poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 20: Serce obawia się cierpień [...] Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia… Będą z tobą spełniają się one wszystkie naraz.

  Z dedykacją dla wszystkich :***


Polecam muzykę, w miarę chyba dopasowana do rozdziału... chociaż sama nie wiem, oceńcie :D Zacznijcie czytać jak się zacznie muzyka

Jechaliśmy w ciszy, która pierwszy raz stała się krępująca. Nie wiedziałam co powiedzieć ani co zaplanował Jake. Przyznałam przed samą sobą, że trochę się tego boję. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Było mi trochę znane ale nie było też mi bliskie. Nie miałam pojęcia co to. To paliło mnie wewnątrz a co najważniejsze nasilało się za każdym razem gdy tylko zerknęłam na Jacob'a. Wpadłam w panikę. Czułam się jak w niebezpiecznej klatce, w której o dziwo chciałam być. To palenie zmieniło się w wewnętrzny głód.
Byłam spragniona Jake'a. Teraz wiedziałam już to na pewno. Już cała moja uwaga skupiona była na Jacob'ie. Nie miałam nawet siły myśleć o niczym ani nikim innym choć próbowałam. Wdychałam zachłannie jego zapach i z każdą odrobinką tego cudownego zapachu miałam ochotę na więcej. Mieszanka jego wody kolońskiej i naturalnego zapachu skóry z nutką zapachu lasu działa na moje zmysły piorunująco. W mojej głowie był istny zamęt i chciałam już wysiąść na świeże powietrze ale droga na plażę wlokła się strasznie. Jake ani razu nawet na mnie nie spojrzał. Tak bardzo chciałam wiedzieć co sobie myśli. Wiedziałabym przynajmniej na co mam się przygotować. Strasznie się już niecierpliwiłam. Czując się tak, jakbym miała się zaraz udusić otworzyłam okno i zaczerpnęłam świeżego powietrza oddychając z lekką ulgą chociaż za wiele mi to nie pomogło. W tym momencie zaniepokojony Jake spojrzał na mnie z uwagą.
-Wszystko w porządku?-zapytał z ledwo słyszalnym drżeniem w głosie. Obawiał się czegoś a przez to i ja zaczęłam się bać.
-Nie, okej.-odburknęłam tylko i odwróciłam głowę w stronę okna. Przez moje ciało przeszedł wręcz prąd zaczynając od ręki. Przerażona spojrzałam na moją rękę i odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam na swojej ręce jego dużą, gorącą dłoń. Byłam jednak trochę w szoku, że moje ciało aż tak gwałtownie na niego reaguje.
W końcu po tych dłużących się dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Jake oczywiście obszedł auto aby otworzyć mi drzwi i pomóc wysiąść. Gdy tylko dotknęłam jego dłoni znowu przeszył mnie ten prąd ale tym razem jeszcze mocniejszy. Szybko wysiadłam, zabrałam rękę i skrzyżowałam z drugą przed sobą. Szliśmy w stronę morza nadal się nie odzywając. Czułam się tak dziwnie, że nie patrzyłam pod nogi i skutkiem tego potknęłam się. Jake szybko zareagował i złapał mnie zanim upadłam. Strasznie spanikowałam kiedy tylko mnie dotknął a przecież on mnie ratował. Co się ze mną działo? Bałam się własnego chłopaka i tego co się może zaraz stać. A przecież zawsze tego chciałam. Chciałam być blisko niego i zawsze z nim. Jacob chyba zauważył moją obawę i postawił mnie na ziemi a sam trochę się speszył. Szliśmy dalej przed siebie i nie zatrzymując się weszliśmy do morza w odległości prawie metra od siebie. Kiedy woda sięgała mi już pod biustem Jake złapał mnie za ramię, zatrzymał i obrócił do siebie. Drugą rękę też położył mi na ramieniu po czym obiema powoli zjechał do moich dłoni a sam przybliżył się do mnie i już dzieliło nas kilka milimetrów. Nachylił się ale nie do pocałunku tylko oparł swoje czoło o moje. Serce waliło mi w klatce jak oszalałe a sama nie wiedziałam co dzieje się z moim ciałem. Przyjemnie paliły mnie miejsca gdzie dotykał mnie Jacob a jago oddech przyjemnie otulał moją szyję wywołując już tym razem delikatne i przyjemne dreszcze. Mimo że czułam się cudownie nadal się bałam i oddychałam z niepokojem.
-Renesmee, co się dzieje?-zapytał prawie szeptem ale ja nie mogłam mu nawet odpowiedzieć przez zaciśnięte gardło i tylko przełknęłam ślinę. Oczy miałam zamknięte ale wręcz czułam na sobie wzrok Jake'a. Przeniósł swoje ręce na moje biodra pozostawiając na moich rękach to wspaniałe ciepło. Teraz drżałam już cała nie mogąc się opanować.-Boisz się?-zapytał ponownie.
-Tak.-odpowiedziałam szerze dysząc sama nie wiedziałam dlaczego. Chyba zaszokowała go trochę ta odpowiedź bo nic nie mówił ale ja nadal nie otwierałam oczu. Twarz miałam pochyloną ku niemu, usta delikatnie rozchylone, oddychając z ciężkością zachłannie nabierałam powietrza w płuca.
-Dlaczego? Przecież jestem przy tobie.-powiedział zaniepokojony. Nasze usta dzieliło nas dosłownie trzy milimetry. Prawie się stykały ale żadne z nas nie miało nawet zamiaru pocałować drugiego. Nie wiedziałam czy odpowiedzieć mu szczerze ale czułam po prostu, że powinnam. Nabrałam najwięcej powietrza, ile tylko mogłam, otworzyłam szeroko oczy wpatrując się w niego i odpowiedziałam.
-Boje się ciebie.-rzekłam i nie tracąc ani chwili zaczęłam go całować. Tak zachłannie jak nigdy dotąd. Wręcz pożerałam go z każdą sekundą. Gdy dotarło do niego co się dzieje przestał stać jak wryty i również zaczął mnie całować. Jego uścisk się wzmocnił i stał się taki jakby mówił, że należę tylko do niego. W tym momencie przestałam się bać. Tak jakby mój wewnętrzny głód został zaspokojony ale chciałam więcej. Wplotłam ręce w jego kruczoczarne włosy i nadal nie mogłam się nasycić. Nie przestając go całować powiedziałam.
-Pragnę cię.-Dysząc Jake oderwał się ode mnie ale wiedziałam, że to nie koniec. Odsunął się trochę, wziął mnie za rękę i zaczęliśmy biec do brzegu.
-Chodź.-powiedział gdy byliśmy już na piasku i pociągnął w stronę swojego domu. Domyśliłam się co się co planuje i nie zaprzeczałam. Nie szliśmy po auto, byłoby wolniej. Biegliśmy szybko przez las po czym wpadliśmy do jego domu jak jacyś szaleńcy. Nagle zesztywniałam ze strachu...
-Nie ma Billy'ego.-powiedział Jake i po sekundzie znowu mnie całował. Rozluźniłam się więc i poszliśmy z Jake'em do jego sypialni. Zatrzasnął drzwi i wręcz tarzaliśmy się po całym pokoju. Zrzucaliśmy wszystko co stało na naszej drodze nie martwiąc się o to. W końcu znaleźliśmy łóżko i rzuciliśmy się na nie. Jake oczywiście przygniótł mnie swoim ciężarem ale właśnie mi to pasowało. Czułam jak pode mną powoli rozwiązuje moją sukienkę po czym powoli zsuwa ją z moich ramion i odrzuca na bok. Już leżałam w samej bieliźnie. Nie chciałam tracić czasu. Jake zgubił gdzieś po drodze marynarkę więc od razu zajęłam się rozpinaniem guzików koszuli po czym z szarpnęłam ją z niego. Potem Jake wstał i zdjął spodnie. Po mojej pięknej fryzurze nic nie zostało. Nim się obejrzałam byłam naga tak jak Jake i tego co działo się z moim ciałem na pewno nigdy nie zapomnę.
Rano obudziłam się w miękkim łóżku dobrze wypoczęta. Na moją twarz padały promienie słoneczne głaszcząc moją cerę. Nie otwierałam oczu nie chcąc utracić tej chwili. Spałam odkryta i o dziwo nago a zawsze spałam przynajmniej w bieliźnie. Nagle na moim boku poczułam czyjąś ciepłą dłoń. Jej duże i aksamitne palce dotykały mnie, delikatnie gładząc moją skórę. Pod ich wpływem po moim ciele przepływało miliony iskierek. Łaskotały moje ciało i nie chciałam aby odchodziły. Nawet nie zastanawiałam się kto to ale było tak dobrze, że ponownie zasnęłam.

***Jacob***

 
Gdy rano się obudziłem Ness jeszcze spała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. I zaraz będę musiał ją skrzywdzić. To delikatne i kruche ciałko o które zawsze się tak martwiłem. Bałem się, że przeze mnie zrazi się do innych mężczyzn. A ja mimo tego, że sam ją kochałem najmocniej na świecie bo przecież byłem w nią wpojony to chciałem aby ona ułożyła sobie szczęśliwe życie beze mnie ale nie w samotności. Chciałem aby odnalazła mężczyznę swojego życia i była z nim szczęśliwa. Patrzyłem na jej nieskazitelnie gładkie ciało. Była przykryta od pasa w dół i nie mogłem się powstrzymać aby jej nie dotknąć ten ostatni raz. Drgnęła, gdy poczuła moje palce na swojej skórze ale zauważyłem uśmiech na jej twarzy więc nie zabierałem dłoni. Ta delikatność jaką emanowało jej ciało było jej największą bronią, której ja sam się bałem. Ostatni raz zaczerpnąłem jej zapachu skóry i musiałem wstać. Po prostu musiałem bo gdyby teraz się obudziła to nie dał bym rady. Ubrałem szybko szorty i stanąłem przy oknie z rękami w kieszeniach wściekły na siebie, że w ogóle dopuściłem do takiej sytuacji. Obwiniałem się za to, że się w nią wpoiłem. No i oczywiście ja się wszystkiego dowiaduję ostatni. Dopiero wczoraj kiedy prawie siłą zażądałem od Sam'a wyjaśnień dowiedziałem się o co chodzi. Nie możemy być z Ness razem ponieważ gdyby Volturii się o tym dowiedzieli zabili by jedno z nas po to by drugie musiało żyć samo do końca świata. Oczywiście zabijają wampira, aby to wpojony wilkołak cierpiał bardziej. Lepszym wyjściem dla takiego wilkołaka jest zabić się bo wpojenie nie znika nawet po śmierci ukochanej osoby. Tylko, że oni do tego nie dopuszczają. Zamykają cię gdzieś w podziemnych korytarzach swojego zamku i cię tam trzymają aż wręcz zginiesz z tęsknoty i obwiniania się. To prawo jest takie głupie o to tylko dlatego, że boją się, że wampiry im wrogie zawrą sojusz z wampirami i staną się silniejsze. Niestety ja muszę się podporządkować. Do tego nie chcę narażać Ness. Gdyby coś jej się stało to ja bym po prostu się skręcał z bólu. Nie mogę nawet znieść myśli o tym, że coś jej się może stać. Sam coś o tym wie. Jego ojciec zginął właśnie w taki sposób. A raczej umarła jego dusza bo ciało najprawdopodobniej nadal jest gdzieś w lochach w zamku Volturich. Był mocno wpojony w jedną wampirzycę. Miała na imię Nicole. Była naprawdę piękną kobietą widziałem ją na zdjęciach z dnia ich ślubu o którym to właśnie dowiedzieli się Aro i reszta tej bandy, nie wiadomo kiedy się zjawili i po prostu porwali parę młodą sprzed ołtarza zanim jeszcze zdążyli się pocałować. Od Carlise'a wiadomo, że zabili Nicole. Był przecież kiedyś jednym z Volturi. Kazali ojcu Sam'a cierpieć po stracie ukochanej. Wiedzieli, że jest w nią wpojony i że wpojenie jest uczuciem silniejszym od samej miłość i wilkołak wiąże się z nim na zawsze. Smutna historia i mimo, że było to ponad sto lat temu to zasady są te same. Dlatego właśnie przyjąłem rozkaz Sam'a, jednak z wielkim bólem zrobię to co zaraz będę musiał zrobić. Ponieważ sam nie daję rady trzymać jej na odległość muszę sprawić aby to ona znienawidziła mnie. Usłyszałem jak Ness porusza się więc odwróciłem się do niej aby mieć to jak najszybciej za sobą. Zobaczyłem, jak powoli otwiera oczy. Chciałem się do niej uśmiechnąć ale to nie było na miejscu. Popatrzyła na mnie niewyraźnie a ja musiałem w końcu szybko zacząć i skończyć.
-Ubieraj się! Zaraz wróci Billy.-Rzuciłem do niej oschle ale czułem się podle. Jeszcze nie rozumiała tak jak podejrzewałem więc zrobiła tylko zdziwioną ale za razem słodką minę. „Jake stop!: nakazałem sobie. Nie mogę ulec jej urokowi wewnętrznemu.-Nie rozumiesz? Idź już. Nie jesteś mi potrzebna.-powiedziałem starając się zachować pozory. Do jej oczu napłynął ból. Jednak mnie te słowa bolały jeszcze bardziej. Nakryła się kołdrą pod samą szyję i jej mina mówiła, że żąda wyjaśnień.-Chodziło mi tylko o seks. Byłaś tylko moją kolejną zdobyczą. Rozumiesz? Nie jesteś mi już potrzebna.-Nareszcie. Powiedziałem to. Czułem ulgę ale czułem się jak potwór. Jak dupek.
-Jak możesz Jake!? Nie pomyliłam się twierdząc, że grasz na dwa fronty. Brzydzę się tobą! A ja oddałam ci dziewictwo! Trzeba było znaleźć sobie kogoś, kto chętniej został by taką dziwką na zawołanie! A mogłam sobie lepiej ułożyć życie nie tracąc czasu na ciebie! Może Nathan by wtedy żył!!-zerwała się z łóżka, zebrała swoje ubrania i założyła je tak szybko, że nawet nie zauważyłem. My wilkołaki może i biegamy szybko ale resztę czynności wykonujemy po prostu w ludzkim tempie. Byłem na siebie wściekły i zły ale jak widać było po jej twarzy ona była tysiąc razy bardziej. Stałem nadal z rękami w kieszeniach i patrzyłem na nią ze smutkiem. Wyczytałem z jej twarzy, że czegoś nie rozumie i zgadłem, że chodzi o to, że wyraz mojej twarzy jest zupełnie przeciwny do tego co mówię. Nie potrafiłem jednak patrzeć na nią inaczej. Gdy była już gotowa do wyjścia podeszła bardzo blisko mnie i wyciągnęła palec wskazujący przed mój nos.-Jak jeszcze raz cię spotkam to przysięgam, że cie zabiję!-powiedziała przez zaciśnięte zęby.-Więc się lepiej pilnuj, żeby mnie gdzieś nie spotkać bo nie ręczę za siebie.-była wściekła i w sumie dobrze ale nawet nie myślałem, że jest aż tak silna. Myślałem, że prędzej się popłacze czego oczywiście tym bardziej bym nie zniósł więc zasadniczo cieszyłem się z tego jak zareagowała. Podeszła już powoli do drzwi ale jeszcze obróciła się do mnie z czystą nienawiścią w oczach. Patrzyła prosto w moje oczy.-Edward już kiedyś chciał cię przecież zabić I jak widać dobrze by było gdyby to wtedy zrobił. Nienawidzę ciebie i dnia w którym cię poznałam!-Mimo, że mówiła spokojnie to w tych słowach było tyle jadu, że nawet się tego nie spodziewałem. Bolały mnie jej słowa i to strasznie ale wiedziałem, że na nie zasłużyłem. Byłem w jej oczach przecież podłym sukinsynem. Zastanawiało mnie jeszcze tylko czy faktycznie Edward by jej pomógł czy nie. Bo przecież wiedział wszystko o tym co się teraz stało i na pewno nie chciał doprowadzić do wojny między naszymi rodzinami. Zastanawiało mnie jeszcze jak ja będę jej pilnować. Ostatnio gdy ją śledziłem to mnie zauważyła a ja myślałem, że w takiej odległości jestem bezpieczny. A ona nie może mnie zabić. Muszę przecież żyć żeby ją tak czy siak bronić.-I nie udawaj, że tak bardzo ci przykro z tego powodu bo ten wyraz twoich oczu już na mnie nie działa.-powiedziała jeszcze z taką wrogością jak nigdy i wybiegła i żaden ślad już po niej nie został. Zabrała ze sobą nawet zapach a na moje nieszczęście zauważyła jak na nią patrzę. Byłem tak wściekły jak nigdy. Musiałem się na czymś wyładować. Uderzyłem pięścią w ścianę ale to nie pomogło. Musiałem coś zrobić. Miałem ochotę sam się zabić. Wybiegłem więc do lasu, przemieniłem się szybko i biegłem po prostu przed siebie. Muszę jeszcze jutro się skontaktować się z Edwardem czy jest bezpieczna i jak się czuje.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem,  że krótkie ale takie mi wyszło :)
Ale czyż za to nie romantyczne? <3 
Tu jest w sumie wszystko wyjaśnione ale chyba troszkę naplątane więc jak ktoś czegoś nie rozumie to niech pisze w komentarzu :D

3 komentarze:

  1. Mega !!!
    Mam nadzieje że jednak będą razem :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow!!!
    Kurde, ale ostre !!!!
    Ale i tak najbardziej bym chciała zeby to wszystko jakos sie jednak poukładało miedzy nimi, a jak to juz twoja wyobraznia.
    Nie moge sie doczekac nastepnej.
    Wika

    OdpowiedzUsuń
  3. zadziwiasz mnie! biedna Ness, biedny Jake.... Wiem i tak ze sie pogodza, Nessie sie domysli, prawda? nie, no w sumie to tego nie wiem. ale sie domyslam! Albo Edward jej powie bo bedzie mial wyrzuty sumienia.

    OdpowiedzUsuń