Zanim zaczniecie czytać chciałam wam jeszcze polecić mojego nowego bloga. A raczej w ogóle powiadomić, że istnieje i zachęcić do czytania.
Rozdział dedykuję wszystkim anonimowym osobom, które komentują moje wpisy :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rano szybko się
zebrałam bo chciałam skorzystać z okazji, że nie było Edwarda w
domu i pójść do Jake'a, a nie wiedziałam jak on na to by
zareagował. Zeszłam więc na dół do Belli.
-Hej mamo. Ja idę do
Jacob'a, muszę z nim pogadać. Wrócę za... nie wiem w sumie ale
jak coś to zadzwonię.-poinformowałam.
-No jak chcesz ale nie
wiem czy Edward będzie z tego zadowolony.-powiedziała zmartwiona.
-Mamo nawet jak nie
będzie zadowolony to biorę to na siebie a ja muszę z nim pogadać.
Proszę, zrozum mnie.-błagałam.
-No dobrze, skoro
musisz. Ale ja nie biorę za to odpowiedzialności.-zadecydowała.
-Okej okej, pa-dałam
jej całuska w policzek i wyszłam. Postanowiłam, że przed tą
rozmową lepiej będzie jak się przewietrzę więc zaczęłam biec
przez las. Gdy byłam już właściwie na miejscu zaczęłam się
zastanawiać o czym właściwie ja mam z nim gadać. To znaczy
chciałam wyjaśnić co on na to, że ja go kocham. Tylko, co jeśli
on tego nie usłyszał i on o tym tak naprawdę nie wie a ja zrobię
z siebie idiotkę? Kurczę, nieźle się wpakowałam, no ale dobra
jakoś trzeba to rozwiązać a ja musiałam w końcu go zobaczyć.
Pod ludzką postacią. Mimo że codziennie widziałam go w szkole to
byłam spragniona jego głosu, jego wspaniałego dotyku i tego
cudownego, zniewalającego uśmiechu. Podeszłam do drzwi i zapukałam
delikatnie. Otworzył mi Billy.
-Hej Billy, jest
Jake?-zapytałam radośnie.
-Witaj Renesmee, Jak
dawno u nas nie byłaś. Tak, jest, wejdź.-zaprosił mnie do
środka.-Jest u siebie w pokoju.-powiedział po czym pojechał do
kuchni. Postanowiłam sprawdzić co Jacob Black robi gdy siedzi w
domu. Co on tak właściwie mógł robić? Pewnie grał na
komputerze. Powolutku, tak aby nie usłyszał, uchyliłam drzwi i
wsunęłam się zgrabnie przez nie. No i oczywiście się nie
myliłam. Oczywiście grał w jakąś strzelaninę tylko, że na
PlayStation. Nie zauważył jak weszłam więc zakradłam się za
niego i stanęłam patrząc w monitor. Zabijał jakiś kolesi i
biegał z innymi. Chciałam zrobić coś głupiego. Coś bardzo
głupiego. Wzięłam jakiś gruby mazak podłożyłam pod swoją
koszulkę i przyłożyłam mu do głowy. Zniżyłam bardzo głos
zmieniając go nie do poznania. Nawet nie wiedziałam, że tak umiem.
-Nie ruszaj
się.-Powiedziałam.-PlayStation albo śmierć. Podnieś ręce do
góry.-Załączył pauzę i powoli zaczął podnosić ręce. Ja za to
miałam niezły ubaw i bardzo chciało mi się śmiać ale stłumiłam
jakikolwiek odgłos w sobie. W tym momencie Jake bardzo szybko
chwycił mnie za rękę z „pistoletem”. Obrócił mnie jeszcze
szybciej, tyłem do siebie z moją ręką z tyłu i przygniótł
mnie swoim cielskiem na łóżku. Ja zaczęłam się śmiać choć
nie powiem nie było mi za wygodnie.
-Renesmee Cullen? Co to
ma znaczyć? Chciałaś mnie zabić?-Powiedział żartobliwie chociaż
był trochę zaskoczony, że to ja. Podniósł się lekko pozwalając
mi obrócić się przodem do niego. Niby pamiętałam jak wyglądał
ale w rzeczywistości był jeszcze przystojniejszy. Tak blisko...
bardzo blisko mnie...Ach to jego ciepło, ten zapach jego ciała. Jak
ja za nim tęskniłam.
-Oczywiście, że nie.
To tylko taki żart.-zaszczebiotałam cichutko i uśmiechnęłam się
niewinnie.
-Stęskniłem się za
tobą Ness.-Powiedział już poważnie odgarniając mi kosmyk włosów
z twarzy. Jak mogłam zapomnieć o jego cudownym, delikatnym dotyku?
-Skoro tak, to
wytłumacz mi Jacob, dlaczego mnie zostawiłeś? Nawet nie wiesz,
przez co ja przechodziłam. Śniłeś mi się każdej
nocy.-Wyrzuciłam z siebie. Mówiłam poważnie i z lekkim wyrzutem.
-Ness..Proszę cię,
wybacz mi. Ja naprawdę tego nie chciałem. Mi również było
ciężko. Nie zdajesz sobie sprawy ile mnie to kosztowało i jak
bardzo brakowało mi ciebie. Czasu spędzonego razem.-mówił to a ja
nie wierzyłam do końca własnym uszom. To było takie przyjemne
gdyby tylko czuł do mnie coś więcej... On leżał nadal na mnie i
nie było to dla mnie uciążliwie. Jego ciężar sprawiał mi
przyjemność, taką jak nigdy wcześniej. Zaczął zbliżać swoją
twarz do mojej. Ja nie zaprzeczałam temu, wiedziałam co zaraz się
wydarzy i tym razem nie bałam się tego. Pragnęłam aby Jake mnie
pocałował. Przymknęłam delikatnie powieki. Wszystko działo się
tak powoli i spokojnie. On jednak tylko lekko musnął moje usta
swoimi i chyba... się speszył. Co?!
Przecież już tym
razem wszystko miało pójść dobrze, już miałam od niego nie
uciekać. Jednak coś nie wyszło. On podniósł się i podał mi
rękę więc również wstałam.
-Może pójdziemy się
przejść?-zaproponował. Byłam trochę zawiedziona tym, że mnie
nie pocałował ale co mi szkodziło pójść na spacer? W dodatku z
Jacob'em. Pożegnałam się z Billym i wyszliśmy. Biegliśmy przez
las ale mimo że używając swojej nadludzkiej siły wydawało mi
się, że poruszamy się bardzo powoli. Las był jeszcze piękniejszy
niż wczoraj, mimo że zasadniczo nic się nie zmieniło. Myślę, że
chodziło o to, że tym razem byłam z Jacob'em. Płatki śniegu
wirowały wokół nas. Było tak pusto i cicho. W tej części lasy
jeszcze nigdy nie byłam, podobała mi się jeszcze bardziej niż ta
w pobliżu naszego domu.
-Tak, mi też się tu
podoba.-powiedział w pewnym momencie Jake.
-Tylko mi nie mów, że
również czytasz w myślach.-odpowiedziałam lekko przerażona.
-Nie, chociaż chciał
bym. Po prostu widać to po tobie.-Ufff..., to dobrze. Wbiegliśmy na
małą łąkę. Mimo że nie była pokaźnych rozmiarów to była
cudowna. Na środku był pień przewróconego drzewa. Usiadłam więc
na nim i zaczęłam oglądać łąkę dookoła. Była bardziej
podłużna i otoczona gęstą ścianą drzew. Jake zatrzymał się
przy jednym z nich i oparł o nie. Wyglądał cudownie. Nie miał na
sobie koszulki więc znowu widziałam jego idealne ciało, te
mięśnie... Uśmiechnęłam się do własnych myśli, wciąż
patrząc na Jake'a. Odebrał to pewnie jako uśmiech do niego ale w
sumie to dobrze bo dzięki temu on pokazał swój nieziemski
uśmieszek. Stanął równo, przestając tym samym opierać się o
drzewo. Powolutku zaczął podchodzić do mnie. Bardzo powoli wręcz
i ostrożnie. Gdy był już pół metra wyciągnął rękę chcąc
abym również wstała. Zrobiliśmy kilka kroków od pnia, na którym
siedziałam.
-Popatrz.-Powiedział
po cichu pokazując na niebo. Było na nim kilka białych chmurek a
jedna z nich przypominała wilka. Uśmiechnęłam się do niego
znacząco.
-Pamiętasz, jak gdy
byłam mała, kładliśmy się na trawce i oglądaliśmy
chmury?-zapytałam.
-No pewnie, że
tak.-odparł.-Choć.-dodał pociągając mnie za sobą w dół.
Położyliśmy się blisko siebie na śniegu i patrzyliśmy w niebo.
Tak się cieszyłam, że jesteśmy razem. Może nie w dosłownym
znaczeniu tego słowa ale po prostu koło siebie. Jednak nadal bardzo
dręczyło mnie, dlaczego Jake mnie wtedy zostawił. Jaki był tego
powód. Niby już go o to pytałam dzisiaj ale chciałam próbować
aż do skutku. Przecież obiecał, że w końcu mi powie.
-Jake.-Zaczęłam
ostrożnie, nie chciałam go wkurzyć.-Znowu spędzamy ze sobą czas
i nie rozmawiamy o niczym sensownym a ja przecież mam do ciebie tyle
pytań.
-To pytaj o co
chcesz.-Wtrącił obojętnie ale chyba był troszkę wystraszony.
-Pewnie cie to drażni
ale, dlaczego mnie wtedy zostawiłeś. Proszę powiedz mi bo nie daje
mi to spokoju. Czy to chodzi o mnie? Zrobiłam coś źle? Błagam
cię.-Odwróciłam głowę w jego stronę czekając na odpowiedź.
-Nessie, to jest
naprawdę trudne. Ja nie mogę ci powiedzieć teraz o tym. Proszę
daj mi czas. Ufam ci jak nikomu innemu i jeśli bym mógł to
naprawdę bym ci powiedział. Wiesz wszystko o mnie. No, prawie, z
wyjątkiem właśnie tej małej rzeczy. Ale to naprawdę nie ma teraz
znaczenia.-posmutniałam gdy powiedział, że nie może mi teraz
powiedzieć. Ale to był dobry moment aby zapytać o coś co jeszcze
chciałam wiedzieć. A skoro rozmawialiśmy szczerze to.. czemu nie?
-Jacob... ja mam takie
jedno pytanie ale ono jest dość osobiste ale nie obrazisz się o
nie na mnie? Prawda? I jak coś to zawsze będziemy przyjaciółmi?
Cokolwiek się stanie? I przysięgnij na mnie, że odpowiesz jak
najbardziej szczerze.-wolałam się zabezpieczyć, żeby mieć
pewność, że mnie nie okłamie, chociaż nie czułam się z tym
dobrze, bo jako przyjacielowi powinnam była mu zaufać.
-Nie wiem czy mogę
przysięgnąć. Czy to jest to samo pytanie co przed chwilą?-zapytał
zmieszany.
-Nie, tym razem chodzi
o coś.. innego.-dodałam po namyśle.
-Okej, więc
przysięgam.
-Jake, czy...-nabrałam
powietrza i sama usłyszałam jak Jacob'owi przyspiesza serce. A więc
jednak coś jeszcze przede mną ukrywał. Inaczej nie obawiał by się
żadnego pytania.-Czy ty,-przymrużyłam delikatnie powieki po czym
szeroko je otworzyłam i spojrzałam prosto w jego cudne, ciemne
oczęta.-Czy jesteś w kogoś wpojony?-Zadałam to pytanie szybko
żeby mieć je w końcu za sobą. Chyba się trochę zmieszał.
Czyli... czyli w kogoś musiał być. Inaczej by się nie wahał z
odpowiedzią. Nagle uśmiechnął się łobuzersko i odetchnął tak
jakby z ulgą.
-A więc pytasz czy
jestem wpojony w jakąś dziewczynę?-pokiwałam tylko
głową.-Renesmee Cullen, czy ty mi nie ufasz?-przedrzeźniał
mnie.-Przecież mówiłem ci, że jedyne czego nie wiesz o mnie to
właśnie to o co pytałaś wcześniej. Gdybym był wpojony w jakąś
dziewczynę, powiedział bym ci o tym. Przecież wiesz.-Odpowiedział
tak spokojnie jak nigdy. Więc nie był. Ufff.. to dobrze. Mi jednak
coś nie pasowało i nadal byłam trochę smutna. Podniósł się i
podał mi rękę abym wstała. Podskoczyłam do góry a on podciągnął
mnie bliżej siebie i mocno i troskliwie mnie objął. Tym razem jego
ciało poraziło mnie jak nigdy. Tak bardzo mi go brakowało. Nawet o
tym sama nie wiedziałam. Swoje dłonie trzymał na moim pasie.
Objęłam go mocno za szyję i nie chciałam już nigdy puszczać.
Mogłam sobie tylko wyobrazić jak się uśmiecha. Gdy tak staliśmy
wszystkie smutki od razu zniknęły. Nie myślałam o niczym
niepotrzebnym. Tkwiłam tak w tym uścisku z Jake'em i nie chciałam
żeby to się skończyło. Czułam się bezpieczna, tak jakby był
moim obrońcą przed całym światem. Płatki śnieg wirowały wokół
nas. Zima jest taka cudowna gdy nie trzeba nosić tych grubych ubrań
i nie marznie się. Jake zresztą był bez koszulki.
A myślałam, że już jej powie coś typu 'Tak, jestem w kogoś wpojony…"… Ale jednak nic jej nie powiedział. Troche źle postąpił ale wiem, że jej w końcu powie… musi.
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny!
Zapraszam do siebie.
Życzę weny, Jessika.
tez szczerze myślałam ale spoko jego decyzja jego błąd czekam na nn mój link zostawiłam w SPAM tak jak prosiłas zycze dużo weny hehe :P
OdpowiedzUsuńCzEkAm na nn
Powiem wam tyle, o nic sie nie martwcie. Owszem, w koncu jej powie ale kiedy to juz musicie sami poczekac
Usuń