Święta, święta i już prawie po świętach. Ostatni dzień wolnego... Chociaż ja mam jeszcze tylko około 45 dni nauki :P nie wiem jak u Was ale u mnie trzeciolicealiści będą pisać matury więc będę mieć trochę dodatkowego wolnego a potem, są jeszcze matury ustne i jeszcze jakieś tam dodatkowe i lekcje wyglągają tak, że nie ma ławek, cześć nauczycieli jest zajęta i właściwie nie robimy nic :D
No ale teraz koniec gadania proszę bardzo, kolejny rodzialik :**
Z dedykacją dla:
-Osoby anonimowej, która ma bloga pod adresem renesmee-i-demetri.blog.onet.pl (bardzo mi się podoba twój blog i przy okazji go polecam. I proszę także o jakieś podpisywanie się pod komentarzem. Chodzi mi o to, że nawet jak dodajesz jako anonimowy to podpisz się jakoś ręcznie, jakkolwiek, choćby pojedyncza literka. Tylko nie S. bo już taką osobę mam)
-A także Mućk Ola
- kisak96
-Wika
Dzięki za komcie :D
Weszliśmy do środka i zamknęliśmy
drzwi. Usiadłam na łóżku aby ochłonąć ale nie pomagało.
Smagały mną tak dziwne uczucia, jakbym miała zaraz eksplodować.
Wystraszony Alec stał przy oknie zwrócony do mnie. Nie wiedziałam
co mam ze sobą zrobić. Wstałam szybko i poszłam do łazienki.
Odkręciłam prysznic i wsadziłam głowę pod strumień lodowatych
kropli wody. Od razu zrobiło mi się lepiej. Już lekko ochłonięta
wyszłam z łazienki i podeszłam do toreb z zakupami aby wziąć coś
na przebranie. Nie było mi za gorąco ale gdy kupowałam rzeczy w
Ameryce to zapomniałam, że tu jest wiosna i miałam tylko długie
spodnie i raczej głupio to wyglądało. Przebrałam się więc w
luźną niebieską sukienkę do kolan na ramiączkach i założyłam
balerinki. Wzięłam wszystkie kosmetyki, szczotki i inne rzeczy do
układania fryzury i wróciłam do łazienki. W końcu mogłam
przeczesać włosy. Porozkładałam wszystko na półce i stanęłam
w drzwiach patrząc na wciąż przerażonego Alec'a. Miał nieobecny
wzrok aż sama się wystraszyłam, że Aro coś mu zrobił.
-Alec, wszystko w
porządku?-zapytałam dotykając jego ramienia.
-Dlaczego mnie broniłaś? I w ogóle
jak ci się udało zastraszyć Aro?-zapytała nadal będąc w szoku.
-Jesteś dla mnie kimś naprawdę
ważnym. Kogoś takiego ratuje się bez powodu.-odpowiedziałam bez
wahania.-Poza tym, mówiłam ci, że Aro nam nic nie zrobi. Jestem od
niego silniejsza i on o tym dobrze wie. Nie wie jednak, że ja
również to wiem i po prostu to wykorzystuję. Myślę, że
spokojnie mogłabym stąd teraz uciec ale wtedy mogę się nigdy nie
dowiedzieć co takiego czyni mnie taką silną.-powiedziałam.
-Uważasz, że jestem dla ciebie
kimś naprawdę ważnym?-zapytał teraz w jeszcze większym szoku.
-Tak. I przepraszam, że osądzałam
cię pochopnie.-powiedziałam. Alec nic na razie nie mówił tylko
złapał mnie w pasie i przytulił. Mimo że fizycznie tego nie
czułam to wydawało mi się jakby od niego bił żar miłości. Tak
jak sądziłam nie pozostaliśmy sobie obojętni.
-Pewnie jesteś głodna, może jutro
pójdziemy na polowanie?-zapytał Alec. Oczywiście się zgodziłam.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Najpierw się trochę wystraszyłam
ale wiedziałam, że nie jest to nikt inny jak Nathan.
-Proszę.-powiedziałam radośnie
podchodząc do drzwi, w których pokazał się właśnie on.
-Renesmee!-Prawie krzyknął po czym
rzucił się mi na szyję. Oczywiście ja nie czekałam długo i
również się do niego przytuliłam.-W końcu pomieszczenie trochę
nowocześniej urządzone niż w tym starodawnym stylu. Co ty robisz
mał...a?-Zaczął ale zaniemówił bo właśnie zobaczył Alec'a.-Co
on tu robi?!-zapytał się mnie z lekkim dystansem i wrogością w
głosie.
-Spokojnie, to mój
przyjaciel.-powiedziałam uspokajając go. Alec popatrzył na mnie
dziękującym wzrokiem za te słowa.
-Tak i od razu powiedz, że anioł
stróż.-warknął niby do mnie ale patrzył na Alec'a.
-Nathan! Uspokój się! Nawet nie
wiesz ile mu zawdzięczam.-powiedziałam.
-Tak, między innymi pobyt w tej
krainie śmierci! Nawet nie wiesz kim on jest!-powiedział wściekły
Nathan. Nie rozpoznawałam go. Zmienił się. Na pewno spoważniał.
-Ja też jestem wampirem!-krzyknęłam
bo zupełnie zapomniałam, że nie wyglądałam na niego.
-Ale, ale jak to?-nie dowierzał
Nathan.-To on cię zmienił!?-patrząc na mnie wskazał Alec'a.
-Nie! Ja się taka urodziłam.
Zawsze nim byłam.-wytłumaczyłam.
-Nie rób ze mnie idioty bo wiem, że
wampiry się nie rodzą.-odpowiedział.
-Ale ja jestem tylko w połowie
wampirem. Ale za to reszta mojej rodziny to prawdziwe wampiry. Tylko,
że wegetarianie.-wytłumaczyłam ale nadal się o wszystko dopytywał
więc opowiedziałam mu wszystko po kolei. Od naszych zwyczai
żywieniowych, poprzez nasze życie codzienne aż do tego jakim cudem
się tu znalazłam. Opowiedziałam mu również o wilkołakach oraz o
Alec'u (nie wspomniałam jednak o tym, że jesteśmy razem), który
przez cały czas nic nie mówił tylko przysłuchiwał się z
zaciekawieniem. Kiedy skończyłam naszedł mój czas na zadawanie
pytań.
-Nathan, ale powiedz mi, jak to się
w ogóle stało, jak się tu znalazłeś, dlaczego, i kim jest twoja
koleżanka?-zarzuciłam go potokiem pytań, na które chciałam znać
odpowiedź. Kątem oka popatrzyłam na Alec'a zanim jeszcze Nathan
zaczął opowiadać. Byłam pewna, że nie widzi mojego spojrzenia.
Patrzył ze smutkiem na Nathan'a i na mnie. Albo nawet z lekką
zazdrością ale nie tą groźną. Trwało to kilka sekund i właśnie
Nathan zaczął opowiadać więc skupiłam wzrok na nim.
-Widzisz,
pamiętasz ten dzień, kiedy spotkaliśmy się w parku? Nie chodziłaś
wtedy do szkoły a ja bardzo za tobą tęskniłem. Ja naprawdę wtedy
wczułem coś więcej do ciebie.-Mówił a ja nie chcąc mu przerywać
nie zadawałam pytań.-Kiedy zadzwoniłaś do mnie aby się spotkać
pomyślałem, że to szansa dla mnie na odzyskanie cię. Jednak ty
powiedziałaś, że nie możemy być razem ale nie ze względu na
Jacob'a tylko na to, że mnie nie kochasz. To był cios w samo serce,
jednak teraz rozumiem twoją decyzję.-kamień spadł mi z
serca.-Kiedy odeszłaś postanowiłem, że skoro nie mogę mieć
ciebie to mogę mieć każdą inną dziewczynę. Tak, wiem głupie
ale nawet nie wiesz co ja wtedy czułem. Pojechałem więc do klubu.
Gdy szedłem już pieszo do tego klubu i wychodziłem zza rogu
wpadłem na Roxann. To właśnie ta dziewczyna, którą wczoraj ze
mną widziałaś.-wytłumaczył.-Od razu wpadła mi w oko. Poczułem
jak moje serce mocniej zabiło. Pomagając jej wstać cały czas
patrzyliśmy sobie w oczy. Między nami przepływała czysta chemia,
to było coś niezwykłego. Pamiętam to spotkanie jakby to było
wczoraj, dokładnie, ze wszystkimi szczegółami. Wiedziałem, że
to jest coś więcej. Zamiast iść do tego klubu usiedliśmy na
ławce i zaczęliśmy rozmawiać. Postanowiliśmy pojechać na plażę,
mimo że było zimno. Gdy jechaliśmy tą drogą przy klifach z
naprzeciwka wyjechała nam nagle rozpędzona ciężarówka. Zbliżyłem
się do krawędzi klifu, do barierki bo zauważyłem, ze ten tir
lekko wypada z zakrętu. Już się zaczynaliśmy mijać kiedy
zupełnie wypadł z tego zakrętu i zepchnął nas do przepaści.
Bałem się okropnie śmierci ale jeszcze bardziej bałem się o
Roxann. Wziąłem ją na wycieczkę, a zafundowałem śmierć.
Spadaliśmy do przepaści aż w końcu straciłem przytomność po
zderzeniu z gruntem. Myślałem, że nie żyję bo przechodziłem
straszne męczarnie. To jednak nie było to. Okazało się, że żyję.
Byłem już umierający i nie odratowali by mnie gdyby nawet karetka
przyjechała od razu. Roxann mnie więc przemieniła. Tak, była już
wampirem. Jednak o tym dowiedział się Aro. Chciał uśmiercić
Roxann za to co zrobiła ale Aro dowiedział się o naszych darach
więc postanowił abyśmy dołączyli do jego kolekcji.-w końcu
skończył.
-A jakie macie dary?-zapytałam
zaciekawiona co takiego też Aro chciał mieć w swojej kolekcji.
-Ja potrafię kogoś unieruchomić a
Roxann potrafi się teleportować. Często Aro wysyła ją gdzieś
jeśli bardzo zależy mu na czasie aby coś sprawdziła. Słuchaj
mała, naprawdę fajnie mi się z tobą gada i jeśli mógłbym
wybierać to został bym tu na wieki a nie w kręgu tych
patałachów.-rzucił z nienawiścią patrząc na Alec'a.
-Nathan!-skarciłam go bo już mnie
to trochę irytowało.
-Okej sroki. W każdym razie muszę
już iść.-powiedział po czym wstał i podszedł do Alec'a.
Wyciągnął rękę chcąc przybić z nim piąteczkę. Uniósł rękę
do góry a Alec stał i nie wiedział co ma robić. Zaśmiałam się
bo strasznie śmiesznie to wyglądało. Wytłumaczyłam mu co ma
robić i w końcu ją przybili. Jednak gdy Nathan złapał rękę
Alec'a przysunął się bliżej i ostrzegł go.
-Spróbuj jej coś zrobić.-zagroził
a ja już tylko pokręciłam głową. Podeszłam do drzwi aby
otworzyć je przed Nathanem.
-Pa mała.-powiedział słodko i dał
mi całusa w policzek. No i poszedł. Zrobiło się tak cicho.
Popatrzyłam na smutnego Alec'a.
-Przepraszam cię za niego.-zaczęłam ale mi przerwał.
-Przepraszam cię za niego.-zaczęłam ale mi przerwał.
-Wcale, że nie. -powiedziałam po
czym stanęłam na palcach i zaczęłam go całować. Bez
opamiętania, bez żadnych przeszkód, z namiętnością i pasją.
Zaczęłam go ciągnąć za sobą w stronę łóżka nadal nie
przestając całować. Rozpięłam mu klamrę tej głupiej pelerynki
i zrzuciłam z niego. W końcu Alec wyrwał się z szoku i zaczął
rozpinać mój zamek sukienki. Z szarpnęłam z niego koszulę i
zaczęłam badać nagi tors. Był bardzo umięśniony, jego skóra
była gładka ale to było nic z porównaniu ze skórą... Jacoba.
Nie było tego przyjemnego ciepła, nie było bijącego serca, była
pustka. Wtedy oderwałam się od Aleca i nie chcąc, żeby poczuł
się urażony powiedziałam.
-Przepraszam, ale chyba nie jestem
gotowa.-Wytłumaczyłam się. Nie chciałam mu powiedzieć, że to
przez Jacoba.
-Spokojnie Ness. Ja ci i tak jestem
wdzięczny, że dałaś mi szansę. Nie śpieszy mi się do niczego.
Nigdy nie myślałem, że chociaż posmakuję smaku twoich ust, że
cię dotknę, że będę tak blisko.-Powiedział a ja tylko się
uśmiechnęłam na te słowa. Wstałam z łóżka i podreptałam do
łazienki. Umyłam się, uczesałam włosy i chciałam iść spać bo
nie miałam już nic do roboty. Alec jednak wszedł do łazienki bo
chciał ją zobaczyć. Gdy popatrzył na stos kosmetyków do włosów,
tusze, lakiery do paznokci,szminki, lokówkę, suszarkę i inne takie
zaczął się o wszystko wypytywać więc zaczęłam mu wszystko
opowiadać.
Kiedy już skończyłam poprosiłam
aby położył się koło mnie. Nie chciałam czuć się sama.
Powiedział, że jego zmiana jest dopiero od północy do szóstej
nad ranem więc na trzy godziny może koło mnie poleżeć.
Przytuliłam się do niego i zasnęłam z głową na jego klatce.
Było mi wygodnie jednak nadal brakowało mi tego... ciepła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki tam rozdzialik :D
Komentujcie
Jej jak zwykle cudowne ;) Czekam na nn, mam nadzieje, że pojawi sie szybko ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kolejny rozdział ;)
Kisak96
Siema!!!
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudny rozdział! Oj, Nessie tęskni za Jacobem. Jak ty to robisz że umiesz tak zaciekawić? Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!!!! Dodawaj szybciutko!!
Ojejjj!!! Dziękuję za dedyka!!! :* Twoje rozdziały są świetne ,ale jestem ciekawa kiedy w końcu Jacob jej wszystko wyjaśni (o ile tak będzie :D)!
OdpowiedzUsuńOj tak zawsze zapominam o tych podpisach ;/ Sorki ;P
OdpowiedzUsuńChcę cię powiadomić, że u mnie już noew rozdziały.
renesmee-i-demetri.blog.onet.pl
Kisak96