Z dedykacją dla wszystkich :***
Polecam muzykę, w miarę chyba dopasowana do rozdziału... chociaż sama nie wiem, oceńcie :D Zacznijcie czytać jak się zacznie muzyka
Jechaliśmy w ciszy, która
pierwszy raz stała się krępująca. Nie wiedziałam co powiedzieć
ani co zaplanował Jake. Przyznałam przed samą sobą, że trochę
się tego boję. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Było mi
trochę znane ale nie było też mi bliskie. Nie miałam pojęcia co
to. To paliło mnie wewnątrz a co najważniejsze nasilało się za
każdym razem gdy tylko zerknęłam na Jacob'a. Wpadłam w panikę.
Czułam się jak w niebezpiecznej klatce, w której o dziwo chciałam
być. To palenie zmieniło się w wewnętrzny głód.
Byłam spragniona Jake'a. Teraz
wiedziałam już to na pewno. Już cała moja uwaga skupiona była na
Jacob'ie. Nie miałam nawet siły myśleć o niczym ani nikim innym
choć próbowałam. Wdychałam zachłannie jego zapach i z każdą
odrobinką tego cudownego zapachu miałam ochotę na więcej.
Mieszanka jego wody kolońskiej i naturalnego zapachu skóry z nutką
zapachu lasu działa na moje zmysły piorunująco. W mojej głowie
był istny zamęt i chciałam już wysiąść na świeże powietrze
ale droga na plażę wlokła się strasznie. Jake ani razu nawet na
mnie nie spojrzał. Tak bardzo chciałam wiedzieć co sobie myśli.
Wiedziałabym przynajmniej na co mam się przygotować. Strasznie się
już niecierpliwiłam. Czując się tak, jakbym miała się zaraz
udusić otworzyłam okno i zaczerpnęłam świeżego powietrza
oddychając z lekką ulgą chociaż za wiele mi to nie pomogło. W
tym momencie zaniepokojony Jake spojrzał na mnie z uwagą.
-Wszystko w porządku?-zapytał z
ledwo słyszalnym drżeniem w głosie. Obawiał się czegoś a przez
to i ja zaczęłam się bać.
-Nie, okej.-odburknęłam tylko i
odwróciłam głowę w stronę okna. Przez moje ciało przeszedł
wręcz prąd zaczynając od ręki. Przerażona spojrzałam na moją
rękę i odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam na swojej ręce jego
dużą, gorącą dłoń. Byłam jednak trochę w szoku, że moje
ciało aż tak gwałtownie na niego reaguje.
W końcu po tych dłużących się
dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Jake oczywiście
obszedł auto aby otworzyć mi drzwi i pomóc wysiąść. Gdy tylko
dotknęłam jego dłoni znowu przeszył mnie ten prąd ale tym razem
jeszcze mocniejszy. Szybko wysiadłam, zabrałam rękę i
skrzyżowałam z drugą przed sobą. Szliśmy w stronę morza nadal
się nie odzywając. Czułam się tak dziwnie, że nie patrzyłam pod
nogi i skutkiem tego potknęłam się. Jake szybko zareagował i
złapał mnie zanim upadłam. Strasznie spanikowałam kiedy tylko
mnie dotknął a przecież on mnie ratował. Co się ze mną działo?
Bałam się własnego chłopaka i tego co się może zaraz stać. A
przecież zawsze tego chciałam. Chciałam być blisko niego i zawsze
z nim. Jacob chyba zauważył moją obawę i postawił mnie na ziemi
a sam trochę się speszył. Szliśmy dalej przed siebie i nie
zatrzymując się weszliśmy do morza w odległości prawie metra od
siebie. Kiedy woda sięgała mi już pod biustem Jake złapał mnie
za ramię, zatrzymał i obrócił do siebie. Drugą rękę też
położył mi na ramieniu po czym obiema powoli zjechał do moich
dłoni a sam przybliżył się do mnie i już dzieliło nas kilka
milimetrów. Nachylił się ale nie do pocałunku tylko oparł swoje
czoło o moje. Serce waliło mi w klatce jak oszalałe a sama nie
wiedziałam co dzieje się z moim ciałem. Przyjemnie paliły mnie
miejsca gdzie dotykał mnie Jacob a jago oddech przyjemnie otulał
moją szyję wywołując już tym razem delikatne i przyjemne
dreszcze. Mimo że czułam się cudownie nadal się bałam i
oddychałam z niepokojem.
-Renesmee, co się dzieje?-zapytał
prawie szeptem ale ja nie mogłam mu nawet odpowiedzieć przez
zaciśnięte gardło i tylko przełknęłam ślinę. Oczy miałam
zamknięte ale wręcz czułam na sobie wzrok Jake'a. Przeniósł
swoje ręce na moje biodra pozostawiając na moich rękach to
wspaniałe ciepło. Teraz drżałam już cała nie mogąc się
opanować.-Boisz się?-zapytał ponownie.
-Tak.-odpowiedziałam szerze dysząc
sama nie wiedziałam dlaczego. Chyba zaszokowała go trochę ta
odpowiedź bo nic nie mówił ale ja nadal nie otwierałam oczu.
Twarz miałam pochyloną ku niemu, usta delikatnie rozchylone,
oddychając z ciężkością zachłannie nabierałam powietrza w
płuca.
-Dlaczego? Przecież jestem przy
tobie.-powiedział zaniepokojony. Nasze usta dzieliło nas dosłownie
trzy milimetry. Prawie się stykały ale żadne z nas nie miało
nawet zamiaru pocałować drugiego. Nie wiedziałam czy odpowiedzieć
mu szczerze ale czułam po prostu, że powinnam. Nabrałam najwięcej
powietrza, ile tylko mogłam, otworzyłam szeroko oczy wpatrując się
w niego i odpowiedziałam.

-Pragnę cię.-Dysząc Jake oderwał
się ode mnie ale wiedziałam, że to nie koniec. Odsunął się
trochę, wziął mnie za rękę i zaczęliśmy biec do brzegu.
-Chodź.-powiedział gdy byliśmy
już na piasku i pociągnął w stronę swojego domu. Domyśliłam
się co się co planuje i nie zaprzeczałam. Nie szliśmy po auto,
byłoby wolniej. Biegliśmy szybko przez las po czym wpadliśmy do
jego domu jak jacyś szaleńcy. Nagle zesztywniałam ze strachu...
-Nie ma Billy'ego.-powiedział Jake
i po sekundzie znowu mnie całował. Rozluźniłam się więc i
poszliśmy z Jake'em do jego sypialni. Zatrzasnął drzwi i wręcz
tarzaliśmy się po całym pokoju. Zrzucaliśmy wszystko co stało na
naszej drodze nie martwiąc się o to. W końcu znaleźliśmy łóżko
i rzuciliśmy się na nie. Jake oczywiście przygniótł mnie swoim
ciężarem ale właśnie mi to pasowało. Czułam jak pode mną
powoli rozwiązuje moją sukienkę po czym powoli zsuwa ją z moich
ramion i odrzuca na bok. Już leżałam w samej bieliźnie. Nie
chciałam tracić czasu. Jake zgubił gdzieś po drodze marynarkę
więc od razu zajęłam się rozpinaniem guzików koszuli po czym z
szarpnęłam ją z niego. Potem Jake wstał i zdjął spodnie. Po
mojej pięknej fryzurze nic nie zostało. Nim się obejrzałam byłam
naga tak jak Jake i tego co działo się z moim ciałem na pewno
nigdy nie zapomnę.
Rano obudziłam się w miękkim
łóżku dobrze wypoczęta. Na moją twarz padały promienie
słoneczne głaszcząc moją cerę. Nie otwierałam oczu nie chcąc
utracić tej chwili. Spałam odkryta i o dziwo nago a zawsze spałam
przynajmniej w bieliźnie. Nagle na moim boku poczułam czyjąś
ciepłą dłoń. Jej duże i aksamitne palce dotykały mnie,
delikatnie gładząc moją skórę. Pod ich wpływem po moim ciele
przepływało miliony iskierek. Łaskotały moje ciało i nie
chciałam aby odchodziły. Nawet nie zastanawiałam się kto to ale
było tak dobrze, że ponownie zasnęłam.
***Jacob***
Gdy rano się obudziłem Ness
jeszcze spała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. I zaraz będę
musiał ją skrzywdzić. To delikatne i kruche ciałko o które
zawsze się tak martwiłem. Bałem się, że przeze mnie zrazi się
do innych mężczyzn. A ja mimo tego, że sam ją kochałem
najmocniej na świecie bo przecież byłem w nią wpojony to chciałem
aby ona ułożyła sobie szczęśliwe życie beze mnie ale nie w
samotności. Chciałem aby odnalazła mężczyznę swojego życia i
była z nim szczęśliwa. Patrzyłem na jej nieskazitelnie gładkie
ciało. Była przykryta od pasa w dół i nie mogłem się
powstrzymać aby jej nie dotknąć ten ostatni raz. Drgnęła, gdy
poczuła moje palce na swojej skórze ale zauważyłem uśmiech na
jej twarzy więc nie zabierałem dłoni. Ta delikatność jaką
emanowało jej ciało było jej największą bronią, której ja sam
się bałem. Ostatni raz zaczerpnąłem jej zapachu skóry i musiałem
wstać. Po prostu musiałem bo gdyby teraz się obudziła to nie dał
bym rady. Ubrałem szybko szorty i stanąłem przy oknie z rękami w
kieszeniach wściekły na siebie, że w ogóle dopuściłem do takiej
sytuacji. Obwiniałem się za to, że się w nią wpoiłem. No i
oczywiście ja się wszystkiego dowiaduję ostatni. Dopiero wczoraj
kiedy prawie siłą zażądałem od Sam'a wyjaśnień dowiedziałem
się o co chodzi. Nie możemy być z Ness razem ponieważ gdyby
Volturii się o tym dowiedzieli zabili by jedno z nas po to by drugie
musiało żyć samo do końca świata. Oczywiście zabijają wampira,
aby to wpojony wilkołak cierpiał bardziej. Lepszym wyjściem dla
takiego wilkołaka jest zabić się bo wpojenie nie znika nawet po
śmierci ukochanej osoby. Tylko, że oni do tego nie dopuszczają.
Zamykają cię gdzieś w podziemnych korytarzach swojego zamku i cię
tam trzymają aż wręcz zginiesz z tęsknoty i obwiniania się. To
prawo jest takie głupie o to tylko dlatego, że boją się, że
wampiry im wrogie zawrą sojusz z wampirami i staną się silniejsze.
Niestety ja muszę się podporządkować. Do tego nie chcę narażać
Ness. Gdyby coś jej się stało to ja bym po prostu się skręcał z
bólu. Nie mogę nawet znieść myśli o tym, że coś jej się może
stać. Sam coś o tym wie. Jego ojciec zginął właśnie w taki
sposób. A raczej umarła jego dusza bo ciało najprawdopodobniej
nadal jest gdzieś w lochach w zamku Volturich. Był mocno wpojony w
jedną wampirzycę. Miała na imię Nicole. Była naprawdę piękną
kobietą widziałem ją na zdjęciach z dnia ich ślubu o którym to
właśnie dowiedzieli się Aro i reszta tej bandy, nie wiadomo kiedy
się zjawili i po prostu porwali parę młodą sprzed ołtarza zanim
jeszcze zdążyli się pocałować. Od Carlise'a wiadomo, że zabili
Nicole. Był przecież kiedyś jednym z Volturi. Kazali ojcu Sam'a
cierpieć po stracie ukochanej. Wiedzieli, że jest w nią wpojony i
że wpojenie jest uczuciem silniejszym od samej miłość i wilkołak
wiąże się z nim na zawsze. Smutna historia i mimo, że było to
ponad sto lat temu to zasady są te same. Dlatego właśnie przyjąłem
rozkaz Sam'a, jednak z wielkim bólem zrobię to co zaraz będę
musiał zrobić. Ponieważ sam nie daję rady trzymać jej na
odległość muszę sprawić aby to ona znienawidziła mnie.
Usłyszałem jak Ness porusza się więc odwróciłem się do niej
aby mieć to jak najszybciej za sobą. Zobaczyłem, jak powoli
otwiera oczy. Chciałem się do niej uśmiechnąć ale to nie było
na miejscu. Popatrzyła na mnie niewyraźnie a ja musiałem w końcu
szybko zacząć i skończyć.
-Ubieraj się! Zaraz wróci
Billy.-Rzuciłem do niej oschle ale czułem się podle. Jeszcze nie
rozumiała tak jak podejrzewałem więc zrobiła tylko zdziwioną ale
za razem słodką minę. „Jake stop!: nakazałem sobie. Nie mogę
ulec jej urokowi wewnętrznemu.-Nie rozumiesz? Idź już. Nie jesteś
mi potrzebna.-powiedziałem starając się zachować pozory. Do jej
oczu napłynął ból. Jednak mnie te słowa bolały jeszcze
bardziej. Nakryła się kołdrą pod samą szyję i jej mina mówiła,
że żąda wyjaśnień.-Chodziło mi tylko o seks. Byłaś tylko moją
kolejną zdobyczą. Rozumiesz? Nie jesteś mi już
potrzebna.-Nareszcie. Powiedziałem to. Czułem ulgę ale czułem się
jak potwór. Jak dupek.
-Jak możesz Jake!? Nie pomyliłam
się twierdząc, że grasz na dwa fronty. Brzydzę się tobą! A ja
oddałam ci dziewictwo! Trzeba było znaleźć sobie kogoś, kto
chętniej został by taką dziwką na zawołanie! A mogłam sobie
lepiej ułożyć życie nie tracąc czasu na ciebie! Może Nathan by
wtedy żył!!-zerwała się z łóżka, zebrała swoje ubrania i
założyła je tak szybko, że nawet nie zauważyłem. My wilkołaki
może i biegamy szybko ale resztę czynności wykonujemy po prostu w
ludzkim tempie. Byłem na siebie wściekły i zły ale jak widać
było po jej twarzy ona była tysiąc razy bardziej. Stałem nadal z
rękami w kieszeniach i patrzyłem na nią ze smutkiem. Wyczytałem z
jej twarzy, że czegoś nie rozumie i zgadłem, że chodzi o to, że
wyraz mojej twarzy jest zupełnie przeciwny do tego co mówię. Nie
potrafiłem jednak patrzeć na nią inaczej. Gdy była już gotowa do
wyjścia podeszła bardzo blisko mnie i wyciągnęła palec
wskazujący przed mój nos.-Jak jeszcze raz cię spotkam to
przysięgam, że cie zabiję!-powiedziała przez zaciśnięte
zęby.-Więc się lepiej pilnuj, żeby mnie gdzieś nie spotkać bo
nie ręczę za siebie.-była wściekła i w sumie dobrze ale nawet
nie myślałem, że jest aż tak silna. Myślałem, że prędzej się
popłacze czego oczywiście tym bardziej bym nie zniósł więc
zasadniczo cieszyłem się z tego jak zareagowała. Podeszła już
powoli do drzwi ale jeszcze obróciła się do mnie z czystą
nienawiścią w oczach. Patrzyła prosto w moje oczy.-Edward już
kiedyś chciał cię przecież zabić I jak widać dobrze by było
gdyby to wtedy zrobił. Nienawidzę ciebie i dnia w którym cię
poznałam!-Mimo, że mówiła spokojnie to w tych słowach było tyle
jadu, że nawet się tego nie spodziewałem. Bolały mnie jej słowa
i to strasznie ale wiedziałem, że na nie zasłużyłem. Byłem w
jej oczach przecież podłym sukinsynem. Zastanawiało mnie jeszcze
tylko czy faktycznie Edward by jej pomógł czy nie. Bo przecież
wiedział wszystko o tym co się teraz stało i na pewno nie chciał
doprowadzić do wojny między naszymi rodzinami. Zastanawiało mnie
jeszcze jak ja będę jej pilnować. Ostatnio gdy ją śledziłem to
mnie zauważyła a ja myślałem, że w takiej odległości jestem
bezpieczny. A ona nie może mnie zabić. Muszę przecież żyć żeby
ją tak czy siak bronić.-I nie udawaj, że tak bardzo ci przykro z
tego powodu bo ten wyraz twoich oczu już na mnie nie
działa.-powiedziała jeszcze z taką wrogością jak nigdy i
wybiegła i żaden ślad już po niej nie został. Zabrała ze sobą
nawet zapach a na moje nieszczęście zauważyła jak na nią patrzę.
Byłem tak wściekły jak nigdy. Musiałem się na czymś wyładować.
Uderzyłem pięścią w ścianę ale to nie pomogło. Musiałem coś
zrobić. Miałem ochotę sam się zabić. Wybiegłem więc do lasu,
przemieniłem się szybko i biegłem po prostu przed siebie. Muszę
jeszcze jutro się skontaktować się z Edwardem czy jest bezpieczna
i jak się czuje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że krótkie ale takie mi wyszło :)
Ale czyż za to nie romantyczne? <3
Tu jest w sumie wszystko wyjaśnione ale chyba troszkę naplątane więc jak ktoś czegoś nie rozumie to niech pisze w komentarzu :D
Tu jest w sumie wszystko wyjaśnione ale chyba troszkę naplątane więc jak ktoś czegoś nie rozumie to niech pisze w komentarzu :D
Mega !!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że jednak będą razem :)
S.
Wow!!!
OdpowiedzUsuńKurde, ale ostre !!!!
Ale i tak najbardziej bym chciała zeby to wszystko jakos sie jednak poukładało miedzy nimi, a jak to juz twoja wyobraznia.
Nie moge sie doczekac nastepnej.
Wika
zadziwiasz mnie! biedna Ness, biedny Jake.... Wiem i tak ze sie pogodza, Nessie sie domysli, prawda? nie, no w sumie to tego nie wiem. ale sie domyslam! Albo Edward jej powie bo bedzie mial wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuń