poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 23: Nie znam tego miejsca, przyprawia mnie o dreszcze a jednak wydaje mi się dziwnie znajome. To jest jakiś znak. Wiem teraz na pewno, że bez walki się nie poddam.

 

Szliśmy długim korytarzem wprost do ogromnych, drewnianych drzwi na samym jego końcu. Alec otworzył je przede mną a moim oczom ukazała się wielka sala tronowa. Była urządzona w starodawnym stylu, który niezbyt przypadł mi do gustu. Przez wąskie okna wpadały niewielkie ilości światła i cały zamek był pogrążony raczej w ciemnościach. Na suficie wisiał potężny, stalowy żyrandol ale ku mojemu zdziwieniu zamiast żarówek na nim były świeczki. Posadzka wyłożona była marmurem w takim samym kolorze jak kolumny wzdłuż drogi prowadzącej do tronu, na którym to właśnie zatrzymał się mój wzrok. Siedział na nim Aro. Był sam i patrzył na mnie z góry (tron był postawiony na kilku schodkach). Szliśmy z Alec'em coraz bliżej. W końcu zatrzymaliśmy się jakieś dwa metry od podestu i nie miałam pojęcia co mam robić.
-Świetnie. Wywiązałeś się, ze swojego zadania Alec'u.-powiedział rozbawiony Aro po czym kazał mu wyjść. Po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz. Aro patrzył prosto na mnie a jego wzrok był dla mnie bardzo uciążliwy.-Podejdź no dziecko bliżej.-rzekł lodowatym głosem więc na drżących nogach zbliżyłam się do schodków. Aro wstał i zszedł z nich podchodząc do mnie.-Czy mogę?-zapytał chcąc już złapać moją rękę ale tak bardzo się przeraziłam tego, że zabrałam ją od razu, znacznie szybciej niż się spodziewałam a sama poczułam jak w moich oczach zapłonął ogień. Nie miałam pojęcia skąd on się tam wziął. Przeczuwałam, że był spowodowany moim strachem. Bałam się, że zobaczy podróż moją i Alec'a i ukaże go za to jak się ze mną obchodził. I jeszcze to wszystko co mówił... O nie! Dobrze zrobiłam nie pozwalając sobie na zaglądanie do mojego umysłu. Nie wiem tylko dlaczego ale wyrazu mojej twarzy albo raczej tego co zobaczył w moich oczach Aro się przeraził i nie nalegał więcej. Miałam do niego tyle pytań. Po co tu jestem. Dlaczego? Ile mam tu zostać? Czy będę musiała wykonywać jego rozkazy? Nie wiedziałam czy mogę się go o to pytać. Cóż, czas pokaże. Stał patrząc się nadal na mnie a ja poczułam, że złość mnie już opuściła i moje oczy już nie paliły. Nie wiem co to było. Trwało zaledwie sekundy a Aro się tego poważnie przestraszył.-Niebywałe.-powiedział w końcu z lekką aprobatą w oczach.-Zapewne masz wiele pytań.-zaczął rozmowę wracając już na tron.-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Mogę ci tylko obiecać, że nie będzie ci z nami źle.-powiedział mroczno uśmiechnięty po czym zawołał Alec'a. Kazał mu mnie odprowadzić do przygotowanego dla mnie pokoju.
Szliśmy w ciszy, bałam się cokolwiek powiedzieć. Weszliśmy po schodach wieży na górę po czym otworzył przede mną niewielkie drewniane drzwi.
Rozejrzałam się powoli i ucieszyłam się patrząc na ten pokój. Nie należał do choć trochę nowoczesnych ale był urządzony w i tak lepszym stylu. Było w nim znacznie więcej światła no i ogromne miękkie łóżko. Lampy były na prąd a nie na świeczki. Do tego był tu włochaty dywan co dodawało temu pokoju nieco przytulności. Niestety szafa nie należała do najładniejszych. Powiedziałabym raczej, że jest to stare drewniane pudło. Weszłam do środka i usiadłam na obniżonym szerokim parapecie okna i patrząc na widoki. Na szczęście miałam na co patrzeć. Przede mną rozpościerał się ogromny las a dalej, na horyzoncie błękitne morze.
-Jaki jest tak kierunek świata?-zapytałam wskazując na okno.
-Wschód.-odparł przygnębionym głosem Alec. To dobrze, będę mogła obserwować wschody słońca.-Zawsze, gdy miałem chociaż chwilkę wolnego czasu przychodziłem tutaj do południa aby patrzeć na wschód słońca. Za każdym razem fascynował mnie inaczej. Dlatego go dla ciebie wybrałem.-powiedział jakby czytając w moich myślach.
-Dziękuję.-powiedziałam lekko wzruszona i przytuliłam się do niego mocno. Czułam, że przez najbliższe tygodnie tylko on będzie moją deską ratunku przed całym światem.-Co ja mam tu tak właściwie robić?-zapytałam zniechęcona.
-Nie mam jeszcze do końca wiadomości co do końca planuje Aro. Wiem, że jesteś mu bardzo potrzebna.-odparł. Odsunął mnie delikatnie od siebie i popatrzył prosto w oczy.-Lepiej, żeby nas nikt tak nie zobaczył.-powiedział smutno Alec.-Chodź, pokażę ci zamek.-powiedział Alec i powędrowałam za nim. Pokazał kilka sal, jakieś komnaty, ogromną bibliotekę. Po drodze minęliśmy kilka wampirów i wampirzyc. Wszyscy mieli posępne miny i nawet na mnie nie patrzyli. Nagle, z drzwi, które się przede mną otworzyły wyszedł znajomy mi mężczyzna. Nie rozpoznawałam go na początku ale po kilku sekundach nie miałam już wątpliwości co do tego kto to jest. To był Nathan we własnej osobie tylko, że pod postacią wampira. Nie mogłam się powstrzymać aby nie krzyknąć za nim jednak ograniczyłam się tylko do cichego zawołania z przyczyn okolicznościowych. Odwrócił się do mnie i osłupiał. Koło niego szła wysoka, czerwonowłosa piękność, która również na mnie popatrzyła. Widziałam, że na jego twarzy za widniał chwilowy uśmiech jednak zaraz potem zniknął. Mimo to, wiedziałam, że się cieszył z tego spotkania. Powoli podeszłam bliżej i przechodząc obok zagadałam.
-Jak będziesz mieć chwilkę to zajrzyj do mnie.-dałam znać.
-No jasne mała.-szepnął i puścił mi oczko oraz najwspanialszy uśmiech pod słońcem. Następnie znowu spoważniał, zwrócił się do swojej partnerki i poszli przed siebie. Odprowadzałam ich jeszcze wzrokiem po czym skupiłam się na tym co pokazywał mi Alec. Niestety ja jestem tylko pół wampirem a była już trzecia w nocy więc zrobiłam się śpiąca i poszłam spać. Bałam się zasnąć w tym przerażającym miejscu ale po tylu wrażeniach jednego dnia nie próbowałam nawet walczyć ze zmęczeniem jakie mnie dopadło. Po wejściu do pokoju zdjęłam tylko spodnie, zmieniłam bieliznę i założyłam sportową koszulkę Alec'a bo nic innego nie przyszło mi do głowy a była znacznie dłuższa od moich no i luźniejsza. W głowie mi huczało ale wszystko się uspokoiło gdy tylko położyłam głowę na najwygodniejszym łóżku na jakimkolwiek spałam.
Rano obudziłam się z dziwnym wrażeniem, że jestem przez kogoś obserwowana. W moim serduszku błysnęła iskierka nadziei. Już myślałam, że to Jacob przyszedł do mnie przez balkon w nocy ale przypomniałam sobie właśnie bolesne wydarzenia zeszłego dnia i to, że niestety nie jestem u siebie w domu. Nie chciałam więc podnosić powiek bojąc się, że zobaczę kogoś kogo nie chcę zobaczyć jednak w końcu muszę wstać. Chciałam spotkać się z Nathan'em i poznać jego koleżankę. Dowiedzieć się jak się tu dostał i najważniejsze jak w ogóle został wampirem. Po długiej walce ze sobą samą w końcu otworzyłam oczy. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam Alec'a siedzącego na moim łóżku i z zaciekawieniem wpatrującego się na mnie. Podniosłam się i usiadłam na łóżku opierając się o poduszki.
-Dlaczego tu siedzisz?-zapytałam.
-Chciałem pilnować, żeby nie wszedł tu ktoś nieproszony. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.-odparł z nadzieją.
-Jasne, że nie. Jestem ci wdzięczna.-powiedziałam, po czym odkryłam kołdrę i wstałam z łóżka.-Spałam w twojej koszuli, nic innego nie przyszło mi do głowy. Nie obrazisz się, prawda?-zapytałam podchodząc do niego, chociaż znałam odpowiedź.
-Żartujesz sobie?-zapytał z uśmiechem na twarzy. Tak bardzo się cieszyłam, że chociaż w moim pokoju nie musiał zasłaniać twarzy tą kamienną, nieszczęśliwą maską. Dałam mu porannego całusa w usta po czym w drodze do walizki zdjęłam koszulę z siebie i zostałam przed nim w samej bieliźnie. Speszył się strasznie i nie wiedział gdzie podziać wzrok. Aż zaśmiałam się pod nosem.
-Może lepiej jak wyjdę?-zapytał udając, że patrzy gdzieś za okno.
-Spokojnie, nigdy nie wiedziałeś kobiety w samej bieliźnie?-zapytałam.
-yy...Nie.-odpowiedział lekko rozkojarzony.
-To lepiej się przyzwyczajaj bo może kiedyś jeszcze będziesz miał okazję.-powiedziałam po czym wybrałam ubranie na dzisiaj i poszłam do łazienki. Z tego co zauważyłam to była jedyna łazienka w całym zamku. Tak jakby została przygotowana specjalnie dla mnie. Zmieniłam bieliznę, ubrałam się i przygładziłam ręką włosy bo niestety nie miałam żadnych kosmetyków ani nic z tej dziedziny. Wyszłam po chwili i spojrzałam na Alec'a, był bardzo zamyślony.
-Czemu znów mnie pocałowałaś?-zapytał po chwili wpatrywania się we mnie.
-A nie chciałeś tego?-zapytałam lekko rozczarowana.
-Nie to jest ważne tylko to, czy ty tego chciałaś i dlaczego.
-Tak, chciałam tego. A chciałam tego dlatego, że miałam na to ochotę. A miałam na to ochotę bo cię bardzo lubię.-Powiedziałam jakbym tłumaczyła mu coś z fizyki czy chemii. Bez żadnego skrępowania czy niepewności. Uśmiechnął się na te słowa ale widziałam po jego minie, że nadal nie do końca rozumie.
-Ale w jakim sensie Ness? Bo ja nie chcę rozumieć tego co jest między nami inaczej niż ty.-Ciągnął to dalej.
-Posłuchaj.-zaczęłam podchodząc do niego i opierając na jego klatce swoje dłonie. W odruchu chciałam je zabrać ale się powstrzymałam. A dlaczego chciałam je zabrać? Bo wydawało mi się, że coś jest nie tak. Wydawało mi się, że poczuję pod nimi ciepło i rytmiczne bicie serca. Na szczęście w porę sobie przypomniałam, że przecież nie mogę się go tam spodziewać.-Przede wszystkim rozumiem, że nikt tutaj nie może się o nas dowiedzieć ale nie przeszkadza mi to. Dajmy sobie czas i zobaczymy co z tego wyniknie. Dobrze się czuję przy tobie, co jest dla mnie trochę niezrozumiałe ale naprawdę tak jest. Naprawdę cię lubię i jestem gotowa spróbować. A ty? Też tego chcesz?-zapytałam i chciałam aby w moim sercu pojawiła się nadzieja na to żeby powiedział tak ale się nie pojawiała. Wychodziło na to, że nie zależy mi na tym aż tak bardzo i że ze spokojem przyjęłabym też odpowiedź:nie. Alec jednak nie powiedział nic, przyciągnął mnie bliżej do siebie i pocałował namiętnie.
-Ale proszę, obiecaj, że jeśli kiedykolwiek cię skrzywdzę lub chociaż będę próbował z obojętnie jakiego powodu, od razu mnie zabij.-Rzekł tak poważnie, że aż przeszły mnie ciarki.
-Alec..-Chciałam powiedzieć, że ufam mu na tyle aby z nim być i nic nie obiecać ale nie dał mi dokończyć.
-Przyrzeknij.-Nie byłam co do tego przekonana, nie byłabym w stanie go zabić. Chyba.-Renesmee, ja po prostu nie chcę cię skrzywdzić...-powiedział na co mi się od razu przypomniał Jake. On nie zadbał o to, żeby mnie nie zranić, nie obchodziło go to. Więc skoro Alec proponuje mi coś takiego to tak naprawdę nie będzie chciał mnie skrzywdzić więc nie będę musiała go zabijać? więc... mogę przysiąść.
-Przysięgam.-Powiedziałam w końcu. Odsunęłam się od Aleca i usiadłam na parapecie przy oknie.-I co ja mam tu robić?-zapytałam znudzona.
-Nie wiem. Nie martw się, coś dla ciebie znajdziemy ale pewnie Aro będzie chciał z tobą dużo rozmawiać. Nie mam pojęcia o czym ale pewnie będzie chciał ciebie do siebie przekonać.
-Domyślam się. Alec nie udało by się przekonać Aro, żebym poszła do sklepu? Jakiekolwiek. Chcę sobie tylko kupić najpotrzebniejsze rzeczy.-powiedziałam.
-Nie wiem, ty z nim rozmawiaj. Myślę, że prędzej ty go przekonasz niż ja.-odpowiedział tajemniczo.
-Czy ja wiem...-wahałam się.
-Uwierz mi, jesteś dla niego naprawdę bardzo cenna.-powiedział. A to ciekawe. Jakoś mi się nie wydaje ale z drugiej strony skoro zadał sobie aż tyle trudu aby mnie tu ściągnąć to może było w tym trochę prawdy.-Jesteś już gotowa? Aro czeka na ciebie od rana.-powiedział a ja przeraziłam się trochę na myśl o spotkaniu z nim. Nie chciałam iść w ogóle gdziekolwiek. Chciałam tu zostać. Zatęskniłam za rodziną. Wystarczało krótkie wspomnienie a już się rozklejałam. Alec od razu do mnie podszedł i przytulił mnie.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Uwierz mi. Ja to po prostu wiem. Nie pokazuj mu słabości. Musisz być silna.-pocieszał mnie i całkiem nieźle mu szło. Faktycznie. Muszę być silna i nie pokazywać, że jestem słaba.
-Okej, chodźmy.-powiedziałam gdy szybko się otrząsnęłam. Wyszłam z pokoju a za mną poszedł Alec. Sama odnalazłam drogę do sali tronowej i zatrzymałam się przed drzwiami.
-Wejdź.-powiedział Alec wskazując na drzwi. Miał cały czas poważną minę ale zanim uchyliłam wrota uśmiechnął się do mnie przelotnie dodając mi otuchy. Wzięłam głęboki wdech spychając strach na sam dół mojego serca i przywołując na twarz nic nie wyrażającą minę. Popchnęłam drzwi i moim oczom kolejny raz ukazała się sala tronowa. Na tronie znowu siedział tylko Aro ale czułam na sobie wzrok kogoś jeszcze. Nie rozglądałam się jednak dookoła tylko wpatrywałam się piorunującym wzrokiem prosto we wroga. Gdy byłam już całkiem blisko Aro wstał i podszedł do mnie. 
 
-Chciałeś się ze mną widzieć?-zapytałam zimnym, beznamiętnym głosem odbierając mu szanse na rozpoczęcie rozmowy dzięki czemu zyskałam niewielką przewagę.
-Wyspałaś się moje dziecko?-zapytał z ironicznym uśmiechem na twarzy.
-Nie twój interes ale tak.-rzuciłam jednak nie okazując żadnych emocji.
-To dobrze. Zapewne nie cieszy cię pobyt tutaj ale uwierz mi, że z pewnością nas polubisz.-Chyba starał się uśpić moją czujność ale słabo mu to wychodziło. Nie odezwałam się tylko przewróciłam oczami i słuchałam dalej.-Posłuchaj, jeżeli będziemy współpracować to naprawdę może to wszystkim wyjść na dobre.-tłumaczył spokojnie.-Masz bowiem moc, która należy do jednej z silniejszych. Oczywiście nie dałabyś rady pokonać na przykład Jane, jej moc znacznie cię przewyższa ale nie jesteś dużo słabsza.-powiedział. Taaa jasnee.. Jakoś bardziej wierzyłam Alecowi w to, że jestem silniejsza od nich.
-Pomyliłeś się w ocenie mojej mocy bo moim darem jest tylko ukazywanie moich pragnień za pomocą dotyku więc nie wiem czy jestem aż tak silna jak mówisz.-powiedziałam z lekką złośliwością.
-Uwierz mi, nie pomyliłem się. A skąd to wiem? Jeden z moich wampirów umie odczytać dar innego.-powiedział złowrogo, patrząc na mnie dziwnie.
-Czy to tyle?-zapytałam udając bardzo zniecierpliwioną.
-Tak, możesz już iść ale wiedz, że ta rozmowa nie jest jeszcze skończona.-odesłał mnie do drzwi. Odwracając się przed nimi rzuciłam jeszcze do niego.
-Przy okazji, idę na zakupy.-nawet nie pytałam tylko po prostu powiedziałam. Nie zaprzeczył. Powoli dochodząc do drzwi usłyszałam jak ktoś podchodzi do Aro. Nie odwracałam się ale nasłuchiwałam co będzie mówić.
-Ona omota sobie ciebie wokół palca. Dobrze wiesz, że spokojnie mogłaby zabić nas wszystkich.-syknęła Jane. Jej głos rozpoznam wszędzie. Chyba sądziła, że jej nie usłyszę. Zdziwiło mnie to.
-Wiem, przecież nie jestem idiotą. Ale pomyśl tylko jacy silni będziemy jeśli uwierzy w to co mówię. Jeśli będzie z nami współpracować.-odpowiedział Aro. Dalej nie słuchałam bo właśnie stamtąd wyszłam. Przeraziło mnie wręcz to, co powiedział Aro. Jak to, będę w stanie ich wszystkich zabić? Ale na szczęście dzięki temu co usłyszałam wiem, że pod żadnym pozorem nie mogę ich słuchać ani wykonywać żadnych ich poleceń. Stanęłam osłupiała na korytarzu. Nie mogłam uwierzyć w to że usłyszałam ich rozmowę. Jestem pewna, że myśleli, że ich nie słyszę, nie ryzykowali by przecież aż tak. Czy ja ma naprawdę aż tak dobry słuch? Chyba wyglądałam dziwnie bo od razu podbiegł do mnie Alec.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Tak, w jak najlepszym ale po prostu nie mogę uwierzyć w to co usłyszałam.-powiedziałam.-A teraz chodź ze mną za zakupy.-poprosiłam.
-Ale jak to? Zgodził się?-zapytał lekko oszołomiony.
-Powiedziałam, że wychodzę, a on nic nie odpowiedział.-powiedziałam.
-On przecież nas chyba zabije jak pójdziemy.-wydusił z siebie Alec.
Wspięłam się na palcach i nachyliłam do jego ucha opierając na jego klatce.
-Uwierz mi, że nie.-szepnęłam po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam do drzwi. Po drodze minęliśmy jakąś kobietę, która dziwnie, wręcz nieprzyjaźnie się na mnie patrzyła.-Kto to?-zapytałam.
-To żona Aro.-odpowiedział.
Byłam w szoku. To on ma żonę?! Ale nic. Nie chciałam już bardziej psuć tego dnia i radośnie wyszłam za zewnątrz. Powędrowaliśmy z Alec'em w stronę centrum a potem weszliśmy po pierwszej lepszej galerii. Widziałam jak Alec'owi się tu podobało. Zgaduję, że w galerii był tylko podczas tej szybkiej bieganiny po sklepach. Chodziliśmy od sklepu do sklepu, przymierzałam różne rzeczy i kupowałam. Wstąpiliśmy bowiem do mojego banku gdzie zgłosiłam, że niby jestem na wakacjach i zgubiłam kartę do bankomatu. Szybko wypełniłam formalności i już miałam dostęp do moich pieniędzy. Kupiłam wszystko, czego mi brakowało z kosmetyków, ubrań, do tego odtwarzacz MP4 i poszłam do kafejki zgrać trochę utworów. Chciałam kupić jakiegoś laptopa ale kiedy zapytałam czy mają internet w zamku popatrzył na mnie jak na idiotkę. Kiedy miałam już wszystko wróciliśmy do tego miejsca gdzie nie chciałam wracać. Było już po szesnastej. (kupiłam też zegarek). Myślałam też o zakupie telefonu i skontaktowaniu się z rodziną ale oni by zaraz przyjechali chcąc mnie chronić a ja muszę się dowiedzieć jaki mam dar i nie chcę aby ano ryzykowali śmierć tutaj.
Weszliśmy do środka a inni popatrzyli na nas jak na jakiś nie z tej planety. Ale nie zwracaliśmy na nich uwagi. To znaczy raczej to ja zwracałam na siebie uwagę bo Alec był w tym dziwnym płaszczu. Ale już co jak co nie miałam zamiaru go zakładać. Po drodze minęłam Nathana i zapytałam dlaczego nie przyszedł. Powiedział, że wczoraj nie mógł więc przyjdzie dzisiaj. Poszliśmy dalej i gdy mieliśmy już kierować się do schodów drzwi od sali tronowej się otworzyły i stanął w nich Aro.
-Alec.-powiedział nieprzyjemnym głosem. Zauważyłam tylko strach w oczach Alec'a ale zaraz potem zastąpił go obojętnym wzrokiem. Wiedziałam, że to coś związanego ze mną i najprawdopodobniej z tym wyjściem. Nie chciałam go zostawiać ale Alec zamknął drzwi po wejściu na salę. Podeszłam trochę bliżej i zaczęłam nasłuchiwać.
-Co ty sobie wyobrażasz!?-krzyczał Aro.-Jak śmiałeś opuścić ten zamek bez mojej zgody?!-darł się na niego.
-Pilnowałem Renesmee!-uniósł się Alec.-Nie chciałem żeby sama wałęsała się po mieście!
-A od kiedy to się zrobiłeś taki opiekuńczy?!!-dalej atakował go Aro.
-Nic o mnie nie wiesz! Nie jestem taki jak ty!-wrzasnął Alec.
-Masz szczęście, że nie chcę zrażać do siebie Renesmee ale mam ochotę cię zabić!-zagroził bez skrupułów Aro.
-A ja mam szczęście, że ją spotkałem.-powiedział Alec a mi zrobiło się ciepło na duchu.
-Wydaje ci się, że jesteś zdolny do ludzkich uczuć?! Jesteś taki jak my! I nic tego...-krzyczał Aro a ja nie mogłam już tego znieść. Rzuciłam torby i wbiegłam na salę. Oboje zwrócili na mnie wzrok a ja swoim spiorunowałam Aro. Czułam jak miotają w moich oczach błyskawice jeszcze silniejsze od tych, które Aro wywołał ostatnio.
-Jak śmiesz tak mówić?!-krzyknęłam. Nie bałam się go. Wiedziałam, że to on boi się mnie i nawet nie spróbuje walczyć. Wiedziałam, że jeśli odpowiednio mnie sprowokuje to go zabiję. Nie miałam pojęcia jeszcze jak ma to wyglądać ale byłam tego pewna. Małym dowodem tego było to, że mimo iż jestem tylko pół wampirem to miałam lepszy słuch od nich. Tym razem również czułam jej obecność. Tym razem wiedziałam, że była to Jane. Bała się wyjść z ukrycia.
-Spokojnie Renesmee...-zaczął Aro. Tak łatwo w jego głosie wyczuwalny był strach. Czułam się jakbym miała nad nim władzę. Chciał wymyślić jakąś wymówkę ale coś mu nie wychodziło.
-Nie chcę tego słuchać!-krzyknęłam po czym szarpnęłam Alec'a za rękę i pociągnęłam za sobą do mojego pokoju. Po drodze zabraliśmy bagaże i nie zostało już po nas śladu. Gdy byliśmy na schodach usłyszałam jeszcze jak Jane mówi do Aro, że go uprzedzała.




No i jak? Komentujcie!!!
Przy okazji, uzupełniłam galerię nowych bohaterów.

4 komentarze:

  1. No proszę! Kolejny cudowny rozdział. Nie spodziewałam się (to sarkazm ;)) A tak na poważnie to już nie wiem co pisać. Jak zwykle cudownie. Dodaj szybko następną notkę, bo już nie mogę się doczekać ;)

    P.S. Założyłam nowego bloga o Renesmee. Wpadnij. renesmee-i-demetri.blog.onet.pl

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Super notka! Lecz nawet twój blog nie pomógł mi pozbyć się niechęci do Aleca, nie chodzi o to że jest z Volturii tylko nie umiem się do niego przekonać. Ale za to bardzo lubię Jacoba. Ale wiem też że niektórzy mają dość Jacoba. Lecz gdy widzę opowiadanie o Renesmee i Alec'ie od razu schodzę. Ale ty tak dobrze piszesz że nawet jeśli ona będzie z Alecem będę to czytać i dawać komentarze, choć go nie lubię jakoś to zniosę, ponieważ to byłby wielki błąd nie czytać twojego świetnego opowiadania, nawet jeśli nie jest z wymarzoną tematykom więc pisz jak ci wena dopisuje. Choć chciałabym żeby ułożyło się z Jacobem. No cóż ale jak to będzie dalej to tylko t wiesz. Musiałam to napisać, bo tego potrzebowałam. Czekam na kolejny rozdział. Dodawaj szybko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! No co ci mogę pisać? Ciągłe powtarzanie słów cudowny, piekny wspaniały jest nudne, za nudne... Ale co mogę innego pisać, skoro to prawda? Jak zwykle bardzo ciekawy i wzruszający rodział ;) Oby więcej takich ;)

    P.S. Zapraszam do siebie na prolog i pierwszy rozdział nowego opowiadania ;) renesmee-i-demetri.blog.onet.pl
    Mam nadzieję, że wpadniesz ;)
    Pozdrawiam!
    kisak96

    OdpowiedzUsuń