Z dedykacją dla mojej kochanej Jessie :**
Miłego czytania :D
Rano obudziłam się na ciepłej klatce jakiegoś przystojnego mężczyzny. Miział mnie delikatnie po ręce uśmiechając się przyjaźnie. Dopiero gdy całkowicie odzyskałam przytomność rozpoznałam, że to właśnie mój Jacob. Patrzyłam na niego z zastanowieniem, nawet nie mrugając.
Miłego czytania :D
Rano obudziłam się na ciepłej klatce jakiegoś przystojnego mężczyzny. Miział mnie delikatnie po ręce uśmiechając się przyjaźnie. Dopiero gdy całkowicie odzyskałam przytomność rozpoznałam, że to właśnie mój Jacob. Patrzyłam na niego z zastanowieniem, nawet nie mrugając.
-Wszystko,
by choć raz zaglądnąć do twojego umysłu.-powiedział głosem,
który nigdy mi się nie znudzi. Uśmiechnęłam się tylko niemrawo.
Mimo że nad czymś uporczywie myślałam, nad czymś ważnym to nie
mogłam się skupić na własnych myślach bo rozpraszał mnie zapach
jego skóry o poranku oraz ciepło jakim mnie porażała. W sekundzie
jednak oprzytomniałam i szybko się podniosłam. Właściwie to
byłam lekko wystraszona bo w końcu sobie przypomniałam o co mi
chodziło.
-Czy
Edward z Bellą już wrócili?-zapytałam z przerażeniem. Serce
waliło mi jak szalone bo bałam się co mogli sobie o nas pomyśleć
jeśli nas tak zobaczyli.
-Może
najpierw coś w stylu „hej Jacob, jak zwykle dobrze wyglądasz
przystojniaku, jak ci się spało?” Do tego może jakiś
pocałunek?-zaproponował żartobliwie.
-He-he-he.-powiedziałam
ironicznie udawając śmiech.-Za takie samolubstwo nie będzie
żadnego „hej Jacob” ani pocałunku.
-To
może chociaż uśmiech?-negocjował ze mną.-Proszę, dałbym
wszystko za choć sekundowy uśmieszek na twojej cudownej
twarzyczce.-”Ależ on jest uroczy” krzyczał głos w mojej
głowie.
-Wszystko
powiadasz?-zapytałam retorycznie udając, że się
zastanawiam.-Okej, więc przebiegnij na golasa stąd do Seattle i z
powrotem ale nie pod postacią wilkołaka a otrzymasz swój
uśmiech.-ustaliłam cenę jaką ma zapłacić, która była bardzo
wygórowana. Oczywiście nie pozwoliłabym na coś takiego ale
ciekawa jestem czy zacznie się chociaż rozbierać. No i oczywiście
wykrakałam bo w tej chwili wstał i zaczął odpinać guzik od
spodni.-Okej okej, nie musisz!-powstrzymałam go szybko, podbiegłam
do niego i pocałowałam na dzień dobry ale tylko tak przelotnie po
czym uśmiechnęłam się najszerzej i najsłodziej tylko jak mogłam.
-O
wiele lepiej.-zachwycił się Jake. Objął mnie w tali i chciał
przysunąć bliżej ale postanowiłam z nim trochę powalczyć. Nie
dam mu tym razem tej satysfakcji! Złapałam jego ręce i odsunęłam
od siebie po czym pomaszerowałam do garderoby. Widziałam jeszcze
tylko w lustrze jego zawiedzioną minę. No i bardzo dobrze. Pocałuję
go dopiero gdy zasłuży albo sama będę miała na to ochotę. Już
chciałam wybierać coś do ubrania ale przypomniałam sobie pytanie,
które przed chwilą zadałam.
-Ej
Jake a co w końcu z Bellą i Edwardem? Bo nie wiem na co się
przygotować. Byli tu?-Krzyknęłam z garderoby ale nie byłam już
tak bardzo zestresowana jak przed chwilką.
-Owszem
byli.-potwierdził.
-No
ale nie słyszałeś czy coś mówili, nie widziałeś jakie mieli
miny? A poza tym to gdzie oni są teraz?-w domu ich na pewno nie było
bo było za cicho.
-Owszem
mówili.-znowu tylko potwierdził moje domniemania.
-No
ale co? Co mówili, w jakim byli nastroju? Rozmawiałeś z
nimi?-niecierpliwiłam się już.
-Nie,
nie rozmawiałem z nimi.-No i kolejna krótka odpowiedź, ale mnie
drażnił.
-Jacob!
Wkurzasz mnie!-wyszłam do niego z mojej garderoby już ubrana w
jasne jeansy, zwykły biały podkoszulek i niebieską bluzę od
Adidasa. Na szczęście była dzisiaj sobota więc nie musiałam
stroić się do szkoły. No właśnie, sobota! Jutro jest bal
karnawałowy! Ale szybko zleciało. Będę musiała jeszcze dzisiaj
pojechać na zakupy z dziewczynami.
-Tak
ładnie wyglądasz gdy się denerwujesz.-skomplementował.
-Daj
spokój! Odpowiedz!-zażądałam.
-Okej
ale za całusa.-zaproponował.
-Czy
to jest szantaż?-zapytałam ze zdziwieniem. Gdy kiwnął głową na
znak, że tak, kontynuowałam.-Więc, dostaniesz całusa gdy
zasłużysz.-O nie! Nie będzie mi stawiać warunków. Teraz to je
ustalam. Był bardzo zawiedziony z mojej decyzji no ale przepraszam
bardzo, nie będzie mi właził na głowę.
-Okej,
poddaje się. No więc, zaglądnęli tu zaraz po tym jak przyjechali.
Udawałem, że śpię, ty na pewno wtedy spałaś. Edward nie mógł
wiedzieć, że nie śpię ponieważ sobie marzyłem więc mógł to
uznać za mój sen. Gdy wyszli usłyszałem jeszcze tylko jak Bella
mówiła, że słodko razem wyglądamy a Edward to
potwierdził.-objaśnił wszystko po kolei.-Zasłużyłem na
całusa?-zapytał z nadzieją. Nie mogłam odmówić... podeszłam do
niego, złapałam za kark i zaczęłam całować. Chciałam żeby to
był tylko delikatny pocałunek ale gdy tylko poczułam miękkość i
delikatność jego warg nie mogłam przestać. Do tego jeszcze jego
przyjemne w dotyku ręce i już byłam jego. Na szczęście on o tym
nie wiedział. Nie mogłam się tak szybko poddawać więc znalazłam
w sobie siłę się od niego odczepić i stanąć pięć centymetrów
przed nim. Pocałunek trwał zaledwie kilka sekund a w tym czasie
czułam się tak jakby we mnie wybuchały miliony fajerwerków.
-Ej
Jake, a ten nowy... David.-poczułam jak w Jacob'ie wszystko
zawrzało. Chciałam wszystko szybko wyjaśnić.-Moja koleżanka się
w nim zakochała i chciała go poznać. A sama nie chcę iść do
niego więc czy... może pójdziesz z nami?-zapytałam nie zwracając
uwagi na jego emocje ale tak jak myślałam odetchnął z ulgą po
moich słowach.
-No
jasne, że mogę pójść. Wieczorem?-odpowiedziałam kiwając głową.
-Muszę
jeszcze pojechać kupić coś na jutrzejszy bal. Czy może miałbyś
ochotę również mi potowarzyszyć?-uśmiechnął się zabójczo.
-Okej
ale pamiętaj jak się dla ciebie poświęcam.-odpowiedział a ja
wybuchnęłam śmiechem. Wszystko mieliśmy już zaplanowane co do
minuty. Pozostało tylko poczekać na rodziców żeby się przywitać.
Oczywiście Bella nie mogła przestać nas ściskać, całować i
gadać. Nigdy nie wiedziałam jej w takim stanie. Ten wyjazd naprawdę
dobrze jej zrobił. Potem, gdy emocje już opadły powiedziałam
gdzie idziemy i zabraliśmy się z Jake'em do Los Angeles. Daleko ale
samolotem podróż trwa tylko półtorej godziny. A miejsca dla
vip'ów są często wolne. Nakupiłam sobie tyle ubrań jak głupia.
Jake był przerażony tym całym chodzeniem od sklepu do sklepu,
mierzeniem tego wszystkiego, wracania do poprzednich sklepów.
Byliśmy nawet w profesjonalnym domu mody Ralph'a Lauren'a. Kupiłam
z pięć par butów od Christian'a
Louboutin'a. Sprawiłam również Jacob'owi garnitur od Armaniego i
kilka koszul. Nie chciał och ode mnie przyjąć ale powiedziałam,
że się na niego obrażę jeśli ich nie kupimy bo za dobrze na nim
leżą. Do tego wspomniałam mu na ucho, że nie mogę mu się oprzeć
gdy jest w czarnym garniturze więc wtedy już nie mógł odmówić.
Naprawdę wyglądał świetnie. Dziewczyny się za nim odwracały i
nie mogły oczu oderwać. Sprawiał wrażenie biznesmena a pod
dopasowanym strojem, delikatnie acz wystarczająco dobrze odznaczały
się jego mięśnie. Do tego krawat pod kolor mojej granatowej
sukienki i naprawdę facet już w ogóle jak nie z tej ziemi.
Wróciliśmy około dwudziestej, zostawiłam wszystkie ubrania w
pokoju i poprosiłam Alice aby je obejrzała, Jake pobiegł już na
plażę a ja pojechałam po Nathalie bo przecież nie zmieścilibyśmy
się we trójkę. Gdy byliśmy już niedaleko plaży widziałam wręcz
napięcie panujące pomiędzy Jake'em a David'em. Miałam nadzieję,
że ten drugi poczuje coś do Nathalie i nie będzie już do mnie
zarywał. Na razie kazałam się Nathalie trzymać z boku żeby jak
coś nie zobaczyła przemiany w wilkołaka, chciałam najpierw ocenić
sytuację. Podeszłam do nich obu. Stali naprzeciwko siebie z
zaciśniętymi pięściami i wrogo patrzyli sobie w oczy.
-Nawet
tak o niej nie mów.-powiedział przez zaciśnięte zęby Jake.
Domyśliłam się, że chodzi o mnie.
-Nie
możesz jej zabronić być z kimś innym tylko dlatego, że
jesteś...-nie wiem co chciał powiedzieć bo nie skończył. Pięść
Jacob'a wylądowała na jego twarzy. Na szczęście Jake nie
wyrządził mu większej krzywdy.
-Jake!
Oszalałeś?! Mogłeś zrobić mu krzywdę!-nakrzyczałam na niego
chociaż wiem, że pewnie mnie bronił.
-Ness,
powiedz mu, że każdy ma prawo cie podrywać.-powiedział podnosząc
się David. Było mi tak głupio, że Nathalie musi patrzeć na całą
tą scenkę. Pewnie było jej tak głupio, przecież to ona była
zakochana w Davidzie.
-Może
i ma ale ma się też liczyć z tym, że obecnie jestem z Jacob'em i
naraża się na niebezpieczeństwo. Kocham go i nic się w tej
kwestii nie zmieniło.-powiedziałam z lekką wrogością w
głosie.-Ale nie ważne, bo mamy gościa.-Odwróciłam się do
Nathalie, która właśnie wtedy sama również się odwróciła i
chciała iść.
-Renesmee,
to nie ma sensu.-powiedziała ale złapałam ją za ramię i
odwróciłam przodem do Davida. Popatrzyła nieśmiało na niego a on
na nią z góry jeszcze z agresją w oczach ale wtedy stało się coś
magicznego. Otworzył szerzej oczy, nawet nie mrugał i w sekundzie
zawitała w nich czysta, bezgraniczna miłość. Potem jego emocje
zmieniały się z sekundy na sekundę. Był strach, który zmienił
się w szczęście. Było pożądanie i smutek z obawą. Dosłownie
wszystkie możliwe emocje. Trwało to jakiś czas po czym wrócił do
rzeczywistości. Domyśliłam się, że się wpoił. Udało się! Nie
myślałam, że od razu będzie tak dobrze ale cóż jest lepiej niż
przewidywałam. Spojrzałam na Nathalie. Wyglądała dziwnie, była
spłoszona. Nawet jakby wyrwana trochę z tego świata ale to nic z
porównaniem do tego przez co przechodził David. Widziałam po jej
twarzy, że zakochała się teraz na zabój ale chyba obawiała się
jego emocji. Nie mogła przecież wiedzieć, że się wpoił.
Pierwszy zaczął David.
-Hej,
jestem David.-powiedział i nie przestając się w nią wpatrywać
podał rękę. Troszkę sztywno może, ale przecież właśnie doznał
wpojenia więc nie mogłam go za to winić.
-Nathalie.-odpowiedziała
i również wyciągnęła dłoń. Myślałam, że dozna chociaż
minimalnego szoku na temperaturę jego ciała ale wyglądało to tak
jakby była na to przygotowana. Dziwne. No ale cóż, może była za
bardzo wstrząśnięta samą miłością.
-Masz
ochotę się gdzieś przejść?-zapytał David.
-No
pewnie.-przytaknęła Nathalie. Ich rozmowa była trochę... dziwna,
ale byli uroczy. Odwrócili się w stronę plaży, David objął ją
ramieniem po czym ruszyli przed siebie.
-Nareszcie
chwila samotności tylko z tobą.-zamruczał mi do ucha Jake. Mimo że
Jacob za każdym razem rozpalał moje zmysły nie miałam zamiaru
poddać się bez walki. Już nachylał się nad moimi ustami, już
dzieliło nas tylko kilka milimetrów a ja w tym czasie uwolniłam
się spod jego uroku i dobiegłam kilka kroków.
-Ścigamy
się! Jak mnie dogonisz dam ci się pocałować!-krzyknęłam i czym
prędzej zaczęłam biec. Oczywiście był tak naiwny i mnie gonił.
To jednak był pułapka. Dogonił mnie po jakiejś minucie bo był
oszołomiony tym, że uciekłam tuż przed pocałunkiem. Jego
olbrzymie ręce złapały mnie w pasie, przyciągając blisko do
siebie.
-Wygrałem,
teraz nagroda.-powiedział ale nie dałam mu się pocałować.
-To
nie fair, ja chciałam wygrać.-poskarżyłam się udając urażoną.
-Jak
nawet nie powiedziałaś dokąd się ścigamy a obiecałaś, że jak
cię dogonię dasz się pocałować.-powiedział.
-A
zatem, spełnisz swoją zachciankę pocałowania mnie czy moje
marzenie choć raz wygrania z tobą w wyścigach?-Może i nie było
to moje marzenie ale przyjemnie było mi postawić mu wybór. On albo
ja. Byłam taka ciekawa co zrobi. Widziałam wręcz to pożądanie
jakie płynęło w jego oczach. Byłam pewna, że zechce odebrać
nagrodę.
-A
zatem, dokąd się ścigamy?-zapytał lekko zawiedziony a mi w duszy
zrobiło się tak ciepło, że nie pomyślał o sobie tylko o mnie.
-Do
tamtego drzewa.-odpowiedziałam pokazując palcem sosnę oddaloną ze
trzy kilometry stąd.
-Okej.-odparł.
Wilkołaki mnie zadziwiały. Pod ludzką postacią biegały z
prędkością przybliżoną do wampirzej a pod postacią wilka
kilkakrotnie szybciej. To było niesamowite.
-Start!-rzuciłam
szybko, wyrwałam się z jego uścisku i po kilku sekundach byłam na
miejscu. Zaraz po mnie przybiegł Jake a ja nie zamierzałam tracić
czasu, podbiegłam do niego i zanim zdążył jeszcze dobrze ochłonąć
całowałam go bez opamiętania. Nie myśląc o niczym innym, nie
zaśmiecając sobie umysłu niczym zbędnym zatracałam się w
namiętności jego pocałunków. Sapał już ciężko więc chciałam
dać mu chwilę odetchnąć. Przestałam go całować ale nie
oderwałam się od niego nawet na milimetr. Patrzyłam w jego płonące
oczy i nie mogłam przestać. Śniły mi się każdej nocy ale to
było nic w porównaniu do tych, w które patrzyłam teraz.
-Przecież
przegrałem.-powiedział po chwili pytająco Jake. Nadal jeszcze nie
mógł złapać oddechu.
-I
co z tego?-Zapytałam retorycznie i popatrzyłam na niego pustym
wzrokiem. Chciałam jeszcze sprawić mu małą przyjemność.-Myślisz,
że dałabym radę dłużej ci się oprzeć?-zapytałam z pożądaniem
w głosie. Prawda jest przecież taka, że nawet wtedy przyszło mi
to z trudnością.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Troszkę mdłe i przesycone takim... no, że wszystko jest idealne, świetne, wszyscy się kochają itd... ale już nie długo. Jeszcze jeden podobny rozdział i zaczną się poważne problemy :)
Super czekam na next :)
OdpowiedzUsuńS.
Nowy bohater???Super...Wiedziałam,że padnie słowo "sexy" albo "seksowny/a",ale po twoim tekście wymiękam.Wszystko ładnie i cacy (ale myślałam że umrę ze śmiechu w niektórych momentach oczywiście w dodrym tego słowa znaczeniu!!!)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN i życzę BASENU weny.
Cassie
Hehe, ach to moje poczucie humoru (jest raczej nie do zrozumienia). Zajrzyj na mojego trzeciego bloga
Usuńwww.everythink-and-nothiink.blogspot.com to piero sie zlejesz (chyba) :D w dobrym tego slowa znaczeniu xD
W niektórych momentach odpadam. To jest takie słodkie a zarazem… śmieszne ( w pozytwnym sensie ).
OdpowiedzUsuńNie mogłam sie doczekać NN i znów nie moge.
Specjalnie postaram sie jak najszybciej dokończyć 9 (?) rozdział. Mam już połowę. Jestem ciekawa czy zgadniesz z czyjej perspektywy jest początek!
Oceanu weny i czasu do pisania :D
Zapomniałabym... Thx za dedyk!
Usuńa Ty Jess jeszcze 8 rozdziału nie dodałaś :D
UsuńMyślę, żę będzie oczami Jacoba :) i że to on ją niesie :)
Juz nie moge sie doczekac :D
Lubisz sceny kiedy się ze sobą droczą i suuper, że się na nich skupiasz
OdpowiedzUsuń:) Podoba mi się fabuła. Masz fajny styl, może nadszedł czas na jakąś intrygę? Heh.. :) Nic nie podpowiadam, pisz dalej i weny życzę.
A intryga oczywiście, że będzie :) Ja mam już całą książkę napisaną tylko, że przed dodaniem zawsze czytam rozdział jeszcze raz robię poprawki i z tym mi troszkę schodzi i dlatego troszkę trzeba czekać ale wydaje mi się, że chyba nie jakoś długo. No ale mam kupę obowiązków i dwa inne blogi :D
UsuńNo i właśnie teraz są takie rozdziały nudnawe ale w NN zacznie się akcja pod koniec i w jeszcze następnym już w końcu zacznie się dziać. No bo to co było do tej pory to prawie cały czas taki wstęp