Kocham
go. Właśnie zdałam sobie sprawę, że jest kimś więcej niż
tylko przyjacielem. Od dziecka uważałam Jacoba za brata, jednak
ostatnio coś się zmieniło. Przez ostatnie dwa tygodnie nie
potrafię o nikim innym myśleć. Zawsze, gdy jest przy mnie nie mogę
się w ogóle skupić. Jakiś czas temu nie zwracałam uwagi na np.
jego dotyk. Teraz wystarczy, że przez przypadek muśnie mnie
delikatnie opuszkami palców a po plecach przechodzi mnie delikatny i
przyjemny dreszcz. Na jego głos zapiera mi dech w piersiach, choć
tak właściwie to nie muszę oddychać. Gdy tylko na mnie patrzy
moje serce wali jak szalone. Mam teraz dylemat. Z jednej strony
chciałabym mu powiedzieć co czuję ale co jak mnie wyśmieje? Ale
najgorsze jest co innego. Nie mogę znieść myśli o tym, że mógłby
się wpoić w jakąś inną dziewczynę. A co jeśli to już się
stało? Ja przecież nie mogę bez niego wytrzymać ani jednej
minuty. Nie. Nie mogę mu powiedzieć. Nie zniosłabym odrzucenia.
Dla niego na pewno jestem jeszcze gówniarzem bo mam dopiero 6 lat
choć wyglądam na jakieś... 17? Nie, może bardziej na 16 lat. Tak
16 lat. Tyle oficjalnie lat miałam.
Z
tych moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Powoli się
otworzyły a do mojego pokoju ludzkim krokiem wszedł Edward. Nie
lubiłam nazywać nikogo z mojej rodzinki „tytułami” więc
zawsze i do wszystkich mówiłam po imieniu. Podszedł on do łóżka,
na którym siedziałam, usiadł koło mnie i zaczął mówić swym
jedwabistym głosem.
- Nessie, posłuchaj, wiem, że nie lubisz gdy wchodzę do twojej głowy ale nie mogę znieść tego jak się zadręczasz tym idio..-tu przerwał. No tak, jak zwykle musiał podsłuchiwać. Domyśliłam się co chciał powiedzieć i od razu zrobiłam minę naburmuszonego dziecka i od razu przekazałam w myślach, że ma tak o nim nie mówić.-To nie tak... Ja bardzo lubię Jacoba, nawet nie wiesz jak. Bardzo dużo zrobił dla Belli gdy ją zostawiłem a potem gdy była z Tobą w ciąży ale uważam to nie jest do końca chłopak dla Ciebie a przynajmniej nie teraz -siedziałam i słuchałam jego kazań. „Edward proszę skończ” przekazałam- Dobrze ale chciałem jeszcze tylko powiedzieć, żebyś się tym nie przejmowała. To na pewno młodzieńcze zauroczenie. Poza tym jesteś jeszcze młoda i na pewno znajdziesz jeszcze kogoś dla kogo stracisz głowę.- Wstał i zaczął kierować się do drzwi. Odwrócił się jeszcze i dodał- Masz przecież przed sobą jeszcze całą wieczność.-puścił mi oczko- Pamiętaj by był to ktoś kto będzie w będzie cenił nade wszystko.-Uśmiechnęłam się do niego blado jeszcze zanim wyszedł i zostałam sama. Musiałam sobie przeanalizować wszystko co powiedział Edward. Miało to w sumie jakiś sens ale chciałabym dowiedzieć się jednego. Czy Jacob byłby w stanie faktycznie się dla mnie poświęcić. Tak jak dla kogoś kogo kochałby nad swoje życie. Pewnie zastanawiałabym się nad tym jeszcze długo ale po chwili zmógł mnie sen.
- Nessie, posłuchaj, wiem, że nie lubisz gdy wchodzę do twojej głowy ale nie mogę znieść tego jak się zadręczasz tym idio..-tu przerwał. No tak, jak zwykle musiał podsłuchiwać. Domyśliłam się co chciał powiedzieć i od razu zrobiłam minę naburmuszonego dziecka i od razu przekazałam w myślach, że ma tak o nim nie mówić.-To nie tak... Ja bardzo lubię Jacoba, nawet nie wiesz jak. Bardzo dużo zrobił dla Belli gdy ją zostawiłem a potem gdy była z Tobą w ciąży ale uważam to nie jest do końca chłopak dla Ciebie a przynajmniej nie teraz -siedziałam i słuchałam jego kazań. „Edward proszę skończ” przekazałam- Dobrze ale chciałem jeszcze tylko powiedzieć, żebyś się tym nie przejmowała. To na pewno młodzieńcze zauroczenie. Poza tym jesteś jeszcze młoda i na pewno znajdziesz jeszcze kogoś dla kogo stracisz głowę.- Wstał i zaczął kierować się do drzwi. Odwrócił się jeszcze i dodał- Masz przecież przed sobą jeszcze całą wieczność.-puścił mi oczko- Pamiętaj by był to ktoś kto będzie w będzie cenił nade wszystko.-Uśmiechnęłam się do niego blado jeszcze zanim wyszedł i zostałam sama. Musiałam sobie przeanalizować wszystko co powiedział Edward. Miało to w sumie jakiś sens ale chciałabym dowiedzieć się jednego. Czy Jacob byłby w stanie faktycznie się dla mnie poświęcić. Tak jak dla kogoś kogo kochałby nad swoje życie. Pewnie zastanawiałabym się nad tym jeszcze długo ale po chwili zmógł mnie sen.
Obudziłam
się dość późno, bo aż o 11.00. W końcu jednak będę musiała
się przestawić na wcześniejsze wstawanie gdyż za tydzień zaczyna
się rok szkolny a to będzie na dodatek mój pierwszy. Wcześniej
nie mogłam tam chodzić, bo za szybko rosłam, jednak teraz to się
ustabilizowało. Podeszłam do mojej ogromnej garderoby
zaprojektowanej przez moją najukochańszą Alice. Uwielbiałam
spędzać z nią czas, a w szczególności na zakupach. Potrafiłyśmy
przez długie godziny się stroić, przebierać i malować. Bardzo
często dołączała do nas Rosie. Raz nawet udało nam się
wyciągnąć Bellę. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Założyłam
białą sukienkę na ramiączkach z delikatną koronką. Sięgała
ona do połowy ud. Zaczesałam włosy na bok i wpięłam mały,
również biały kwiatuszek. Stanęłam przed ogromnym lustrem w moim
pokoju i zadowoliłam się z efektu. Boso zeszłam na dół. W naszym
(moim, Edwarda i Belli) domku nikogo nie było. Włączyłam więc
telewizję ale nawet nie wiedziałam co oglądam, gdyż znowu w moich
myślach istniał tylko Jacob. Przyszłą mi do głowy pewna myśl. W
sumie to bardzo szczeniacka ale i sprytna. Chciałam „przetestować”
Jacoba. Nie no. To byłoby wredne. Testować własnego przyjaciela.
Ale zżerała mnie ciekawość co on tak naprawdę do mnie czuje.
Hmmm... To bez sensu.
Edward
na pewno nie przeczytałby w jego myślach co o mnie myśli bo już
wczoraj dało się odczytać z tego co powiedział, że byłby
przeciwny temu związkowi.
W
domu zaczynało mi się już nudzić więc udałam się do rodzinnego
domy Cullenów. Na pewno byli tam wszyscy. Droga zajęła mi jakieś
2 minuty bo nie śpieszyłam się zbytnio. Drzwi otworzyła mi
wiecznie uśmiechnięta Alice.
-Cześć
Neeeesieee-była dziwnie zadowolona. To było tak samo dziwnie
podejrzane- Wejdź proszę-I znowu zaczęła chichotać. Nagle wzięła
mnie za rękę i pociągnęła w stronę kanapy. Usiadłyśmy obie a
ona patrzyła na mnie i widać było, że nie może wytrzymać i
zaraz zacznie się śmiać na cały dom. Po chwili jednak przyszła
Rosalie i szybko zamknęła jej usta ręką od tyłu.
-Hej
Ness. Co tam?- Widać było, że również ma ochotę się z czegoś
pośmiać ale była bardziej opanowana od siostry. Zaczerwieniłam
się mimowolnie bo odniosłam wrażenie, że to ze mnie się śmieją.
W końcu nie wytrzymałam i zapytałam:
-Czy
powiecie mi w końcu o co wam chodzi?! A tak poza tym gdzie
wszyscy?-Spytałam bo w sumie to nic nie wiedziałam.
-Carlise
jak zwykle ma dyżur, a Esme jest w swoim biurze w Seattle-
Powiedziała Rose. Moja tak zwana babcia jest projektantką wnętrz i
wiele biur w promieniu 200 km.
-Emm
z Jazz'em są na polowaniu a Edward z – Zaczęła Alice, gdyż
Rosalie już zabrała swoją rękę. Jednak gdy jej siostra zaczęła
mówić o moich rodzicach to znowu zrobiła to samo. Chochlik
ponownie zaczął się śmiać, a ja nadal nie wiedziałam o co im
chodzi.
-Oni
po prostu zaraz przyjadą-Odpowiedziała za Alice, która już
naprawdę nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
W
tej chwili na podjazd podjechały dwa samochody. Dźwięk silnika
pierwszego z nich z łatwością rozpoznałam gdyż było to volvo
Edwarda ale to drugie słyszałam po raz pierwszy. Może mamy jakiś
gości? No nic. Zaraz się dowiem. Do domu szybko weszli Bella z
Edwardem ale nikt poza nimi. Gdy Bella mnie zobaczyła szybko
podeszła do mnie i pociągnęła w stronę drzwi, w międzyczasie
mówiąc radośnie:
-Mamy
dla ciebie niespodziankę!- I uśmiechnęła się do mnie.
Odwzajemniłam ten gest i zauważyłam, że idzie koło nas również
Edward. Nagle stanęłam przed ślicznym, czerwonym, sportowym autem.
Oczy mi rozbłysły i odwróciłam się do rodziców, którzy zostali
kawałek z tyłu. Tato rzucił do mnie czymś metalowym i powiedział:
-Jest
twój.
Spojrzałam
na to, co trzymałam w ręku. Były to kluczyki do właśnie tego
samochodu. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Jest taki śliczny.
Cudowny.
-Nie
musisz nic mówić-Odezwał się Edward z uśmiechem na twarzy.
Rzuciłam się wtedy na nich i uścisnęłam najmocniej jak
potrafiłam.
-Wiesz..
kochanie... nie uduś nas-Zaśmiała się Bella.
-Właśnie,
strong women- Usłyszałam głos Emmeta z tyłu. Pewnie wrócił już
z polowania i oczywiście musiał wrzucić swoje trzy słowa.
-Emmet!
Oberwie ci się w domu.-Oderwałam się od rodziców i powiedziałam
mu prosto w oczy. On oczywiście nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
Nie zwracałam już na to uwagi i podeszłam, żeby lepiej obejrzeć
moje autko. Przejechałam palcami po masce i spojrzałam na znaczek.
Było to Lamborghini. „Dzięki Edward” przekazałam w myślach bo
tylko on mógł wiedzieć jaki samochód od zawsze chciałam mieć.
To na pewno on wybierał bo Bella w przeciwieństwie do reszty
Cullen'ów nie lubiła szybkiej jazdy.
-I
tu się zdziwisz kochana, to Bella wybierała, jednak zna cię lepiej
ode mnie bo bez czytania ci w myślach wie czego chcesz.-Uśmiechnął
się czuje do niej i spojrzał na mnie. Bella?! Na serio?
-Wow!
Bella, wielkie dzięki, jest naprawdę cudny.
Ucałowałam
ją w policzek a potem jeszcze Edwarda.
-Mogę
pojechać pokazać go Jacobowi? Prooooszęęę!-Uśmiechnęłam się
jak małe dziecko proszące o lizaka i zrobiłam oczka takie jakie
Edward lubił najbardziej.
-Możesz-Odpowiedziała
szybko Bella, tak by tato nie musiał prawić mi kazań o której to
ja mam wrócić, gdzie być, dzwonić w razie jakby coś się stało
i inne takie. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam na znak, że jej
dziękuję. W tym momencie zauważyłam przez wielkie okna w salonie
jak Emm tarza się ze śmiechu po podłodze, Rosalie go uspokaja a
Alice wszystkim pstryka zdjęcie. Domyśliłam się, że mi przez
ostatnie 10 min narobiła ich ze sto. Ale cóż, właśnie za to ją
kocham, że jest taka... no po prostu taka jaka jest. Zaśmiałam się
w duchu, wsiadłam do samochodu i dopaliłam go. Zamruczał niczym
dziki kot. Zgrabnie wyjechałam z podjazdu i wjechałam na drogę
główną prowadzącą do La Pusch. Prowadzić umiałam już od dawna
ale nigdy sama nie jeździłam takim autem. Jeśli już kierowałam
to tylko w volvo Edwarda, a uwielbiam szybką jazdę. Rozwinęłam
prędkość do prawie 200 km/h. Już po 10 min byłam na miejscu.
Oczywiście chłopaki wyszli na zewnątrz gdy tylko usłyszeli jak
podjeżdżam. Wysiadłam i przywitałam się a do mnie zaczął
podchodzić Jacob. O nie! Tylko nie on. Reszta zaczęła oglądać
mój nowy nabytek a Jacob zbliżał się coraz szybciej. Już tylko
trzy kroki. Zaczynałam tracić zmysły. Renesmee! Weź się w garść.
Wzięłam szybko głęboki wdech żeby nie zobaczył mojego
zdenerwowania. Po tych tragicznych 2 sekundach był przy mnie i
przytulił się. Co było dziwne bo nigdy na przywitanie tego nie
robił. Ja znowu zaczęłam odpływać a on zagadał:
-Hej
Nessie. Widzę, że dostałaś mały prezeńcik.- Zaczął się
śmiać. Potrząsnęłam leciutko głową tak by nie zauważył aby
skupić się na rozmowie a nie jego idealnie umięśnionym ciele i
odpowiedziałam:
-Cześć.
No można to tak nazwać.-coś mi nie pasowało w jego
uśmiechu-Zaraz, zaraz. Ty o wszystkim wiedziałeś! Jak mogłeś mi
nie powiedzieć?!-zrobiłam minę obrażonej nastolatki żeby go
trochę podrażnić. Odwróciłam się plecami a on położył mi
rękę na ramieniu żebym się odwróciła. Tak kochałam to
przerażające ciepło. Spojrzał prosto na mnie. Mogłabym zatonąć
patrząc w jego oczy.
-Nessie,
przepraszam ale Edward by mnie zabił.-Zaczął-Chociaż chyba
bardziej bałbym się Belli.-Zaczął się śmiać pokazując swoje
śliczne białe ząbki. Ja również zaczęłam się śmiać choć
tak naprawdę skupiona byłam na tym jaki on jest cudowny.
Potem
mówił coś jeszcze do mnie ale wyłączyłam się zaraz po
pierwszym zdaniu. Rozpaliliśmy na plaży ognisko a ja usiadłam
koło Setha żeby nie czuć ciepła i zapachu ciała Jake'a. Nawet
nie zauważyłam jak ten czas szybko zleciał bo zrobiła się
godzina 23:00. Musiałam już wracać bo miałabym pewnie szlaban.
Zebrałam się i zaczęłam żegnać z wszystkimi ale na moje
nieszczęście Jacob zaproponował, że mnie odprowadzi. Nie
wiedziałam co mam odpowiedzieć bo wszyscy na mnie patrzyli i nie
chciałam przy nich odmawiać. Ale nie chciałam, żeby ze mną
szedł. Po pierwsze chciałam sobie trochę w samotności pomyśleć
a po drugie nie chciałam znowu przy nim odlecieć albo dziwnie się
zachowywać.
-No
jak chcesz Jacob ale.. ale musimy się śpieszyć bo wiesz..
Edward....-odpowiedziałam. Proszę, powiedz, że nie możesz jednak
iść. Proszę, proszę, proszę....
-Spoko...
heh i tak wiesz, że jestem szybszy od ciebie, więc dla mnie to nie
problem-Odpowiedział z triumfem i puścił mi perskie oczko. Chłopcy
oczywiście musieli to skomentować a Seth to już w ogóle mnie
wkurzył swoim tekstem.
-UUUUuuu...
No idźcie gołąbeczki-zamruczał. Ja puściłam mu wściekłe
spojrzenie a Jake warknął.
-Nie
przejmuj się nimi, to idioci. Są zazdrośni-Dodał z wyrzutem. Co?!
O co mają do cholery być zazdrośni?!
-Tsaa...-odpowiedziałam
niby to po namyśle. Biegliśmy przez las a ja udawałam, że niby to
mi się śpieszyło. Nie chciałam podejmować rozmowy więc nie
robiłam tego. Już myślałam, że będzie okej ale w połowie drogi
Jacob gwałtownie mnie wyprzedził i stanął wprost przede mną. Nie
wiedziałam co on kombinuje. Przez chwilę nawet na mnie nie patrzył.
Najwyraźniej myślał nad tym co mi powiedzieć. Bałam się tego.
Bałam się, że to odprowadzenie mnie było tylko pretekstem do tego
by powiedzieć mi, iż wpoił się już w kogoś więc nie możemy
spędzać już tyle czasu razem. Wziął gwałtowny wdech i zaczął
swój monolog:
-Nessie,
co się z tobą ostatnio dzieje? W ogóle nie jesteś obecna gdy coś
się do ciebie mówi. O co chodzi? Możesz mi powiedzieć.-odwróciłam
wzrok by nie patrzeć w te jego cudne oczęta. „Sęk w tym Jake, że
nie mogę ci powiedzieć”, pomyślałam. Widząc, że nie będę
odpowiadać kontynuował- Ness... Co się stało z nami? Z naszą
przyjaźnią?-Mówił spokojnie jednak dało się wyczuć odrobinę
lęku. No właśnie, to jest przyjaźń a nie nic więcej....
-Posłuchaj, widzę, że coś jest nie tak ale nie najwyraźniej nie
chcesz o tym teraz mówić. Jak będziesz chciała pogadać to daj
znać. Ja naprawdę...
-Jake...-Przerwałam
mu a w jego oczach zabłysnęła nadzieja-Ja naprawdę... muszę już
iść.-usłyszawszy to od razu posmutniał. Puścił moje ramię,
które nawet nie zauważyłam kiedy złapał bo jak zwykle przy nim
nie mogłam trzeźwo myśleć i spuścił głowę w dół.
Popatrzyłam jeszcze przelotnie na niego ale nie podniósł już
głowy. Ominęłam go powoli. Już chciałam puścić się pędem w
las ale odwróciłam się jeszcze ostatni raz i powiedziałam:
-Proszę,
nie myśl tak o tym.-Nawet nie drgnął- Ja nadal bardzo cię lubię
i chcę byśmy byli przy...-Nie mogłam dalej mówić. On nadal się
nie poruszył a mi ścisnęło się gardło i świeczki stanęły w
oczach. Nie dałam rady kontynuować, więc czym prędzej zaczęłam
biec w stronę domu.
Przy
drzwiach oczywiście złapał mnie Edward. Na pewno już o wszystkim
wiedział. Chyba chciał coś powiedzieć ale przekazałam mu tylko w
myślach, że nie chcę o tym gadać a już na pewno nie teraz.
Pokiwał głową na znak, że mnie rozumie i pomknęłam na górę. W
połowie schodów wpadłam na Bellę.
-Renesmee,
co się stało?-Zapytała z troską, jednak ja chamsko ją olałam.
Powiedziałam Edwardowi w myślach by jej wytłumaczył ale tak czy
siak było mi głupio, za to, że nawet na nią nie popatrzyłam. Ona
przecież się o mnie martwiła. Dodałam więc Edwardowi by ją
przeprosił ode mnie, bo ja naprawdę nie mam siły rozmawiać.
Zapłakana wpadłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i
przypomniałam sobie, że przecież w tamtą stronę jechałam moim
nowym samochodem. A podobno wampiry pamiętają o wszystkim.
Najwyraźniej pół-wampiry już aż tak dobrze to nie mają. I znowu
będę musiała jutro pobiec do La Push i przeżyć kolejne spotkanie
z Jacob'em. A może ja specjalnie nie pamiętałam o tym samochodzie
bo bardzo chciałam aby Jake mnie odprowadził?
Jestem tu nowa,ale WOW...no po prostu WOW...Przeglądałam stronę koleżanek i trafiłam na twój blog.Jessie mi cię zachwalała,więc zajżałam(no nie tak do końca przez nią)z ciekawości.A tu BUM i świetny blog.
OdpowiedzUsuńCassie