Muzyczka dla umilenia :)
Rano obudziłam się, późno, wypoczęta i w dobrym humorze po wspaniale spędzonym wczorajszym popołudniu. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, podeszłam do garderoby i zaczęłam się ubierać. Nie szykowałam nic wymyślnego bo i tak za kilka godzin będę szykować się na bal. Byłam taka podekscytowana tym wspólnym wyjściem z Jacob'em, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Wyciągnęłam więc Emmett'a i Jasper'a na polowanie. Chciałam też z nimi pogadać bo podejrzewałam, że do domu wrócę dopiero jutro i w sumie nie miałam nic złego w planach ale sama zabawa potrwa pewnie do trzeciej a potem zamierzałam się gdzieś z Jacob'em przejść albo coś. Musiałam mieć więc jakieś zabezpieczenie, żeby rodzice nie dzwonili ani nie przyszli po mnie w połowie imprezy. Byliśmy już sporo od domu, Edward na pewno by nas nie usłyszał więc mogłam zacząć mówić.
Rano obudziłam się, późno, wypoczęta i w dobrym humorze po wspaniale spędzonym wczorajszym popołudniu. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, podeszłam do garderoby i zaczęłam się ubierać. Nie szykowałam nic wymyślnego bo i tak za kilka godzin będę szykować się na bal. Byłam taka podekscytowana tym wspólnym wyjściem z Jacob'em, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Wyciągnęłam więc Emmett'a i Jasper'a na polowanie. Chciałam też z nimi pogadać bo podejrzewałam, że do domu wrócę dopiero jutro i w sumie nie miałam nic złego w planach ale sama zabawa potrwa pewnie do trzeciej a potem zamierzałam się gdzieś z Jacob'em przejść albo coś. Musiałam mieć więc jakieś zabezpieczenie, żeby rodzice nie dzwonili ani nie przyszli po mnie w połowie imprezy. Byliśmy już sporo od domu, Edward na pewno by nas nie usłyszał więc mogłam zacząć mówić.
-Chłopaki...
No booo jest taka sprawa.-zaczęłam bo nie wiedziałam jak im to
powiedzieć. Nie było to w żaden sposób krępujące ale nie
wiedziałam jak zacząć. Obaj spojrzeli na mnie podejrzanie i
czekali na ciąg dalszy.-No bo dzisiaj jest ta impreza no i... i
chciałabym żebyście w pewnym sensie przypilnowali moich rodziców
żeby się zbytnio o mnie nie martwili jak nie wrócę przed
dziewiątą. Wiecie o co mi chodzi. Nie wiem nawet czy w ogóle
dzisiaj wrócę.
-Uuuuu....
Mała Nessie... Co takiego planujecie z Jacob'em?-zaświergotał
uśmiechnięty Emmett.
-Heeej...
Nic takiego-odpowiedziałam po czym dałam mu kuksańca w żebra.
-Auł-udawał
zranionego Emm
-Ale
ja na serio mówię.-spoważniałam patrząc na Jasper'a. Wiedziałam,
że z Emmett'em za wiele nie wskóram. Ale fajnie jest mieć koło
siebie takiego wariata, który zawsze ze wszystkiego się śmieje.
-Jak
na mnie to możesz liczyć.-powiedział w końcu Jasper ale on
również nie mógł już stłumić w sobie śmiechu tak to przed
chwilą robił i również zaczął chichotać.
-To
nie fair!-krzyknęłam.-Wy nie musicie mi się zwierzać co robicie
ze swoimi dziewczynami więc ja nie będę się wam
tłumaczyć!-wkurzyłam się trochę na nich, odwróciłam plecami i
zaczęłam biec przed siebie. Co jak co ale byłam głodna. Myślałam,
że będą trochę bardziej poważni. Po chwili, tak jak
podejrzewałam oboje mnie dogonili i osaczyli z dwóch stron.
-Sorki
Ness, to było głupie.-Zaczął Emmett.
-Przypilnujemy
ich, nie martw się.-Dokończył Jasper. Zatrzymałam się po tych
słowach i Pocałowałam obydwu w policzki.
-Okej
wybaczam wam. A teraz na serio chodźmy coś zjeść.-powiedziałam
radośnie i pobiegłam aby wpaść na trop jakiegoś zwierzęcia.
Wróciliśmy
dopiero po jakiś trzech godzinach bo nie zbyt się nam śpieszyło.
Szwendaliśmy się jeszcze po lesie i rozmawialiśmy tak o wszystkim.
Lubiłam moich wujków. Nawet bardzo. Byli moimi przyjaciółmi.
Zastanawiałam się czy Nathalie również będzie na balu z
David'em. W ogóle byłam ciekawa czy im się ułożyło. Zadzwonię
do niej. Czekałam chwilę zanim odebrała ale w końcu się
dodzwoniłam.
-Hej
Nathalie tu Ness.-zaczęłam rozmowę.
-Cześć
Ness, co tam?-zapytała wesoła jak zwykle.
-Ja
dzwonie bo chciałam się zapytać czy idziesz na dzisiejszy
bal?-walnęłam prosto z mostu.
-No
nie wiem. Mam ochotę ale nawet nie mam sukienki, nie kupiłam bo nie
przewidywałam, że do tego czasu będę mieć partnera.-wytłumaczyła
smutno. Musiałam coś zrobić do imprezy były jeszcze cztery
godziny więc coś na pewno da się zrobić.
-To
nie traćmy czasu i jedziemy zaraz do Seattle. Zbieraj się za
dziesięć minut będę po ciebie. Przy okazji zadzwoń do David'a i
powiedz żeby się zabrał na dziewiętnastą.-rzuciłam do słuchawki
i nie chcąc wysłuchiwać żadnych wymówek rozłączyłam się od
razu. Jeżeli to co powiedziała Nathalie o swojej przeszłości, a
dokładniej o stanie majątkowym to nie będzie problemów ze
znalezieniem czegoś. W drogich sklepach, albo nawet prywatnych
domach handlowych sławnych projektantów zawsze mają wszystkie
rozmiary. Zeszłam na dół i już chciałam schodzić po samochód
kiedy przypomniało mi się, że nie jestem sama w domu. W sekundzie
zatrzymałam się w miejscu bez ruchu, obróciłam tylko głowę w
stronę kanapy i zobaczyłam na niej Edwarda i Bellę, siedzących
wtulonych w siebie i patrzących na mnie ze zdziwieniem. Wyglądali
tak uroczo. Gdy tylko o tym pomyślałam Edward uśmiechnął się
nieznacznie. To tak... czytanie w myślach. Irytowało mnie to trochę
ale z czasem to można się nawet przyzwyczaić.
-Hej.-zaczęłam.-Ja
jadę z Nathalie do Seattle bo nie ma jeszcze sukienki na bal. Nie
obrazicie się, prawda?-zapytałam w sumie trochę poddenerwowana bo
głupio by wyszło jeśli teraz by mi nie pozwolili jak ja się już
umówiłam z Nathalie.
-Ostatnio
rzadko bywasz w domu.-zauważył Edward.
-A
z nami to już w ogóle rzadko rozmawiasz.-dodała Bella. O ranyyy...
-No
tak ostatnio wyszło, że mam dużo na głowie i w ogóle. Ale
obiecuję, że bo balu spędzimy razem cały tydzień. Możemy na
przykład wybrać się gdzieś razem. Tylko w trójkę. W sumie to
macie rację. Za mało czasu spędzamy razem. Możemy polecieć do
Hiszpanii. Mieszka tam ten ładny piłkarz. Jak mu? Ronaldo! Właśnie.
Może go spotkamy. Mogę już iść?-powiedziałam wszystko szybko
ale tam prawdę bardzo szczerze. Zawsze chciałam spotkać jakiegoś
sławnego kolesia. A Ronaldo nie dość, że sławny to i ładny. No
oczywiście nie tak jak mój Jake, do niego mu dożo brakuje. Rodzice
zaczęli się śmiać. Y..?
-Ness
masz chłopaka jeśli już zapomniałaś.-powiedział rozbawiony
Edward.
-No
tak tak wiem ale sam rozumiesz...-na pewno czytał w myślach.
-Okej
leć żeby Nathalie nie czekała na ciebie a o wyjeździe faktycznie
pomyślimy.-powiedziała Bella. Ucieszyłam się więc w duchu i
poszłam do garażu.
Tak
jak myślałam sukienek dla Nati, bo tak na nią teraz czasem mówię,
było od groma. Ma przecież idealną figurę, śliczny kolor skóry
i te cudowne blond loki. Jak... jak moja Rosalie. Naprawdę są
przerażająco podobne. I jeszcze to nazwisko... Muszę to sprawdzić
zaraz po tej imprezie. Nie mam pojęcia jeszcze jak ale coś wymyślę.
Sama również skorzystałam z okazji i kupiłam sobie dwie pary
spodni, kilka t-shirtów, trzy pary butów i kilka sukienek już na
wiosnę. Wiem, że jeszcze do niej daleko ale chciałam mieć ubrania
jako pierwsza z najnowszych kolekcji. Niestety straciłyśmy poczcie
czasu i gdy wróciłyśmy została nam tylko godzina na zebranie się.
Nie miałam pojęcia od czego zacząć. Na szczęście pomogły nam
Rosalie i Alice. Miałam szczęście bo akurat Rosalie zajęła się
Nathalie i miałam okazję je do siebie porównać. Byłam w szoku.
Miały prawie, że identyczne rysy twarzy, kolor włosów jeśli w
ogóle się różnił to tylko jednym odcieniem. A uśmiech miały
już naprawdę identyczny.
-Wiem,
co myślisz.-Szepnęła mi do ucha Alice wybudzając mnie z
rozmyśleń. Właśnie Rose z Nati wyszły z łazienki wybrać w
końcu sukienkę dla tej drugiej więc mogłam zamienić kilka słów
z Alice.
-Nie
sądzisz, że to aż dziwne? Ale czy to może być w ogóle możliwe,
że one, no ten, są spokrewnione?-zapytałam cioci a sama nadal
rozważałam wszystkie opcje.
-Wiesz
co, to w sumie prawdopodobne. Tylko, że musi je dzielić kilka
pokoleń. Przecież tak naprawdę nasza Rose żyje już prawie sto
lat. A to nie możliwe, żeby Nathalie miała tyle. Albo no już
nawet te dziesięć lat mniej. Wampirem też nie jest.
Wiedzielibyśmy.-mówiła poważnie Alice. Ale podobieństwo była
tak uderzające, że powiedziałabym, że są wręcz bliźniaczkami.
Oczywiście spokojnie da się je odróżnić ale przecież każde
bliźniacze rodzeństwo z każdym rokiem coraz bardziej zaczyna się
różnić.
-Tak,
wampirem na pewno nie jest. Opowiadała mi o swojej przeszłości i
jakoś tak mi się wydawała mało przekonująca. Zresztą sama nie
wiem. Popatrz.-nie chciało mi się wszystkiego opowiadać więc
przyłożyłam jej rękę do policzka i pokazałam moment, w którym
odprowadzałam Nati do domu i naszą rozmowę w aucie.
-Czy
ja wiem... Okej tak naprawdę to ja nie mam pojęcia co o tym myśleć.
Mam pomysł! Z tego co mi wiadomo to chcesz, żeby Jasper z Emmett'em
odwracali uwagę twoich rodziców od tego, że długo cię nie
ma.-zaczęła Alice. Co ona znowu kombinowała?
-No
oczywiście chłopcy musieli się wam pochwalić.-poskarżyłam się.
-Oj nie przesadzaj. Bardzo dobrze,
że nam powiedzieli o tym. No ale nie ważne. Jak ty będziesz na
balu przedstawię całą sytuację Belli i Edwardowi i zaangażujemy
ich w dochodzenie. Spróbujemy coś ustalić. Widzisz. Będziemy mieć
takie dwa w jednym Sami może coś odkryjemy a przy okazji zajmiemy
ich czymś.-Rozplanowała wszystko po kolei.
Sukienka Ness tylko, że powinna | być granatowa |
sukienka Nathalie |
-Okej, to całkiem niezły pomysł.
Ale teraz cicho i pośpiesz się bo dziewczyny już idą a ja mam
siano na głowie. To będzie trochę dziwne, że w dziesięć minut
nic nie zrobiłaś. Ty, specjalistka od fryzury.-Oczywiście dla Rose
to nie miało być dziwne bo Alice jej potem wszystko i tak powie ale
dla Nati z pewnością by było. Alice w ciągu minuty zrobiła na
moich włosach wspaniałego koka. Jednak nie był to taki zwyczajny
kok tylko bardziej kok w nieładzie. Na ramiona opadały mi kosmyki
włosów a grzywkę miałam pocieniowaną i zaczesaną na bok. Do
tego odrobina lakieru dla wzmocnienia efektu i można brać się za
makijaż. W tym właśnie momencie weszła Nathalie a zaraz za nią
Rose. Nati wyglądała olśniewająco. Miała na sobie malinową
suknię na ramiączkach i dużym dekoltem. Była długa do kostek i
od biustu puszczona luźno z rozcięciem z boku. Miała jeszcze trzy
srebrne paski co podkreślało jej blond włosy. Na stopach miała
czarne szpilki a na ramieniu granatową, małą torebeczkę.
Wyglądała perfekcyjnie. A zatem czas na zamianę. Teraz ja idę się
przebierać a one będą układać fryzurę. Musimy się naprawdę
streszczać bo mamy już tylko czterdzieści minut. Uśmiechnęłam
się ciepło do Nati w drzwiach i poszłam do garderoby. Nakupiłam
tyle tych sukienek, że nie miałam pojęcia którą wybrać.
Rozwiesiłam je przede mną i Alice na wieszaka i przeglądałam z
daleka wszystkie po kolei. Mój wzrok zatrzymał się na granatowej,
długiej sukni. Jednak nie tylko dlatego, że była najładniejsza
ale i dlatego, że wybrał ją dla mnie Jake. Była do kostek a tyłu
to nawet trochę się ciągnęła. Z lewej strony miała jednak
długie, do połowy ud wcięcie tak, że odsłaniała mi prawie całą
nogę. Odsłaniała mi właściwie całe plecy. Była ogólnie dość
przyległa ale była z jedwabiu co dodawało jej lekkości i
swobodnie falowała przy każdym moim kroku. Przy dekolcie miała
srebrne koraliki. W górę od nich biegły dwa cienkie paseczki
wiązane z tyłu na szyi. Była idealna. Alice się ze mną zgodził
więc od razu ją założyłam. Pomagała mi bo miałam już ułożone
włosy a nie chciałam ich zniszczyć. Na stopy wsunęłam kremowe
szpilki z obcasem obklejonym sztucznymi brylantami. Biżuterię
tworzył naszyjnik z już prawdziwych brylantów oraz bransoletką i
kolczykami do kompletu. Efekt był zadziwiający. Wyglądałam
cudownie. Sama musiałam to przyznać. Alice szybko zrobiła jeszcze
tylko idealny makijaż do mojej garderoby i byłyśmy gotowe. Na
szczęście auto było w garażu więc nie musiałyśmy zakładać
nic na wierzch. Potem jakoś szybko podejdziemy. Była nas jednak
czwórka więc Nathalie miała wziąć samochód Belli, którym i tak
nie jeździła. Był to stylowy czarny Mercedes. Ja nie chciałam
jechać moim autem więc wzięłam samochód, który nie był
właściwie niczyj. Był to śliczny biały jakiś Zenvo. Nie znałam
go za dobrze ale wyglądał ślicznie. Podobno jest nawet droższy od
mojego. Miałam nadzieję, że Nati naprawdę umie prowadzić.
Zresztą jedziemy tylko po chłopaków a potem przecież oni będą
jechać. Dałam jej kluczyki do auta i podeszłam razem z nią.
-Ale na pewno umiesz prowadzić? Bo
nie chcę żebyś miała jakiś wypadek.-ostrzegłam ją. Zawsze
przecież mogłyśmy wziąć nasze rodzinne Audi. Mimo że było
pięcioosobowe to było na serio stylowe.
Zenvo, kocham ten samochód <3 |
-Spokojnie, naprawdę umiem
jeździć.-Potwierdziła radośnie, wsiadła i odpaliła silnik.
Podeszłam więc do mojego i zrobiłam to samo. Miałam bliżej do
bramy więc ruszyłam pierwsza. Gdy wyjechałam już na drogę do La
Push zerknęłam jak idzie Nathalie. No i okej, musiałam przyznać
jej rację prowadziła całkiem nieźle. Zastanawiało mnie tylko
gdzie i kiedy nauczyła się prowadzić skoro mieszka w domu dziecka.
Kolejna dziwna rzecz w jej życiorysie. Ale i tak ją lubię. Zresztą
to reszta rodziny ma się zająć jej sprawą a ja mam się dzisiaj
dobrze bawić. Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na miejsce.
Chłopaki już czekali na zewnątrz. Zaparkowałyśmy obok siebie i
wysiadłyśmy z aut. Ja oczywiście podeszłam do Jacob'a. Wyglądał
tak cudownie w smokingu. Rozanielona w duszy, że mam takiego
wspaniałego chłopaka podeszłam jak najszybciej i wtuliłam się w
jego ramiona. Podniósł jednym palcem mój podbródek i szepnął do
ucha.
-Ślicznie wyglądasz. Aż nie mogę
się napatrzeć.-Zamruczał po czym odsunął się ode mnie o kilka
centymetrów i powoli obejrzał od stóp do głów a sama czułam się
jakby wręcz rozbierał mnie wzrokiem. Jednak szczerze powiedziawszy
to było bardzo przyjemne. Obejrzałam się za siebie żeby zobaczyć
jak właściwie układa się między nimi. Popatrzyłam więc przez
ramię a oni przytulali się słodko do siebie. Co dziwne nie
widziałam żeby Nathalie było zimno. Może wystarczało jej ciepło
ciała Davida bo przecież był dużo cieplejszy. Nie wiem. Nie mam
pojęcia czy taka temperatura w takiej sytuacji wystarczy bo przecież
mi nigdy nie było zimno. Objął ją delikatnie w pasie, nachylił
się powoli i zaczął całować namiętnie. Nie wiem, może mi
się tylko wydawało ale to chyba ich pierwszy pocałunek.
-Może nie traćmy więc
czasu?-zapytał Jake.
-O nie! Pamiętasz chyba co mówiłam.
Tylko gdy zasłużysz.-Odmówiłam choć z wielką niechęcią.
Naprawdę to miałam wielką ochotę go pocałować. Musiałam więc
dać mu jakieś zadanie aby z łatwością je wykonał aby mógł
mnie pocałować. Tylko co by tu wymyślić?-Jeśli chcesz mnie
pocałować to musisz się po prostu starać.-stwierdziłam po prostu
bo nie przyszło mi nic do głowy.-Okej może chodźmy bo i tak
jesteśmy już spóźnieni.-Powiedziałam właściwie do tamtej
zakochanej dwójki bo chyba nie za bardzo wiedzieli, że na świecie
jest ktoś jeszcze oprócz nich. Przytaknęli oboje i wsiedli do
Mercedesa. Mi zrobiło się żal Jacob'a gdy tak patrzył z
utęsknieniem na całujących się Nathalie i Davida i postanowiłam
go jakoś udobruchać. Już szedł w stronę naszego samochodu ale
złapałam go za ramię i obróciłam do siebie.
-Co znowu?-zapytał lekko
zirytowany. Był już chyba trochę zły.
-A ty o co jesteś zły?-zapytałam
chociaż chyba wiedziałam co jest grane.
-Nic.-odburknął. Zrobiłam
pytającą miną mówiącą, że nie dam mu spokoju jeśli się nie
dowiem. Przestąpił z nogi na nogę i westchnął ciężko.-Pociągasz
mnie tak bardzo, że tracę przy tobie zmysły a ty nawet nie chcesz
mi dać małego pocałunku. Czy ja na ciebie tak nie
działam?-zaskoczył mnie tak szczerą odpowiedzią i tym wyznaniem.
Było mi go tak żal i głupio za swoje zachowanie ale przecież ja
to robiłam dla naszego dobra.
-Jake, ty nawet nie wiesz, jak na
mnie działasz.-Odpowiedziałam z głębi serca. Nie chciałam już
dłużej stać bezczynnie więc wspięłam się na palcach opierając
na jego ramionach i delikatnie przyłożyłam swoje usta do jego w
tak namiętnym i powolnym pocałunku. Jake dał się wkręcić, objął
mnie w pasie jedną ręką a drugą złapał za szyję. Zapomnieliśmy
o wszystkim. Co chwilę miłe dreszcze przechodziły mi po plecach.
Ten pocałunek był po prostu wspaniały. Przylepiłam się wręcz do
niego nie chcąc odchodzić. Wtedy właśnie usłyszałam jak drzwi
Mercedesa się otworzyły.
-Ej kochasie! Nas poganialiście a
sami jak widać nie tracicie czasu.-Krzyknął David. Jak widać był
trochę podobny z charaktery do Seth'a. Oderwałam się więc od
Jake'a a on popatrzył na mnie słodko.
-No i widzisz co nas za każdym
razem omijało?-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Ale ja po prostu chciałam aby
nasze pocałunki były zawsze czymś wyjątkowym. Jeśli
całowalibyśmy się na każdym kroku to wydaje mi się, że w końcu
znudziły.-wytłumaczyłam.
-Nasze pocałunki zawsze będą
wyjątkowe bo to co jest między nami jest wyjątkowe.-Nie wiem skąd
wytrzasnął taki tekst ale był bardzo romantyczny.
-Kocham cię.-szepnęłam do niego.
-Ja ciebie też. I pamiętaj, że to
się nigdy nie zmieni.-kazał mi zapamiętać po czym złapał mnie
za rękę i zaprowadził do auta na miejsce pasażera. Dałam mu
kluczyki, obszedł auto i wsiadł za kółkiem. W końcu po piętnastu
minutach byliśmy w szkole. Zajechaliśmy na parking, zaparkowaliśmy
obok siebie i wysiedliśmy. Dziewczynom oczywiście szczeny opadły
na widok naszych sukienek, samochodów i oczywiście chłopaków. O
moim Jacob'ie każdy wiedział ale nikt jeszcze nie widział go w
smokingu. Do tego jeszcze David równie przystojny. Widziałam
zazdrość na twarzy Jacob'a. Pewnie był zły o to, że wszyscy się
tak za mną oglądają. Dla mnie było to miłe ale zauważyłam, że
dla Nathalie to było jeszcze przyjemniejsze. Wydaje mi się, że
doświadczyła czegoś takiego pierwszy raz. No ale co się dziwić,
efekt pracy Rosalie był oszałamiający. David'owi prawie gałki
oczne z orbit wyszły na jej widok. A niektórzy to chyba jej nawet
nie poznali. Szliśmy tak do schodów a potem na salę. Zajęliśmy
miejsca przy stoliku między innymi i zaczęliśmy rozmawiać.
Wkrótce włączyli muzykę i wybraliśmy się z Jacob'em na parkiet.
Muzyka była wolna więc wtuliłam się w Jake' i powoli odpłynęłam
razem z nim. Kołysaliśmy się przez dobre dwie godziny i spokojnie
moglibyśmy dłużej ale to było by podejrzane więc wróciliśmy do
stołu. Tam było strasznie nudno aż westchnęłam.
-Tak, mi też się nudzi.-powiedział
Jake.-Może wyrwiemy się gdzieś?-zapytał niespodziewanie. W sumie
i tak nie mieliśmy tam nic do roboty więc dałam jeszcze znać
David'owi i Nathalie, że już idziemy i wyszliśmy do
samochodu.-Ocean podczas pełni księżyca jest cudowny. Może
pojedziemy na plażę?-zaproponował. Zgodziłam się i
pojechaliśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
łeeeee.... nudne jak flaki z olejem ale musiało być :)
Przynajmniej girls pooglądacie sobie ładne sukienki :D która ładniejsza?
Fajny rozdział! Taki romantyczny! Hmm sukienka Nathalie jest wdł. mnie ładniejsza…
OdpowiedzUsuńAle mnie wciągnają te rozdziały!