piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 25 (oczami Jacoba): Miłość i cierpienie nie wykluczają się wzajemnie, raczej uzupełniają się.

Czułem się okropnie po tym jak potraktowałem Renesmee. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, nie spałem, nie jadłem, moje myśli mnie dręczyły a serce tęskniło za tą jedyną. Myślałem on niej cały czas, nie odchodziła z moich myśli ale nie mogłem tam iść nie chcąc ryzykować spotkania z nią. Wziąłem więc telefon i zadzwoniłem do Edwarda. Minęły już dwa dni a ja nadal nic o niej nie wiedziałem.
-Halo, Edward?-zapytałem gdy ktoś odebrał.
-Cześć Jacob, o co chodzi?-zapytał.
-Co u Renesmee, jak się czuje?-zacząłem ale nie usłyszałem nic.-Halo?-zapytałem.
-To ona nie jest jeszcze u ciebie?-zapytał zdenerwowany Edward.
-Nie, wyszła przedwczoraj rano. Przecież już dawno powinna dotrzeć.-wytłumaczyłem lekko zaniepokojony.
-Nie ma jej. Przyjdź szybko.-nakazał Edward a ja już kompletnie spanikowany, nie tracąc czasu pobiegłem do drzwi do których właśnie ktoś zapukał. Otworzyłem je trochę zły, że ktoś mi jeszcze zawraca głowę. Ukazała się w nich Nathalie. Czego ona teraz ode mnie chciała?
-Nathalie, nie mam teraz czasu.-powiedziałem i już chciałem ja ominąć ale złapała mnie mocno za ramię i zatrzymała. Zrobiła to stanowczo za mocno jak na człowieka. Przyjrzałem się jej uważnie ale nie widziałem nic szczególnego.
-Wiec będziesz musiał go znaleźć.-powiedziała złowrogo po czym weszła do środka. Była jakaś dziwna.
-Nie będę owijać w bawełnę. Wiem, kim jesteś dlatego do ciebie przyszłam bo po dwóch dniach myślenia nie wiedziałam, co mam zrobić. Przedwczoraj widziałam Alec'a kręcącego się po tym lesie. Może niczego nie chciał ale zazwyczaj Volturi w okolicy nie wróżą nic dobrego.-powiedziała a ja się na nią trochę wkurzyłem, że nie poszła z tym od razu do Cullen'ów. A poza tym, skąd ona wiedziała o wampirach?
-Dlaczego nie powiedziałaś o tym Carlise'owi?! I w ogóle kim ty jesteś?!-wkurzyłem się.
-Po co mam o tym mówić człowiekowi?! A sama jestem wampirem. Nie wiedziałeś kim jestem bo mam dar, który maskuje mnie jako wampira.-powiedziała jednak nie miałem nawet czasu zastanawiać się nad tym, co usłyszałem.
-On przecież nie jest człowiekiem!-wrzasnąłem.-Nie traćmy czasu.-powiedziałem po czym pociągnąłem ją za rękę do drzwi i zaczęliśmy biec w stronę ich domu. Po minucie wpadliśmy do środka a wszyscy się na nas dziwnie popatrzyli.
-Po co ją przyprowadziłeś?-zapytał Emmett. Popatrzyłem na Edwarda, który już na pewno wszystko wiedział. Oczywiście, że tak. Kiwnął porozumiewająco na nią.
-Powiedz im, kim jesteś.-powiedziałem surowo.
-Jestem wampirem.-powiedziała do nich ale patrząc na mnie. Wszyscy oprócz Edwarda byli w szoku.
-Ale jak to? Jak udało ci się przed nami kryć?-zapytał trzeźwo myślący Jasper.
-Mam taką moc. Mogę sama się maskować, wtapiając się w ludzkie środowisko i mogę też rozpoznać kim jest osobą stojąca przede mną. O wilkołakach wiedziałam od dawna ale o was nie. Dopiero Jake mi powiedział.-wytłumaczyła im.
-Ale jak to możliwe, że nie wiedziałaś kim jesteśmy?-zapytał Carlise.
-Nie wiem. Cały czas nad wami jest jakaś mistyczna tarcza. Nie wiem co to jest ale nie umiem się przez nią przebić.-powiedziała co bardzo mnie zaciekawiło. Wszyscy popatrzyli na Bellę siedzącą koło Alice na kanapie.
-No co?! Zawsze chciałam, żeby wszyscy byli bezpieczni. Rozdzieliłam więc tarczę i teraz każdy ją ma. Czy to taki straszne? Oczywiście ci co są pod moją tarczą spokojnie mogą wpływać na innych znajdujących się pod nią.-powiedziała Bella. O tym nie wiedziałem.
-Zdejmij tarczę Nathalie.-poprosił Edward. Od razu wiedziałem kiedy to zrobiła. Poczułem jej zapach, zrobiła się bledsza a za razem usta czerwieńsze i włosy stały się żywszego koloru. Popatrzyłem na Rosalie stojącą przy oknie. Wyglądały prawie identycznie, różniły się tylko niewieloma szczegółami.
-Wiem, co myślicie.-Powiedziała po czym zwróciła się do Rose wpatrującą się w nią jak słup soli.-Jesteśmy siostrami. Teraz wiem to na pewno.-potwierdziła podejrzenia wszystkich.
-Ale, ale jak to możliwe?-wydusiła z siebie oszołomiona Rosalie.
-Kiedy ponad te sto lat temu odeszłaś od mamy była już w pierwszym miesiącu ciąży ze mną. Nikt nie miał ci tego za złe bo wiemy jak traktował cię ojciec. Mama odeszła od niego miesiąc po tobie kiedy było już trochę widać, że jest w ciąży. Nie chciała aby mnie spotkało to samo. Gdy miałam roczek poznała kolejnego mężczyznę. Spotykała się z nim przez rok i zaproponował jej małżeństwo. Bała się tego ale się zgodziła po tym jak przez ostatnie pół roku wiele dla nas obu zrobił. To on przez cały czas podtrzymywał ją na duchu i troszczył się o nią. Mną też się opiekował kiedy mama nie miała na to siły. Kiedy się pobrali zamieszaliśmy u niego. Okazało się, że jest bogatym biznesmenem ale nie ujawniał nam tego bo nie chciał aby mama się z nim pobierała ze względu na pieniądze. Żyło nam się dobrze ale kiedy miałam siedemnaście lat wracając z wakacji mieliśmy poważny wypadek samochodowy. Rodzice zginęli na miejscu a ja byłam już umierająca. Nikt nie mógł nas odnaleźć bo była noc a my leżeliśmy przy leśnej drodze w rowie. W końcu znalazł mnie Antoni. Był wampirem i przemienił mnie bo kiedyś słyszał o lekarzu, który w ten sposób ratował ludzi. Stałam się wampirem i mieszkałam przez rok z nim ukrywając się w lasach. O jego czynie dowiedzieli się Volturi. Wyczuł, że po niego idą więc kazał mi użyć swojego daru i nigdy go nie zdejmować i uciekać jak najdalej aby mnie nie odnaleźli. Wiem, że go zabili. Ja wałęsałam się jakiś czas po lesie aż w końcu przypomniałam sobie o tym majątku rodziców. Wróciłam do miasta i przepisano go na mnie. Nikt nie mógł zrozumieć jak udało mi się przeżyć. Udawałam, że nic nie pamiętam z wypadku ale wiem. Robili mi mnóstwo badań i nic nie wywnioskowali. Potem trafiłam do domu dziecka z majątkiem na koncie a sprawa została niewyjaśniona. Nie starzałam się więc co jakiś czas uciekałam z domu dziecka i trafiałam do innego pod pretekstem, że się zgubiłam, albo, że moi rodzice uciekli i nie wrócili i innych takich. Mama zawsze wiele o tobie opowiadała. Bardzo cię kochała ale nie chciała cię powstrzymywać przed odejściem bo wiedziała, że wszędzie będzie ci lepiej niż z nimi.-wszyscy wysłuchali jej w ciszy a gdy skończyła nikt nie mógł się otrząsnąć z tego szoku jaki wywołała w każdym. Rosalie patrzyła na nią i jestem pewien, że jeśli by mogła to by płakała. Podeszła do niej ludzkim tempem, wzięła za ręce i spojrzała głęboko w oczy.
-Czy to naprawdę prawda? Jesteś moją siostrą?-zapytała drżącym głosem. Wiem, że Rose zawsze chciała mieć dziecko więc pewnie odnalezienie młodszej siostry będzie dla niej pewnym pocieszeniem. Nathalie pokiwała głową.-Ale skąd to wiesz?-zapytała Rosalie. No właśnie, to było ciekawe.
-Nie widzisz tego podobieństwa między nami? Widziałam twoje zdjęcia i czułam już wcześniej, że to możesz być ty ale to przecież nie było możliwe abyś przeżyła ponad sto lat nie starzejąc się a przecież nie wyczułam od ciebie zapachu wampira. Teraz jestem pewna. Czy też mi wierzysz?-zapytała.
-Tak, wierzę ci. Też to czuję.-powiedziała Rosalie i obie się przytuliły śmiejąc ze wzruszeniem.
-Hmhhhmm..-odchrząknąłem bo przecież Nathalie miała do przekazania ważną wiadomość. Odwróciła się do mnie a ja patrzyłem na nią znacząco.
-Ach no tak. Muszę wam jeszcze coś powiedzieć. Widziałam Alec'a dwa dni temu w tych lasach.-Zaczęła.-Nie wiedziałam co o tym myśleć i nie wiedziałam komu mam powiedzieć. Strasznie mnie to dręczyło więc powiedziałam Jacob'owi.-Wytłumaczyła tak jak powinna.
-Ja uważam, że to może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Renesmee. Po prostu coś mi tak podpowiada.-powiedziałem zanim ktoś innym zdążył coś wtrącić.
-I jeszcze, mam wrażenie, że on wiedział, że go widzę. Na pewno wiedział, że jestem wampirem bo akurat byłam na polowaniu. Nie wiem jak wy ale ja nie mam sumienia zabijać niewinnych ludzi więc akurat żywiłam się sarną. To wyglądało tak jakby dawał mi znak, że tu jest. Chciał abym go zobaczyła. Tak jakby mi się prezentował i potem zniknął.-dodała jeszcze. To mnie tym bardziej zainteresowało.
-Co myślicie? -zapytałem. Pomyślałem o tym gdzie teraz jest Renesmee, co z nią robią. Co jeśli jest w Volterze? Czego oni od niej chcą? Bałem się o nią śmiertelnie. Nie wiedziałem co ja mam teraz robić. Musiałem ją odnaleźć. Niestety nie mam przecież pewności, że jest we Włoszech. Przecież mogą być jeszcze w Ameryce a wtedy minął by się z nią, niepotrzebnie tracąc czas. Muszę po prostu iść jej i Alec'a śladem. Na samą myśl, że jej dotykał przeszedł mi po plecach nieprzyjemny dreszcz. Nie mogę tracić czasu. Postanowiłem i od razu wybiegłem z domu, przemieniłem się i pobiegłem w las. Nie wiedziałem co planowała reszta ale oni na pewno moje plany już znali. Biegłem do mojego domu bo przecież tam zaczynał się trop Renesmee. Przystanąłem na ganku i wytężyłem umysł by przypomnieć sobie w którą stronę pobiegła. Teraz już wiedziałem, że na pewno na południe. Zwróciłem się więc w tamtą stronę i odszedłem kilka kroków aby jej woń nie mieszała się z silnym zapachem domu. To było aż dwa dni temu więc jej zapach był ledwie wykrywalny ale ja przecież byłem w nią wpojony więc byłem bardzo wyczulony na jej zapach. Z nosem przy ziemi zacząłem podążać jej śladem. Odbiegła bardzo daleko, na pewno nigdy jeszcze nie była w tej części lasu. W końcu w odległości kilku kilometrów, na jakiejś małej polanie poczułem miejsce mocno emitujące jej zapachem. Od razu się tam znalazłem i zobaczyłem dół jej sukienki. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Poczułem też zapach obcego wampira i byłem prawie pewien, że to zapach Alec'a. Zacząłem biec ich tropem. Dziwiło mnie, że na polanie nie było żadnych śladów walki, tak jakby poddała się bez niej. Oraz to, że Alec był sam. Biegnąć tak ich tropem odgadłem, że biegli do Seattle. Wbiegłem na opustoszałe obrzeża miasta i na jakiś stary parking po czym dobiegłem do miejsca, w którym ślad się kończył. Wkurzyłem się na maksa. Nie miałem ubrania aby móc się przemienić ani telefonu aby móc się skontaktować z Edwardem. Po prostu nic. Byłem jednak pewien, że stąd polecieli do Włoch. Musiałem więc wrócić do domu. Wpadłem do niego jak burza, ubrałem się, wziąłem plecak do którego wpakowałem pieniądze na samolot. Wrzuciłem jeszcze paszport, dokumenty i coś do przebrania na wszelki wypadek. Wychodząc do ręki wziąłem telefon dzwoniąc do Edwarda.
-Co jest?-zapytał gdy się do niego dodzwoniłem. Wytłumaczyłem mu gdzie byłem i co zamierzam robić i żeby też wsiedli w następny samolot odlatujący do Włoch.
-Jake to szaleństwo! Nie ryzykuj, nie masz szans, zabiją cię na miejscu! Poczekaj na nas. Zabierzemy sforę.-powiedział Edward ale go nie słuchałem. Wsiadłem szybko do auta Renesmee, które zostawiła ostatnim razem. Nie miałem odwago go nawet odprowadzić. Tak to przynajmniej może wcześniej byśmy się ogarnęli. Gdy dojechałem na lotnisko popatrzyłem na tabelę lotów i myślałem, że mnie szlag trafi. Wszystkie loty do Europy zostały odwołane ze względu na burzę śnieżną. Właśnie. Coś czułem, że źle mi się prowadziło ale myślami byłem skupiony wyłącznie na Renesmee i nie zwróciłem uwagi na śnieg. Loty przełożono na pojutrze. Jak ja mam tyle czekać?! Zadzwoniłem do Edwarda. Ucieszyłem się, że chociaż mam jeszcze zasięg.
-Edward, loty są odwołane na najbliższe dwa dni!-wręcz wrzasnąłem do słuchawki.
-Jacob, nie panikuj. To zasadniczo lepiej, mamy szanse na zgromadzenie wsparcia. Zwołamy naszych bliskich. Tych z Denalii, Nomadów tych stąd też. Może ci z Europy też pomogą. Mają blisko. Nie martw się.-powiedział ze stoickim spokojem. Jak on mógł być taki opanowany?
-Jak możesz tak mówić?! Nie martw się?!-krzyknąłem a ludzie dziwnie na mnie popatrzyli.
-Tak, wiem, dziwnie to brzmi ale ja czuję, że jej nic nie jest. Że sama sobie doskonale radzi.-wytłumaczył a to mnie trochę uspokoiło.
-W każdym razie ja lecę pierwszym dostępnym lotem.-powiedziałem.
-Zaczekaj na nas Jacob!-krzyknął ale ja nie miałem takiego zamiaru. Musiałem ją zobaczyć bezpieczną nawet, jeśli mam potem zginąć.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tutaj rozdział krótszy niż w książce o Jessice ale na razie tylko taki :*
No i co myślicie? Pewnie spodziewaliście się tego, że Nati i Rose będą spokrewnione ale ktoś wcześniej powiedział, że Nati będzie czarnym charakterem... Co jednak nie jest prawdą.
No ale komentujcie!!!!!  

3 komentarze:

  1. Jake i Reenesme muszą byc razem !!!
    Czekam na next
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi jak fajnie, że tak szybko dodałaś next ;) Jak zwykle cudowne! Z niecierpliwością czekam na następny rodział i proszę poinformuj mnie ;)

    Zapraszam na nowe rodziały na renesmee-i-demetri.blog.onet.pl
    Kisak96

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo!!!!
    Jak zwykle rozdział cudny, genialny, świetny itp. Czekam na następny. Ciekawe co będzie dalej, nie mam żadnych teorii. Więc dodawaj szybciutko następny!!!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń