sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 12:Może i jest lepiej. Ja jednak nadal czuję tę dręczącą pustkę, która nie daje mi spokoju. Sama też nie wiem, co może ją zaspokoić i kto może mi pomóc

  Zanim zaczniecie czytać chciałam wam jeszcze polecić mojego nowego bloga. A raczej w ogóle powiadomić, że istnieje i zachęcić do czytania.
Rozdział dedykuję wszystkim anonimowym osobom, które komentują moje wpisy :D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Rano szybko się zebrałam bo chciałam skorzystać z okazji, że nie było Edwarda w domu i pójść do Jake'a, a nie wiedziałam jak on na to by zareagował. Zeszłam więc na dół do Belli.
-Hej mamo. Ja idę do Jacob'a, muszę z nim pogadać. Wrócę za... nie wiem w sumie ale jak coś to zadzwonię.-poinformowałam.
-No jak chcesz ale nie wiem czy Edward będzie z tego zadowolony.-powiedziała zmartwiona.
-Mamo nawet jak nie będzie zadowolony to biorę to na siebie a ja muszę z nim pogadać. Proszę, zrozum mnie.-błagałam.
-No dobrze, skoro musisz. Ale ja nie biorę za to odpowiedzialności.-zadecydowała.
-Okej okej, pa-dałam jej całuska w policzek i wyszłam. Postanowiłam, że przed tą rozmową lepiej będzie jak się przewietrzę więc zaczęłam biec przez las. Gdy byłam już właściwie na miejscu zaczęłam się zastanawiać o czym właściwie ja mam z nim gadać. To znaczy chciałam wyjaśnić co on na to, że ja go kocham. Tylko, co jeśli on tego nie usłyszał i on o tym tak naprawdę nie wie a ja zrobię z siebie idiotkę? Kurczę, nieźle się wpakowałam, no ale dobra jakoś trzeba to rozwiązać a ja musiałam w końcu go zobaczyć. Pod ludzką postacią. Mimo że codziennie widziałam go w szkole to byłam spragniona jego głosu, jego wspaniałego dotyku i tego cudownego, zniewalającego uśmiechu. Podeszłam do drzwi i zapukałam delikatnie. Otworzył mi Billy.
-Hej Billy, jest Jake?-zapytałam radośnie.
-Witaj Renesmee, Jak dawno u nas nie byłaś. Tak, jest, wejdź.-zaprosił mnie do środka.-Jest u siebie w pokoju.-powiedział po czym pojechał do kuchni. Postanowiłam sprawdzić co Jacob Black robi gdy siedzi w domu. Co on tak właściwie mógł robić? Pewnie grał na komputerze. Powolutku, tak aby nie usłyszał, uchyliłam drzwi i wsunęłam się zgrabnie przez nie. No i oczywiście się nie myliłam. Oczywiście grał w jakąś strzelaninę tylko, że na PlayStation. Nie zauważył jak weszłam więc zakradłam się za niego i stanęłam patrząc w monitor. Zabijał jakiś kolesi i biegał z innymi. Chciałam zrobić coś głupiego. Coś bardzo głupiego. Wzięłam jakiś gruby mazak podłożyłam pod swoją koszulkę i przyłożyłam mu do głowy. Zniżyłam bardzo głos zmieniając go nie do poznania. Nawet nie wiedziałam, że tak umiem.
-Nie ruszaj się.-Powiedziałam.-PlayStation albo śmierć. Podnieś ręce do góry.-Załączył pauzę i powoli zaczął podnosić ręce. Ja za to miałam niezły ubaw i bardzo chciało mi się śmiać ale stłumiłam jakikolwiek odgłos w sobie. W tym momencie Jake bardzo szybko chwycił mnie za rękę z „pistoletem”. Obrócił mnie jeszcze szybciej, tyłem do siebie z moją ręką z tyłu i przygniótł mnie swoim cielskiem na łóżku. Ja zaczęłam się śmiać choć nie powiem nie było mi za wygodnie.
-Renesmee Cullen? Co to ma znaczyć? Chciałaś mnie zabić?-Powiedział żartobliwie chociaż był trochę zaskoczony, że to ja. Podniósł się lekko pozwalając mi obrócić się przodem do niego. Niby pamiętałam jak wyglądał ale w rzeczywistości był jeszcze przystojniejszy. Tak blisko... bardzo blisko mnie...Ach to jego ciepło, ten zapach jego ciała. Jak ja za nim tęskniłam.
-Oczywiście, że nie. To tylko taki żart.-zaszczebiotałam cichutko i uśmiechnęłam się niewinnie.
-Stęskniłem się za tobą Ness.-Powiedział już poważnie odgarniając mi kosmyk włosów z twarzy. Jak mogłam zapomnieć o jego cudownym, delikatnym dotyku?
-Skoro tak, to wytłumacz mi Jacob, dlaczego mnie zostawiłeś? Nawet nie wiesz, przez co ja przechodziłam. Śniłeś mi się każdej nocy.-Wyrzuciłam z siebie. Mówiłam poważnie i z lekkim wyrzutem.
-Ness..Proszę cię, wybacz mi. Ja naprawdę tego nie chciałem. Mi również było ciężko. Nie zdajesz sobie sprawy ile mnie to kosztowało i jak bardzo brakowało mi ciebie. Czasu spędzonego razem.-mówił to a ja nie wierzyłam do końca własnym uszom. To było takie przyjemne gdyby tylko czuł do mnie coś więcej... On leżał nadal na mnie i nie było to dla mnie uciążliwie. Jego ciężar sprawiał mi przyjemność, taką jak nigdy wcześniej. Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Ja nie zaprzeczałam temu, wiedziałam co zaraz się wydarzy i tym razem nie bałam się tego. Pragnęłam aby Jake mnie pocałował. Przymknęłam delikatnie powieki. Wszystko działo się tak powoli i spokojnie. On jednak tylko lekko musnął moje usta swoimi i chyba... się speszył. Co?!
Przecież już tym razem wszystko miało pójść dobrze, już miałam od niego nie uciekać. Jednak coś nie wyszło. On podniósł się i podał mi rękę więc również wstałam.
-Może pójdziemy się przejść?-zaproponował. Byłam trochę zawiedziona tym, że mnie nie pocałował ale co mi szkodziło pójść na spacer? W dodatku z Jacob'em. Pożegnałam się z Billym i wyszliśmy. Biegliśmy przez las ale mimo że używając swojej nadludzkiej siły wydawało mi się, że poruszamy się bardzo powoli. Las był jeszcze piękniejszy niż wczoraj, mimo że zasadniczo nic się nie zmieniło. Myślę, że chodziło o to, że tym razem byłam z Jacob'em. Płatki śniegu wirowały wokół nas. Było tak pusto i cicho. W tej części lasy jeszcze nigdy nie byłam, podobała mi się jeszcze bardziej niż ta w pobliżu naszego domu.
-Tak, mi też się tu podoba.-powiedział w pewnym momencie Jake.
-Tylko mi nie mów, że również czytasz w myślach.-odpowiedziałam lekko przerażona.
-Nie, chociaż chciał bym. Po prostu widać to po tobie.-Ufff..., to dobrze. Wbiegliśmy na małą łąkę. Mimo że nie była pokaźnych rozmiarów to była cudowna. Na środku był pień przewróconego drzewa. Usiadłam więc na nim i zaczęłam oglądać łąkę dookoła. Była bardziej podłużna i otoczona gęstą ścianą drzew. Jake zatrzymał się przy jednym z nich i oparł o nie. Wyglądał cudownie. Nie miał na sobie koszulki więc znowu widziałam jego idealne ciało, te mięśnie... Uśmiechnęłam się do własnych myśli, wciąż patrząc na Jake'a. Odebrał to pewnie jako uśmiech do niego ale w sumie to dobrze bo dzięki temu on pokazał swój nieziemski uśmieszek. Stanął równo, przestając tym samym opierać się o drzewo. Powolutku zaczął podchodzić do mnie. Bardzo powoli wręcz i ostrożnie. Gdy był już pół metra wyciągnął rękę chcąc abym również wstała. Zrobiliśmy kilka kroków od pnia, na którym siedziałam.
-Popatrz.-Powiedział po cichu pokazując na niebo. Było na nim kilka białych chmurek a jedna z nich przypominała wilka. Uśmiechnęłam się do niego znacząco.
-Pamiętasz, jak gdy byłam mała, kładliśmy się na trawce i oglądaliśmy chmury?-zapytałam.
-No pewnie, że tak.-odparł.-Choć.-dodał pociągając mnie za sobą w dół. Położyliśmy się blisko siebie na śniegu i patrzyliśmy w niebo. Tak się cieszyłam, że jesteśmy razem. Może nie w dosłownym znaczeniu tego słowa ale po prostu koło siebie. Jednak nadal bardzo dręczyło mnie, dlaczego Jake mnie wtedy zostawił. Jaki był tego powód. Niby już go o to pytałam dzisiaj ale chciałam próbować aż do skutku. Przecież obiecał, że w końcu mi powie.
-Jake.-Zaczęłam ostrożnie, nie chciałam go wkurzyć.-Znowu spędzamy ze sobą czas i nie rozmawiamy o niczym sensownym a ja przecież mam do ciebie tyle pytań.
-To pytaj o co chcesz.-Wtrącił obojętnie ale chyba był troszkę wystraszony.
-Pewnie cie to drażni ale, dlaczego mnie wtedy zostawiłeś. Proszę powiedz mi bo nie daje mi to spokoju. Czy to chodzi o mnie? Zrobiłam coś źle? Błagam cię.-Odwróciłam głowę w jego stronę czekając na odpowiedź.
-Nessie, to jest naprawdę trudne. Ja nie mogę ci powiedzieć teraz o tym. Proszę daj mi czas. Ufam ci jak nikomu innemu i jeśli bym mógł to naprawdę bym ci powiedział. Wiesz wszystko o mnie. No, prawie, z wyjątkiem właśnie tej małej rzeczy. Ale to naprawdę nie ma teraz znaczenia.-posmutniałam gdy powiedział, że nie może mi teraz powiedzieć. Ale to był dobry moment aby zapytać o coś co jeszcze chciałam wiedzieć. A skoro rozmawialiśmy szczerze to.. czemu nie?
-Jacob... ja mam takie jedno pytanie ale ono jest dość osobiste ale nie obrazisz się o nie na mnie? Prawda? I jak coś to zawsze będziemy przyjaciółmi? Cokolwiek się stanie? I przysięgnij na mnie, że odpowiesz jak najbardziej szczerze.-wolałam się zabezpieczyć, żeby mieć pewność, że mnie nie okłamie, chociaż nie czułam się z tym dobrze, bo jako przyjacielowi powinnam była mu zaufać.
-Nie wiem czy mogę przysięgnąć. Czy to jest to samo pytanie co przed chwilą?-zapytał zmieszany.
-Nie, tym razem chodzi o coś.. innego.-dodałam po namyśle.
-Okej, więc przysięgam.
-Jake, czy...-nabrałam powietrza i sama usłyszałam jak Jacob'owi przyspiesza serce. A więc jednak coś jeszcze przede mną ukrywał. Inaczej nie obawiał by się żadnego pytania.-Czy ty,-przymrużyłam delikatnie powieki po czym szeroko je otworzyłam i spojrzałam prosto w jego cudne, ciemne oczęta.-Czy jesteś w kogoś wpojony?-Zadałam to pytanie szybko żeby mieć je w końcu za sobą. Chyba się trochę zmieszał. Czyli... czyli w kogoś musiał być. Inaczej by się nie wahał z odpowiedzią. Nagle uśmiechnął się łobuzersko i odetchnął tak jakby z ulgą.
-A więc pytasz czy jestem wpojony w jakąś dziewczynę?-pokiwałam tylko głową.-Renesmee Cullen, czy ty mi nie ufasz?-przedrzeźniał mnie.-Przecież mówiłem ci, że jedyne czego nie wiesz o mnie to właśnie to o co pytałaś wcześniej. Gdybym był wpojony w jakąś dziewczynę, powiedział bym ci o tym. Przecież wiesz.-Odpowiedział tak spokojnie jak nigdy. Więc nie był. Ufff.. to dobrze. Mi jednak coś nie pasowało i nadal byłam trochę smutna. Podniósł się i podał mi rękę abym wstała. Podskoczyłam do góry a on podciągnął mnie bliżej siebie i mocno i troskliwie mnie objął. Tym razem jego ciało poraziło mnie jak nigdy. Tak bardzo mi go brakowało. Nawet o tym sama nie wiedziałam. Swoje dłonie trzymał na moim pasie. Objęłam go mocno za szyję i nie chciałam już nigdy puszczać. Mogłam sobie tylko wyobrazić jak się uśmiecha. Gdy tak staliśmy wszystkie smutki od razu zniknęły. Nie myślałam o niczym niepotrzebnym. Tkwiłam tak w tym uścisku z Jake'em i nie chciałam żeby to się skończyło. Czułam się bezpieczna, tak jakby był moim obrońcą przed całym światem. Płatki śnieg wirowały wokół nas. Zima jest taka cudowna gdy nie trzeba nosić tych grubych ubrań i nie marznie się. Jake zresztą był bez koszulki.

3 komentarze:

  1. A myślałam, że już jej powie coś typu 'Tak, jestem w kogoś wpojony…"… Ale jednak nic jej nie powiedział. Troche źle postąpił ale wiem, że jej w końcu powie… musi.
    Rozdzialik świetny!
    Zapraszam do siebie.

    Życzę weny, Jessika.

    OdpowiedzUsuń
  2. tez szczerze myślałam ale spoko jego decyzja jego błąd czekam na nn mój link zostawiłam w SPAM tak jak prosiłas zycze dużo weny hehe :P
    CzEkAm na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem wam tyle, o nic sie nie martwcie. Owszem, w koncu jej powie ale kiedy to juz musicie sami poczekac

      Usuń