poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 18: Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Widząc kogoś, kto zakochał się na zabój i mógłby oddać wszystko dla ukochanej osoby sprawia, że mi również robi się w środku tak ciepło.

Z dedykacją dla mojej kochanej Jessie :**
 Miłego czytania :D

Rano obudziłam się na ciepłej klatce jakiegoś przystojnego mężczyzny. Miział mnie delikatnie po ręce uśmiechając się przyjaźnie. Dopiero gdy całkowicie odzyskałam przytomność rozpoznałam, że to właśnie mój Jacob. Patrzyłam na niego z zastanowieniem, nawet nie mrugając.
-Wszystko, by choć raz zaglądnąć do twojego umysłu.-powiedział głosem, który nigdy mi się nie znudzi. Uśmiechnęłam się tylko niemrawo. Mimo że nad czymś uporczywie myślałam, nad czymś ważnym to nie mogłam się skupić na własnych myślach bo rozpraszał mnie zapach jego skóry o poranku oraz ciepło jakim mnie porażała. W sekundzie jednak oprzytomniałam i szybko się podniosłam. Właściwie to byłam lekko wystraszona bo w końcu sobie przypomniałam o co mi chodziło.
-Czy Edward z Bellą już wrócili?-zapytałam z przerażeniem. Serce waliło mi jak szalone bo bałam się co mogli sobie o nas pomyśleć jeśli nas tak zobaczyli.
-Może najpierw coś w stylu „hej Jacob, jak zwykle dobrze wyglądasz przystojniaku, jak ci się spało?” Do tego może jakiś pocałunek?-zaproponował żartobliwie.
-He-he-he.-powiedziałam ironicznie udawając śmiech.-Za takie samolubstwo nie będzie żadnego „hej Jacob” ani pocałunku.
-To może chociaż uśmiech?-negocjował ze mną.-Proszę, dałbym wszystko za choć sekundowy uśmieszek na twojej cudownej twarzyczce.-”Ależ on jest uroczy” krzyczał głos w mojej głowie.
-Wszystko powiadasz?-zapytałam retorycznie udając, że się zastanawiam.-Okej, więc przebiegnij na golasa stąd do Seattle i z powrotem ale nie pod postacią wilkołaka a otrzymasz swój uśmiech.-ustaliłam cenę jaką ma zapłacić, która była bardzo wygórowana. Oczywiście nie pozwoliłabym na coś takiego ale ciekawa jestem czy zacznie się chociaż rozbierać. No i oczywiście wykrakałam bo w tej chwili wstał i zaczął odpinać guzik od spodni.-Okej okej, nie musisz!-powstrzymałam go szybko, podbiegłam do niego i pocałowałam na dzień dobry ale tylko tak przelotnie po czym uśmiechnęłam się najszerzej i najsłodziej tylko jak mogłam.
-O wiele lepiej.-zachwycił się Jake. Objął mnie w tali i chciał przysunąć bliżej ale postanowiłam z nim trochę powalczyć. Nie dam mu tym razem tej satysfakcji! Złapałam jego ręce i odsunęłam od siebie po czym pomaszerowałam do garderoby. Widziałam jeszcze tylko w lustrze jego zawiedzioną minę. No i bardzo dobrze. Pocałuję go dopiero gdy zasłuży albo sama będę miała na to ochotę. Już chciałam wybierać coś do ubrania ale przypomniałam sobie pytanie, które przed chwilą zadałam.
-Ej Jake a co w końcu z Bellą i Edwardem? Bo nie wiem na co się przygotować. Byli tu?-Krzyknęłam z garderoby ale nie byłam już tak bardzo zestresowana jak przed chwilką.
-Owszem byli.-potwierdził.
-No ale nie słyszałeś czy coś mówili, nie widziałeś jakie mieli miny? A poza tym to gdzie oni są teraz?-w domu ich na pewno nie było bo było za cicho.
-Owszem mówili.-znowu tylko potwierdził moje domniemania.
-No ale co? Co mówili, w jakim byli nastroju? Rozmawiałeś z nimi?-niecierpliwiłam się już.
-Nie, nie rozmawiałem z nimi.-No i kolejna krótka odpowiedź, ale mnie drażnił.
-Jacob! Wkurzasz mnie!-wyszłam do niego z mojej garderoby już ubrana w jasne jeansy, zwykły biały podkoszulek i niebieską bluzę od Adidasa. Na szczęście była dzisiaj sobota więc nie musiałam stroić się do szkoły. No właśnie, sobota! Jutro jest bal karnawałowy! Ale szybko zleciało. Będę musiała jeszcze dzisiaj pojechać na zakupy z dziewczynami.
-Tak ładnie wyglądasz gdy się denerwujesz.-skomplementował.
-Daj spokój! Odpowiedz!-zażądałam.
-Okej ale za całusa.-zaproponował.
-Czy to jest szantaż?-zapytałam ze zdziwieniem. Gdy kiwnął głową na znak, że tak, kontynuowałam.-Więc, dostaniesz całusa gdy zasłużysz.-O nie! Nie będzie mi stawiać warunków. Teraz to je ustalam. Był bardzo zawiedziony z mojej decyzji no ale przepraszam bardzo, nie będzie mi właził na głowę.
-Okej, poddaje się. No więc, zaglądnęli tu zaraz po tym jak przyjechali. Udawałem, że śpię, ty na pewno wtedy spałaś. Edward nie mógł wiedzieć, że nie śpię ponieważ sobie marzyłem więc mógł to uznać za mój sen. Gdy wyszli usłyszałem jeszcze tylko jak Bella mówiła, że słodko razem wyglądamy a Edward to potwierdził.-objaśnił wszystko po kolei.-Zasłużyłem na całusa?-zapytał z nadzieją. Nie mogłam odmówić... podeszłam do niego, złapałam za kark i zaczęłam całować. Chciałam żeby to był tylko delikatny pocałunek ale gdy tylko poczułam miękkość i delikatność jego warg nie mogłam przestać. Do tego jeszcze jego przyjemne w dotyku ręce i już byłam jego. Na szczęście on o tym nie wiedział. Nie mogłam się tak szybko poddawać więc znalazłam w sobie siłę się od niego odczepić i stanąć pięć centymetrów przed nim. Pocałunek trwał zaledwie kilka sekund a w tym czasie czułam się tak jakby we mnie wybuchały miliony fajerwerków.
-Ej Jake, a ten nowy... David.-poczułam jak w Jacob'ie wszystko zawrzało. Chciałam wszystko szybko wyjaśnić.-Moja koleżanka się w nim zakochała i chciała go poznać. A sama nie chcę iść do niego więc czy... może pójdziesz z nami?-zapytałam nie zwracając uwagi na jego emocje ale tak jak myślałam odetchnął z ulgą po moich słowach.
-No jasne, że mogę pójść. Wieczorem?-odpowiedziałam kiwając głową.
-Muszę jeszcze pojechać kupić coś na jutrzejszy bal. Czy może miałbyś ochotę również mi potowarzyszyć?-uśmiechnął się zabójczo.
-Okej ale pamiętaj jak się dla ciebie poświęcam.-odpowiedział a ja wybuchnęłam śmiechem. Wszystko mieliśmy już zaplanowane co do minuty. Pozostało tylko poczekać na rodziców żeby się przywitać. Oczywiście Bella nie mogła przestać nas ściskać, całować i gadać. Nigdy nie wiedziałam jej w takim stanie. Ten wyjazd naprawdę dobrze jej zrobił. Potem, gdy emocje już opadły powiedziałam gdzie idziemy i zabraliśmy się z Jake'em do Los Angeles. Daleko ale samolotem podróż trwa tylko półtorej godziny. A miejsca dla vip'ów są często wolne. Nakupiłam sobie tyle ubrań jak głupia. Jake był przerażony tym całym chodzeniem od sklepu do sklepu, mierzeniem tego wszystkiego, wracania do poprzednich sklepów. Byliśmy nawet w profesjonalnym domu mody Ralph'a Lauren'a. Kupiłam z pięć par butów od Christian'a Louboutin'a. Sprawiłam również Jacob'owi garnitur od Armaniego i kilka koszul. Nie chciał och ode mnie przyjąć ale powiedziałam, że się na niego obrażę jeśli ich nie kupimy bo za dobrze na nim leżą. Do tego wspomniałam mu na ucho, że nie mogę mu się oprzeć gdy jest w czarnym garniturze więc wtedy już nie mógł odmówić. Naprawdę wyglądał świetnie. Dziewczyny się za nim odwracały i nie mogły oczu oderwać. Sprawiał wrażenie biznesmena a pod dopasowanym strojem, delikatnie acz wystarczająco dobrze odznaczały się jego mięśnie. Do tego krawat pod kolor mojej granatowej sukienki i naprawdę facet już w ogóle jak nie z tej ziemi. Wróciliśmy około dwudziestej, zostawiłam wszystkie ubrania w pokoju i poprosiłam Alice aby je obejrzała, Jake pobiegł już na plażę a ja pojechałam po Nathalie bo przecież nie zmieścilibyśmy się we trójkę. Gdy byliśmy już niedaleko plaży widziałam wręcz napięcie panujące pomiędzy Jake'em a David'em. Miałam nadzieję, że ten drugi poczuje coś do Nathalie i nie będzie już do mnie zarywał. Na razie kazałam się Nathalie trzymać z boku żeby jak coś nie zobaczyła przemiany w wilkołaka, chciałam najpierw ocenić sytuację. Podeszłam do nich obu. Stali naprzeciwko siebie z zaciśniętymi pięściami i wrogo patrzyli sobie w oczy.
-Nawet tak o niej nie mów.-powiedział przez zaciśnięte zęby Jake. Domyśliłam się, że chodzi o mnie.
-Nie możesz jej zabronić być z kimś innym tylko dlatego, że jesteś...-nie wiem co chciał powiedzieć bo nie skończył. Pięść Jacob'a wylądowała na jego twarzy. Na szczęście Jake nie wyrządził mu większej krzywdy.
-Jake! Oszalałeś?! Mogłeś zrobić mu krzywdę!-nakrzyczałam na niego chociaż wiem, że pewnie mnie bronił.
-Ness, powiedz mu, że każdy ma prawo cie podrywać.-powiedział podnosząc się David. Było mi tak głupio, że Nathalie musi patrzeć na całą tą scenkę. Pewnie było jej tak głupio, przecież to ona była zakochana w Davidzie.
-Może i ma ale ma się też liczyć z tym, że obecnie jestem z Jacob'em i naraża się na niebezpieczeństwo. Kocham go i nic się w tej kwestii nie zmieniło.-powiedziałam z lekką wrogością w głosie.-Ale nie ważne, bo mamy gościa.-Odwróciłam się do Nathalie, która właśnie wtedy sama również się odwróciła i chciała iść.
-Renesmee, to nie ma sensu.-powiedziała ale złapałam ją za ramię i odwróciłam przodem do Davida. Popatrzyła nieśmiało na niego a on na nią z góry jeszcze z agresją w oczach ale wtedy stało się coś magicznego. Otworzył szerzej oczy, nawet nie mrugał i w sekundzie zawitała w nich czysta, bezgraniczna miłość. Potem jego emocje zmieniały się z sekundy na sekundę. Był strach, który zmienił się w szczęście. Było pożądanie i smutek z obawą. Dosłownie wszystkie możliwe emocje. Trwało to jakiś czas po czym wrócił do rzeczywistości. Domyśliłam się, że się wpoił. Udało się! Nie myślałam, że od razu będzie tak dobrze ale cóż jest lepiej niż przewidywałam. Spojrzałam na Nathalie. Wyglądała dziwnie, była spłoszona. Nawet jakby wyrwana trochę z tego świata ale to nic z porównaniem do tego przez co przechodził David. Widziałam po jej twarzy, że zakochała się teraz na zabój ale chyba obawiała się jego emocji. Nie mogła przecież wiedzieć, że się wpoił. Pierwszy zaczął David.
-Hej, jestem David.-powiedział i nie przestając się w nią wpatrywać podał rękę. Troszkę sztywno może, ale przecież właśnie doznał wpojenia więc nie mogłam go za to winić.
-Nathalie.-odpowiedziała i również wyciągnęła dłoń. Myślałam, że dozna chociaż minimalnego szoku na temperaturę jego ciała ale wyglądało to tak jakby była na to przygotowana. Dziwne. No ale cóż, może była za bardzo wstrząśnięta samą miłością.
-Masz ochotę się gdzieś przejść?-zapytał David.
-No pewnie.-przytaknęła Nathalie. Ich rozmowa była trochę... dziwna, ale byli uroczy. Odwrócili się w stronę plaży, David objął ją ramieniem po czym ruszyli przed siebie.
-Nareszcie chwila samotności tylko z tobą.-zamruczał mi do ucha Jake. Mimo że Jacob za każdym razem rozpalał moje zmysły nie miałam zamiaru poddać się bez walki. Już nachylał się nad moimi ustami, już dzieliło nas tylko kilka milimetrów a ja w tym czasie uwolniłam się spod jego uroku i dobiegłam kilka kroków.
-Ścigamy się! Jak mnie dogonisz dam ci się pocałować!-krzyknęłam i czym prędzej zaczęłam biec. Oczywiście był tak naiwny i mnie gonił. To jednak był pułapka. Dogonił mnie po jakiejś minucie bo był oszołomiony tym, że uciekłam tuż przed pocałunkiem. Jego olbrzymie ręce złapały mnie w pasie, przyciągając blisko do siebie.
-Wygrałem, teraz nagroda.-powiedział ale nie dałam mu się pocałować.
-To nie fair, ja chciałam wygrać.-poskarżyłam się udając urażoną.
-Jak nawet nie powiedziałaś dokąd się ścigamy a obiecałaś, że jak cię dogonię dasz się pocałować.-powiedział.
-A zatem, spełnisz swoją zachciankę pocałowania mnie czy moje marzenie choć raz wygrania z tobą w wyścigach?-Może i nie było to moje marzenie ale przyjemnie było mi postawić mu wybór. On albo ja. Byłam taka ciekawa co zrobi. Widziałam wręcz to pożądanie jakie płynęło w jego oczach. Byłam pewna, że zechce odebrać nagrodę.
-A zatem, dokąd się ścigamy?-zapytał lekko zawiedziony a mi w duszy zrobiło się tak ciepło, że nie pomyślał o sobie tylko o mnie.
-Do tamtego drzewa.-odpowiedziałam pokazując palcem sosnę oddaloną ze trzy kilometry stąd.
-Okej.-odparł. Wilkołaki mnie zadziwiały. Pod ludzką postacią biegały z prędkością przybliżoną do wampirzej a pod postacią wilka kilkakrotnie szybciej. To było niesamowite.
-Start!-rzuciłam szybko, wyrwałam się z jego uścisku i po kilku sekundach byłam na miejscu. Zaraz po mnie przybiegł Jake a ja nie zamierzałam tracić czasu, podbiegłam do niego i zanim zdążył jeszcze dobrze ochłonąć całowałam go bez opamiętania. Nie myśląc o niczym innym, nie zaśmiecając sobie umysłu niczym zbędnym zatracałam się w namiętności jego pocałunków. Sapał już ciężko więc chciałam dać mu chwilę odetchnąć. Przestałam go całować ale nie oderwałam się od niego nawet na milimetr. Patrzyłam w jego płonące oczy i nie mogłam przestać. Śniły mi się każdej nocy ale to było nic w porównaniu do tych, w które patrzyłam teraz.
-Przecież przegrałem.-powiedział po chwili pytająco Jake. Nadal jeszcze nie mógł złapać oddechu.
-I co z tego?-Zapytałam retorycznie i popatrzyłam na niego pustym wzrokiem. Chciałam jeszcze sprawić mu małą przyjemność.-Myślisz, że dałabym radę dłużej ci się oprzeć?-zapytałam z pożądaniem w głosie. Prawda jest przecież taka, że nawet wtedy przyszło mi to z trudnością.
-Masz taki seksowny głos gdy mówisz tak namiętnie.-skomplementował mnie po czym delikatnie odsunął od siebie i złapał za rękę.-Dawno nie byliśmy na spacerze.-powiedział po czym pociągnął za sobą. Przypomniało mi się jak kiedyś jeździłam na nim gdy była jeszcze mała. Przyłożyłam mu rękę do pyszczka z zapytaniem czy spełni moją prośbę. Poszedł między drzewa się przemienić i wrócił pod postacią tego cudownego wilka, którego tak kochałam. Wsiadłam na niego i pognaliśmy przed siebie. To było coś cudownego ponieważ przecież po przemianie biegał dziesięć razy szybciej ode mnie. Tuląc się do niego, wdychając przyjemny zapach rozmyślałam jak mi jest teraz dobrze i że mogłabym tak leżeć już do końca życia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Troszkę mdłe i przesycone takim... no, że wszystko jest idealne, świetne, wszyscy się kochają itd... ale już nie długo. Jeszcze jeden podobny rozdział i zacz się poważne problemy :)

8 komentarzy:

  1. Super czekam na next :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy bohater???Super...Wiedziałam,że padnie słowo "sexy" albo "seksowny/a",ale po twoim tekście wymiękam.Wszystko ładnie i cacy (ale myślałam że umrę ze śmiechu w niektórych momentach oczywiście w dodrym tego słowa znaczeniu!!!)
    Czekam na NN i życzę BASENU weny.

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, ach to moje poczucie humoru (jest raczej nie do zrozumienia). Zajrzyj na mojego trzeciego bloga
      www.everythink-and-nothiink.blogspot.com to piero sie zlejesz (chyba) :D w dobrym tego slowa znaczeniu xD

      Usuń
  3. W niektórych momentach odpadam. To jest takie słodkie a zarazem… śmieszne ( w pozytwnym sensie ).
    Nie mogłam sie doczekać NN i znów nie moge.
    Specjalnie postaram sie jak najszybciej dokończyć 9 (?) rozdział. Mam już połowę. Jestem ciekawa czy zgadniesz z czyjej perspektywy jest początek!
    Oceanu weny i czasu do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym... Thx za dedyk!

      Usuń
    2. a Ty Jess jeszcze 8 rozdziału nie dodałaś :D
      Myślę, żę będzie oczami Jacoba :) i że to on ją niesie :)
      Juz nie moge sie doczekac :D

      Usuń
  4. Lubisz sceny kiedy się ze sobą droczą i suuper, że się na nich skupiasz
    :) Podoba mi się fabuła. Masz fajny styl, może nadszedł czas na jakąś intrygę? Heh.. :) Nic nie podpowiadam, pisz dalej i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A intryga oczywiście, że będzie :) Ja mam już całą książkę napisaną tylko, że przed dodaniem zawsze czytam rozdział jeszcze raz robię poprawki i z tym mi troszkę schodzi i dlatego troszkę trzeba czekać ale wydaje mi się, że chyba nie jakoś długo. No ale mam kupę obowiązków i dwa inne blogi :D
      No i właśnie teraz są takie rozdziały nudnawe ale w NN zacznie się akcja pod koniec i w jeszcze następnym już w końcu zacznie się dziać. No bo to co było do tej pory to prawie cały czas taki wstęp

      Usuń