to co? Idziemy?-I
zaczęłam biec w stronę morza. Oczywiście Jacob mnie wyprzedził i
złapał zanim dobiegłam do morza. Pisnęłam jak małe dziecko.
Znowu poczułam ten jego zapach... był cudowny. Pachniał lasem...
Gdy byliśmy już przy morzu Jake zwolnił i zaczął przedzierać
się przez fale. Byłam już cała mokra.
-Byłaś grzeczną
dziewczynką?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy
-No pewnie, że
tak.-Powiedziałam mu do ucha.
-A mi się wydaje, że
chyba nie.-Stwierdził z niby poważną miną. Nie dał mi nic
odpowiedzieć i wrzucił do wody. Oczywiście zaczęłam piszczeć.
Gdy tylko wstałam zaczęłam się za nim rozglądać ale nigdzie go
nie widziałam. Trochę spanikowałam. Nagle coś pod wodą złapało
mnie za kostkę u nogi. Wystraszyłam się śmiertelnie. Nawet nie
zdążyłam krzyknąć a już byłam pod wodą. Nie musiałam mieć
zamkniętych oczu mimo że woda była słona więc wszystko
widziałam. To był oczywiście Jacob. Najwyraźniej miał ubaw po
pachy. Mi jednak nie było tak do śmiechu więc rzuciłam się na
niego i wygięłam mu rękę do tyłu. Nie chciałam mu zrobić
krzywdy ale chciałam by trochę go zabolało. Zaskomlał lekko z
bólu a ja dałam się na to nabrać i puściłam go. W jednej
sekundzie to on unieruchomił mi ręce z tyłu i pociągnął za
sobą na powierzchnię. Jedną ręką nadal unieruchamiał moje obie
ręce z tyłu a drugą objął mnie w pasie.
-Chyba jednak nie
jesteś grzeczną dziewczynką-Zamruczał mi do ucha.
-No jak to
nie?-Powiedziałam przekornie. Nagle poczułam jego oddech na mojej
skórze a zaraz potem usta na szyi. Rozluźnił już uścisk na
moich rękach a ja ostrożnie jedną z nich wplotłam w jego włosy.
Zaczął obracać mnie przodem do siebie ale gdy tylko go zobaczyłam
od razu spanikowałam. Moje serce waliło w piersi tak mocno jak
nigdy. Zaczerwieniłam się w momencie i odwróciłam twarz w drugą
stronę. Dlaczego z nim nie wychodziło mi tak łatwo? Gdy całowałam
się z Nathanem nie było... nic. To było wtedy takie zwyczajne. A
zawsze to co przeżywałam z Jake'em było magiczne. Myślę też,
że to dlatego, że to właśnie Jacob był najważniejszą osobą w
moim życiu. Oczywiście poza rodziną.
-Ja.. przepraszam
Ness...-widać było, że był skrępowany, było mu głupio. Nic
nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się delikatnie do niego.
-Wracajmy już na
plażę.-zaproponowałam. Dopłynęliśmy więc do brzegu i
wyszliśmy z wody. Panowała niezręczna cisza więc spróbowałam
jakoś ją przełamać.
-Ej, Jake. Nic się
nie stało. W sensie, nie jestem na ciebie w ogóle zła. Pewnie
nigdy nie mogłabym być na ciebie zła.-Powiedziałam do niego
starając się by brzmiało to poważnie. On jednak nadal był
pochmurny.-No hello.. uśmiechnij się, przecież było
fajnie!-dodałam z entuzjazmem. W tym momencie na jego twarzy
zabłysnął szczery uśmiech.
-Mam nadzieję, że
tym razem dasz się odprowadzić pod sam dom i nie zostawisz mnie w
połowie drogi.-zaproponował żartobliwie.
-hmmm.. przemyślę
jeszcze tą propozycję.-udawałam, że długo się nad tym
zastanawiam-No skoro bardzo chcesz.-Zabraliśmy rzeczy z plaży i
szliśmy w kierunku mojego samochodu. Gdy podeszliśmy a on już
chciał wsiadać po stronie pasażera zawołałam:
-Jake!-i rzuciłam
kluczyki nad samochodem w jego stronę.-podwieziesz mnie?-zapytałam.
-Na serio mogę?
Dzięki- i posłał mi całusa. Wsiadł na miejscu kierowcy i
odpalił auto.
-Dzięki.-powiedział.
-Spoko, to tylko
samochód-odrzekłam.
-Nie o to mi chodzi.
Dzięki, że wróciłaś. Ale nie z Paryża, tylko ta prawdziwa ty.
Dzięki, że w końcu jesteś sobą. Tą samą co zawsze, wspaniałą
Nessie.-To były najwspanialsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam.
Zarumieniłam się tylko i spuściłam głowę. Żeby nie pomyślał,
że mi z tego powodu przykro, bo tak to mogło wyglądać
popatrzyłam jeszcze na niego i szczerze się uśmiechnęłam.
-Dzięki,
że mnie nie zostawiłeś-Dodałam. Czułam, że muszę coś
powiedzieć. Kiwną do mnie tylko głową i ruszyliśmy w stronę
mojego domu. Zaparkowaliśmy w garażu i weszliśmy do środka.
Nikogo nie było. Zaproponowałam więc, żebyśmy oglądnęli jakiś
film. Przygotowałam również dla Jacob'a obiad. Bardzo lubiłam
gotować a on był jedyną osobą dla której mogłam coś
przyrządzić. Sama z ludzkiego jedzenia lubiłam tylko lody
truskawkowe i cytrynowe. Gdy Jake zjadł nałożyłam więc nam po
dużej porcji do miseczek. Na szczęście nasza lodówka zawsze dla
pozorów była pełna wszystkiego. Oglądaliśmy horror. Była nim
przerażona mimo że w połowie byłam wampirem. W jednej scenie już
nie wytrzymałam i wtuliłam głowę w tors Jacob'a. On cichutko się
zaśmiał i objął ramieniem. Mogłabym tak leżeć przez całe
wieki. Było mi tak dobrze i wygodnie. Już coraz bardziej oswajałam
się z jego zapachem i ciepłem skóry ale nadal przechodziły mnie
te przyjemne dreszcze. W pewnym momencie zadzwonił Edward.
Powiedział, że Charlie(tato Belli) jest chory i jest w szpitalu, i
że oboje zostaną z nim na noc. Przekazał, że jeśli chcę mogę
iść na noc do domu Carlise'la ale powiedziałam, że wolę zostać
w domu. Wolałam mu nie wspominać, że jest u mnie Jake. Dodał
jeszcze, że jeśli on sam nie będzie mógł rano przyjechać to
przyjdzie do mnie Alice. Obiecałam mu, że będę grzeczna i że
jutro przyjadę odwiedzić dziadka. Gdy się rozłączyłam Jacob
krzywo na mnie patrzył
-No co?-zapytałam.
-Ładnie to tak nie
powiedzieć tacie, że ma się nieproszonego gościa?
-Przecież ja cię
zaprosiłam.-odparłam.
-Skoro tak?
-Jaaackooob?-zaczęłam
jak mała dziewczynka
-Tak?
-A zostaniesz u mnie na
noc? Wiesz... po tym horrorze nie będę mogła zasnąć.-zrobiłam
proszące oczka.
-Skoro tak
nalegasz....-odpowiedział niby z przymusu ale widać było, że
bardzo się cieszył z tej propozycji. Czy to oznaczało, że między
nami mogło coś być? Że on mógł coś do mnie czuć? Coś więcej
niż do zwykłej przyjaciółki? W moim małym, rozdartym serduszku
zabłysnęła nadzieja.
-Dzięki.-Odparłam
zadowolona z sukcesu i pocałowałam go w policzek. Potem znowu
momentalnie się zaczerwieniłam. Co ja z tym miałam? Z tym
czerwienieniem się? Czyli on nadal działał na mnie jak narkotyk.
Dokończyliśmy oglądać film i ja poszłam się zbierać do spania.
Umyłam się, przebrałam w piżamę i zeszłam na dół.
-A ty co? Nigdy przed
snem się nie myjesz?-zapytałam retorycznie.-Jeśli chodzi o piżamę
to...
-Już byłem w domu po
nią.-Zdziwiłam się.
-Wow.. Szybki jesteś.
-Ness, a tak właściwie
to... gdzie ja mam spać.. bo tak jakoś mi głupio.-Heh był
zmieszany. Choć raz sytuacja była zupełnie odwrotna
-No raczej, że ze mną.
Nie chcę być sama. Ale. Żadnych sztuczek.-zażartowałam.
-No jasne.-Uśmiechnął
się i poszedł do łazienki. Ja powoli poszłam do pokoju. Siadłam
na łóżku i.. po prostu siedziałam. Do pokoju wszedł Jacob w
samych bokserkach. Okej Ness... spokojnie. Położyłam się wygodnie
na poduszce a on koło mnie. Nie mogłam wytrzymać, odwróciłam się
na bok (przodem do niego) i pocałowałam w policzek.
-Dobranoc.-dodałam
słodko i przytuliłam się obiema rękami do jego torsu. On tylko
pogłaskał mnie po policzku i chyba oboje zasnęliśmy.
Rano gdy się
obudziłam, nadal byłam w niego wtulona. Było mi tak dobrze, że
nie chciało mi się wstawać. Oboje byliśmy przykryci tylko od pasa
w dół. Jacob miał tak ślicznie wyrzeźbione mięśnie na klatce i
brzuchu, że nie mogłam się im oprzeć. Rękę, którą trzymałam
na jego torsie lekko uniosłam, tak,by dotykały go tylko opuszki
palców. Najpierw przejechałam nimi w poprzek jego klatki
piersiowej. Potem wróciłam na środek i powolutku zjeżdżałam w
dół do pępka. Tam położyłam całą swoją dłoń na jego
brzuchu. Miał taką gładziutka i ślicznie opaloną skórę. Kątem
oka zauważyłam, że Jake się uśmiecha i ma nieznacznie uchylone
oczy.
-Ejj... ty wcale nie
śpisz. To nie fair.- zaczerwieniona zaczęłam, żeby się jakoś
wymigać.
-No to nie ja cię
obmacywałem podczas snu. A miało być bez żadnych sztuczek-Odparł
z szelmowskim uśmiechem.-żeby było fair, teraz musisz ty mi
pozwolić siebie dotknąć.
-Co? To jest
wyzysk.-zaczęłam się z nim przekomarzać.
-I kto tu mówi o
wyzysku.-oboje mówiliśmy spokojnie.
-Okej okej, ale teraz
na serio bez żadnych sztuczek.-Położyłam się wygodnie na
poduszce i zamknęłam oczy. Nie, nie mogłam się powstrzymać, żeby
widzieć wtedy jego twarz. Otworzyłam więc je ale tak by nie
zauważył. Nagle poczułam jak jego ciepła dłoń wsuwa się pod
moją bluzkę od piżamy. Dotknął mnie delikatnie z boku na
wysokości żeber. Drzesz przeszedł mnie po całym ciele. Zaczął
zjeżdżać jednym palcem w dół po mojej tali do wysokości bioder.
To było cudowne. Widziałam jak się delikatnie uśmiechał.
-No to jesteśmy
kwita.-powiedział gdy już otworzyłam oczy. Na jego twarzy widniał
ten nieziemski uśmiech. Przypomniałam sobie, że w każdej chwili
ktoś może tu przyjść. Najgorzej będzie jeśli trafi mi się
Edward. Rzuciłam do Jacob'a, że musimy już wstawać. Szybko
wykonał moje polecenie. Ogarnął się trochę w łazience a ja
ubierałam się w garderobie. Założyłam czarną sukienkę na
ramiączkach ze zwykłego materiału. Była przyległa w talii i
puszczona niżej. Sięgała do kolan. Włosy tylko przeczesałam i
zeszłam na dół boso. Słyszałam, że Jake bierze prysznic więc
wzięłam się za robienie omletów. Gdy zszedł na dół śniadanie
dla niego było już gotowe. Ja pójdę na polowanie po południu jak
wrócę ze szpitala od Charliego. W tej chwili do domu weszła Alice.
Oczywiście była uśmiechnięta. Przywitała się z nami i
przypomniała, że jutro zaczyna się szkoła i żebym dzisiaj się
spakowała. Gdy poszła zapytałam się Jacob'a czy jedzie ze mną do
Charliego. Oczywiście się zgodził. Około 14:00 pojechaliśmy tam.
Charlie czół się już lepiej ale nikt nie chciał mi powiedzieć
co mu było. Posiedzieliśmy tam z Jacob'em ze dwie godziny i
poszliśmy na polowanie. Nie rozstawaliśmy się nawet na minutę. To
był cudowny dzień. Jednak w końcu Jake musiał wracać do Bill'ego
a ja do swojego domu. Nie mógł już u mnie przenocować bo tym
razem w domu byli już rodzice. Miałam szczęście, bo gdy przyszłam
do szpitala to na sali akurat nie było Edwarda więc poprosiłam
Bellę, żeby gdy tylko przyjadą do domu nałożyła na mnie tarczę.
Zgodziła się bez przeszkód bo obiecałam jej, że opowiem wszystko
gdy tylko będzie na to czas i jeśli będzie chciała. Miałam więc
trochę spokoju bo nie musiałam się obawiać, że Edward przeczyta
w moich myślach jak spędziłam poprzedni dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
z dedykacją dla Karoliny :*
i co myślicie? pierwsze rozdziały troszkę niemrawe ale...mam nadzieję, że przeżyjecie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz