Czułem się okropnie po tym jak
potraktowałem Renesmee. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, nie
spałem, nie jadłem, moje myśli mnie dręczyły a serce tęskniło
za tą jedyną. Myślałem on niej cały czas, nie odchodziła z
moich myśli ale nie mogłem tam iść nie chcąc ryzykować
spotkania z nią. Wziąłem więc telefon i zadzwoniłem do Edwarda.
Minęły już dwa dni a ja nadal nic o niej nie wiedziałem.
-Halo, Edward?-zapytałem gdy ktoś
odebrał.
-Cześć Jacob, o co
chodzi?-zapytał.
-Co u Renesmee, jak się
czuje?-zacząłem ale nie usłyszałem nic.-Halo?-zapytałem.
-To ona nie jest jeszcze u
ciebie?-zapytał zdenerwowany Edward.
-Nie, wyszła przedwczoraj rano.
Przecież już dawno powinna dotrzeć.-wytłumaczyłem lekko
zaniepokojony.
-Nie ma jej. Przyjdź
szybko.-nakazał Edward a ja już kompletnie spanikowany, nie tracąc
czasu pobiegłem do drzwi do których właśnie ktoś zapukał.
Otworzyłem je trochę zły, że ktoś mi jeszcze zawraca głowę.
Ukazała się w nich Nathalie. Czego ona teraz ode mnie chciała?
-Nathalie, nie mam teraz
czasu.-powiedziałem i już chciałem ja ominąć ale złapała mnie
mocno za ramię i zatrzymała. Zrobiła to stanowczo za mocno jak na
człowieka. Przyjrzałem się jej uważnie ale nie widziałem nic
szczególnego.
-Wiec będziesz musiał go
znaleźć.-powiedziała złowrogo po czym weszła do środka. Była
jakaś dziwna.
-Nie będę owijać w bawełnę.
Wiem, kim jesteś dlatego do ciebie przyszłam bo po dwóch dniach
myślenia nie wiedziałam, co mam zrobić. Przedwczoraj widziałam
Alec'a kręcącego się po tym lesie. Może niczego nie chciał ale
zazwyczaj Volturi w okolicy nie wróżą nic dobrego.-powiedziała a
ja się na nią trochę wkurzyłem, że nie poszła z tym od razu do
Cullen'ów. A poza tym, skąd ona wiedziała o wampirach?
-Dlaczego nie powiedziałaś o tym
Carlise'owi?! I w ogóle kim ty jesteś?!-wkurzyłem się.
-Po co mam o tym mówić
człowiekowi?! A sama jestem wampirem. Nie wiedziałeś kim jestem bo
mam dar, który maskuje mnie jako wampira.-powiedziała jednak nie
miałem nawet czasu zastanawiać się nad tym, co usłyszałem.
-On przecież nie jest
człowiekiem!-wrzasnąłem.-Nie traćmy czasu.-powiedziałem po czym
pociągnąłem ją za rękę do drzwi i zaczęliśmy biec w stronę
ich domu. Po minucie wpadliśmy do środka a wszyscy się na nas
dziwnie popatrzyli.
-Po co ją przyprowadziłeś?-zapytał
Emmett. Popatrzyłem na Edwarda, który już na pewno wszystko
wiedział. Oczywiście, że tak. Kiwnął porozumiewająco na nią.
-Powiedz im, kim
jesteś.-powiedziałem surowo.
-Jestem wampirem.-powiedziała do
nich ale patrząc na mnie. Wszyscy oprócz Edwarda byli w szoku.
-Ale jak to? Jak udało ci się
przed nami kryć?-zapytał trzeźwo myślący Jasper.
-Mam taką moc. Mogę sama się
maskować, wtapiając się w ludzkie środowisko i mogę też
rozpoznać kim jest osobą stojąca przede mną. O wilkołakach
wiedziałam od dawna ale o was nie. Dopiero Jake mi
powiedział.-wytłumaczyła im.
-Ale jak to możliwe, że nie
wiedziałaś kim jesteśmy?-zapytał Carlise.
-Nie wiem. Cały czas nad wami jest
jakaś mistyczna tarcza. Nie wiem co to jest ale nie umiem się przez
nią przebić.-powiedziała co bardzo mnie zaciekawiło. Wszyscy
popatrzyli na Bellę siedzącą koło Alice na kanapie.
-No co?! Zawsze chciałam, żeby
wszyscy byli bezpieczni. Rozdzieliłam więc tarczę i teraz każdy
ją ma. Czy to taki straszne? Oczywiście ci co są pod moją tarczą
spokojnie mogą wpływać na innych znajdujących się pod
nią.-powiedziała Bella. O tym nie wiedziałem.
-Zdejmij tarczę Nathalie.-poprosił
Edward. Od razu wiedziałem kiedy to zrobiła. Poczułem jej zapach,
zrobiła się bledsza a za razem usta czerwieńsze i włosy stały
się żywszego koloru. Popatrzyłem na Rosalie stojącą przy oknie.
Wyglądały prawie identycznie, różniły się tylko niewieloma
szczegółami.
-Wiem, co myślicie.-Powiedziała po
czym zwróciła się do Rose wpatrującą się w nią jak słup
soli.-Jesteśmy siostrami. Teraz wiem to na pewno.-potwierdziła
podejrzenia wszystkich.
-Ale, ale jak to możliwe?-wydusiła
z siebie oszołomiona Rosalie.
-Kiedy
ponad te sto lat temu odeszłaś od mamy była już w pierwszym
miesiącu ciąży ze mną. Nikt nie miał ci tego za złe bo wiemy
jak traktował cię ojciec. Mama odeszła od niego miesiąc po tobie
kiedy było już trochę widać, że jest w ciąży. Nie chciała aby
mnie spotkało to samo. Gdy miałam roczek poznała kolejnego
mężczyznę. Spotykała się z nim przez rok i zaproponował jej
małżeństwo. Bała się tego ale się zgodziła po tym jak przez
ostatnie pół roku wiele dla nas obu zrobił. To on przez cały czas
podtrzymywał ją na duchu i troszczył się o nią. Mną też się
opiekował kiedy mama nie miała na to siły. Kiedy się pobrali
zamieszaliśmy u niego. Okazało się, że jest bogatym biznesmenem
ale nie ujawniał nam tego bo nie chciał aby mama się z nim
pobierała ze względu na pieniądze. Żyło nam się dobrze ale
kiedy miałam siedemnaście lat wracając z wakacji mieliśmy poważny
wypadek samochodowy. Rodzice zginęli na miejscu a ja byłam już
umierająca. Nikt nie mógł nas odnaleźć bo była noc a my
leżeliśmy przy leśnej drodze w rowie. W końcu znalazł mnie
Antoni. Był wampirem i przemienił mnie bo kiedyś słyszał o
lekarzu, który w ten sposób ratował ludzi. Stałam się wampirem i
mieszkałam przez rok z nim ukrywając się w lasach. O jego czynie
dowiedzieli się Volturi. Wyczuł, że po niego idą więc kazał mi
użyć swojego daru i nigdy go nie zdejmować i uciekać jak najdalej
aby mnie nie odnaleźli. Wiem, że go zabili. Ja wałęsałam się
jakiś czas po lesie aż w końcu przypomniałam sobie o tym majątku
rodziców. Wróciłam do miasta i przepisano go na mnie. Nikt nie
mógł zrozumieć jak udało mi się przeżyć. Udawałam, że nic
nie pamiętam z wypadku ale wiem. Robili mi mnóstwo badań i nic nie
wywnioskowali. Potem trafiłam do domu dziecka z majątkiem na
koncie a sprawa została niewyjaśniona. Nie starzałam się więc co
jakiś czas uciekałam z domu dziecka i trafiałam do innego pod
pretekstem, że się zgubiłam, albo, że moi rodzice uciekli i nie
wrócili i innych takich. Mama zawsze wiele o tobie opowiadała.
Bardzo cię kochała ale nie chciała cię powstrzymywać przed
odejściem bo wiedziała, że wszędzie będzie ci lepiej niż z
nimi.-wszyscy wysłuchali jej w ciszy a gdy skończyła nikt nie mógł
się otrząsnąć z tego szoku jaki wywołała w każdym. Rosalie
patrzyła na nią i jestem pewien, że jeśli by mogła to by
płakała. Podeszła do niej ludzkim tempem, wzięła za ręce i
spojrzała głęboko w oczy.
-Czy to naprawdę prawda? Jesteś
moją siostrą?-zapytała drżącym głosem. Wiem, że Rose zawsze
chciała mieć dziecko więc pewnie odnalezienie młodszej siostry
będzie dla niej pewnym pocieszeniem. Nathalie pokiwała głową.-Ale
skąd to wiesz?-zapytała Rosalie. No właśnie, to było ciekawe.
-Nie widzisz tego podobieństwa
między nami? Widziałam twoje zdjęcia i czułam już wcześniej, że
to możesz być ty ale to przecież nie było możliwe abyś przeżyła
ponad sto lat nie starzejąc się a przecież nie wyczułam od ciebie
zapachu wampira. Teraz jestem pewna. Czy też mi wierzysz?-zapytała.
-Tak, wierzę ci. Też to
czuję.-powiedziała Rosalie i obie się przytuliły śmiejąc ze
wzruszeniem.
-Hmhhhmm..-odchrząknąłem bo
przecież Nathalie miała do przekazania ważną wiadomość.
Odwróciła się do mnie a ja patrzyłem na nią znacząco.
-Ach no tak. Muszę wam jeszcze coś
powiedzieć. Widziałam Alec'a dwa dni temu w tych
lasach.-Zaczęła.-Nie wiedziałam co o tym myśleć i nie wiedziałam
komu mam powiedzieć. Strasznie mnie to dręczyło więc powiedziałam
Jacob'owi.-Wytłumaczyła tak jak powinna.
-Ja uważam, że to może mieć coś
wspólnego ze zniknięciem Renesmee. Po prostu coś mi tak
podpowiada.-powiedziałem zanim ktoś innym zdążył coś wtrącić.
-I jeszcze, mam wrażenie, że on
wiedział, że go widzę. Na pewno wiedział, że jestem wampirem bo
akurat byłam na polowaniu. Nie wiem jak wy ale ja nie mam sumienia
zabijać niewinnych ludzi więc akurat żywiłam się sarną. To
wyglądało tak jakby dawał mi znak, że tu jest. Chciał abym go
zobaczyła. Tak jakby mi się prezentował i potem zniknął.-dodała
jeszcze. To mnie tym bardziej zainteresowało.
-Co myślicie? -zapytałem.
Pomyślałem o tym gdzie teraz jest Renesmee, co z nią robią. Co
jeśli jest w Volterze? Czego oni od niej chcą? Bałem się o nią
śmiertelnie. Nie wiedziałem co ja mam teraz robić. Musiałem ją
odnaleźć. Niestety nie mam przecież pewności, że jest we
Włoszech. Przecież mogą być jeszcze w Ameryce a wtedy minął by
się z nią, niepotrzebnie tracąc czas. Muszę po prostu iść jej i
Alec'a śladem. Na samą myśl, że jej dotykał przeszedł mi po
plecach nieprzyjemny dreszcz. Nie mogę tracić czasu. Postanowiłem
i od razu wybiegłem z domu, przemieniłem się i pobiegłem w las.
Nie wiedziałem co planowała reszta ale oni na pewno moje plany już
znali. Biegłem do mojego domu bo przecież tam zaczynał się trop
Renesmee. Przystanąłem na ganku i wytężyłem umysł by
przypomnieć sobie w którą stronę pobiegła. Teraz już
wiedziałem, że na pewno na południe. Zwróciłem się więc w
tamtą stronę i odszedłem kilka kroków aby jej woń nie mieszała
się z silnym zapachem domu. To było aż dwa dni temu więc jej
zapach był ledwie wykrywalny ale ja przecież byłem w nią wpojony
więc byłem bardzo wyczulony na jej zapach. Z nosem przy ziemi
zacząłem podążać jej śladem. Odbiegła bardzo daleko, na pewno
nigdy jeszcze nie była w tej części lasu. W końcu w odległości
kilku kilometrów, na jakiejś małej polanie poczułem miejsce
mocno emitujące jej zapachem. Od razu się tam znalazłem i
zobaczyłem dół jej sukienki. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Poczułem też zapach obcego wampira i byłem prawie pewien, że to
zapach Alec'a. Zacząłem biec ich tropem. Dziwiło mnie, że na
polanie nie było żadnych śladów walki, tak jakby poddała się
bez niej. Oraz to, że Alec był sam. Biegnąć tak ich tropem
odgadłem, że biegli do Seattle. Wbiegłem na opustoszałe obrzeża
miasta i na jakiś stary parking po czym dobiegłem do miejsca, w
którym ślad się kończył. Wkurzyłem się na maksa. Nie miałem
ubrania aby móc się przemienić ani telefonu aby móc się
skontaktować z Edwardem. Po prostu nic. Byłem jednak pewien, że
stąd polecieli do Włoch. Musiałem więc wrócić do domu. Wpadłem
do niego jak burza, ubrałem się, wziąłem plecak do którego
wpakowałem pieniądze na samolot. Wrzuciłem jeszcze paszport,
dokumenty i coś do przebrania na wszelki wypadek. Wychodząc do ręki
wziąłem telefon dzwoniąc do Edwarda.
-Co jest?-zapytał gdy się do niego
dodzwoniłem. Wytłumaczyłem mu gdzie byłem i co zamierzam robić i
żeby też wsiedli w następny samolot odlatujący do Włoch.
-Jake to szaleństwo! Nie ryzykuj,
nie masz szans, zabiją cię na miejscu! Poczekaj na nas. Zabierzemy
sforę.-powiedział Edward ale go nie słuchałem. Wsiadłem szybko
do auta Renesmee, które zostawiła ostatnim razem. Nie miałem
odwago go nawet odprowadzić. Tak to przynajmniej może wcześniej
byśmy się ogarnęli. Gdy dojechałem na lotnisko popatrzyłem na
tabelę lotów i myślałem, że mnie szlag trafi. Wszystkie loty do
Europy zostały odwołane ze względu na burzę śnieżną. Właśnie.
Coś czułem, że źle mi się prowadziło ale myślami byłem
skupiony wyłącznie na Renesmee i nie zwróciłem uwagi na śnieg.
Loty przełożono na pojutrze. Jak ja mam tyle czekać?! Zadzwoniłem
do Edwarda. Ucieszyłem się, że chociaż mam jeszcze zasięg.
-Edward, loty są odwołane na
najbliższe dwa dni!-wręcz wrzasnąłem do słuchawki.
-Jacob, nie panikuj. To zasadniczo
lepiej, mamy szanse na zgromadzenie wsparcia. Zwołamy naszych
bliskich. Tych z Denalii, Nomadów tych stąd też. Może ci z Europy
też pomogą. Mają blisko. Nie martw się.-powiedział ze stoickim
spokojem. Jak on mógł być taki opanowany?
-Jak możesz tak mówić?! Nie martw
się?!-krzyknąłem a ludzie dziwnie na mnie popatrzyli.
-Tak, wiem, dziwnie to brzmi ale ja
czuję, że jej nic nie jest. Że sama sobie doskonale
radzi.-wytłumaczył a to mnie trochę uspokoiło.
-W każdym razie ja lecę pierwszym
dostępnym lotem.-powiedziałem.
-Zaczekaj na nas Jacob!-krzyknął
ale ja nie miałem takiego zamiaru. Musiałem ją zobaczyć
bezpieczną nawet, jeśli mam potem zginąć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tutaj rozdział krótszy niż w książce o Jessice ale na razie tylko taki :*
No i co myślicie? Pewnie spodziewaliście się tego, że Nati i Rose będą spokrewnione ale ktoś wcześniej powiedział, że Nati będzie czarnym charakterem... Co jednak nie jest prawdą.
No ale komentujcie!!!!!
Jake i Reenesme muszą byc razem !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next
S.
Hihi jak fajnie, że tak szybko dodałaś next ;) Jak zwykle cudowne! Z niecierpliwością czekam na następny rodział i proszę poinformuj mnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe rodziały na renesmee-i-demetri.blog.onet.pl
Kisak96
Hejo!!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział cudny, genialny, świetny itp. Czekam na następny. Ciekawe co będzie dalej, nie mam żadnych teorii. Więc dodawaj szybciutko następny!!!
Pozdrawiam :*