sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 28: Jestem taka tym wszystkim zmęczona. Ale Dowiedziałam się kim jestem, co tu robię i co będę musiała robić i to mnie uskrzydla. Bo zawsze trzeba wiedzieć kim się jest

Kiedy będzie 2000 wyświetleń? Dacie radę jutro? hehe :D

A teraz rozdzialik bo zakończyłam w takim momencie, że szkoda gadać... To już niestety ostatni rozdział.. A może stety? W końcu koniec. W każdym razie dzięki wszystkim, którzy wytrzymali do końca, dziękuję tym, którzy komentowali i tym, którzy przyczynili się do tak wysokiej liczby odsłon tej witryny. Buźki :**
Miłego czytania :D



Stanęłam roztrzęsiona nad Jake'em czekając aż nadejdą „goście”. Nie miałam pojęcia na co mam się przygotować. Kroki były coraz głośniejsze, już coraz bliżej. Wtedy zaczęłam nie dowierzać własnym oczom. W przejściu stanęli Carlise i Alice. Nie zastanawiając się nad niczym, nie odpowiadając sobie na żadne z pytań, które od razu pojawiły się w mojej głowie, zapłakana pobiegłam w ramiona mojej cioci a Carlise od razu zajął się Jake'em.
-Alice!-płacząc mówiłam do niej.-On nie żyje. Co ja teraz zrobię? I w ogóle już nic nie rozumiem. Nie wiem już nawet kim jestem. Jak się tu znaleźliście? Gdzie jest reszta?-pytałam szybko ale nie czekając na odpowiedź podeszłam do Carlise'a.
-Co z nim?-zapytałam ocierając łzy.
-Renesmee...-powiedziałam smutno. Już wiedziałam. Nie miałam się nawet co łudzić.
-Ale musimy go stąd zabrać.-powiedziałam smutno na co Carlise kiwnął głową.-Chodźmy, na co czekamy?-zapytałam.
-Lepiej, żebyś tu została.-Powiedziała Alice.-Na górze trwa walka. My mieliśmy cię znaleźć i trzymać jak najdalej od pola bitwy.-Powiedziała Alice.
-Nie! Ja muszę tam iść.-Stwierdziłam i zaczęłam biec w stronę wyjścia ale złapała mnie w tym czasie Alice i zatrzymała. Trzymała mnie całkiem mocno w pasie i odwróciła tyłem do wyjścia.-Póść mnie!-krzyknęłam i szarpnęłam się. Raz. Wystarczył jeden raz i już byłam wolna. Tylko jednym ruchem szarpnęłam ręce Alice odsuwając je od siebie. Kiedyś z pewnością nie byłabym w stanie tego zrobić.
-Co się z tobą stało?-Zapytała lekko zaszokowana Alice.
-Przepraszam ale ja naprawdę muszę tam iść. Muszę im pomóc, dam radę Alice, tylko popatrz.-Powiedziałam po czym na mojej ręce zapłonęła niewielka kula ognia. Alice opadła szczęka ale ja nie miałam czasu na dłuższą rozmowę czy jakieś pokazy z ogniem. Nie czekając na jej reakcję wybiegłam z podziemi i wbiegłam do sali tronowej gdzie toczyła się walka. Zamarłam na ten widok. Było tyle trupów, tyle ściętych głów, tyle krzyku i hałasu. Jedni razili swoimi darami, inni się na nich rzucali. Myślałam, że jestem silna ale to było dla mnie straszne. Podeszłam kilka kroków przed siebie powoli się rozglądając i dostrzegając znajome twarze. Ja widziałam ich wszystkich, Jaspera, Emmetta, Aro, Sam, Embry, Bella, Marcus, Leah.. Ale wydawało się jakby oni nie widzieli mnie. Wszystko toczyło się wokół mnie, stałam w samym centrum walki jak kołek a jednak byłam nadal nietknięta. Widziałam jak zabijają się nawzajem, widziałam jaki ten świat jest brutalny. Zauważyłam, że jakiś wilkołak padł na ziemię. Nie znałam go, był nowy. Walczył za mnie chociaż nawet się nie znaliśmy. Co z tego, że pewnie z rozkazu Sama. Ważne, że tu był. Walczył o nieznaną mu osobę, oddawał za nie życie. Mimo że świat jest brutalny to jest na nim dobro. Jest przyjaźń i miłość, o którą trzeba walczyć. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech, opanowałam wszystkie emocje po czym skupiłam się na Aro. Wyczułam go nawet na niego nie patrząc. Otwierając szeroko oczy ruszyłam na niego biegiem. Rozpędzona mijałam wszystkich po kolei, którzy się na mnie oglądali.
-Renesmee!-Krzyknął za mną Edward ale ja nie miałam zamiaru się zatrzymać. Nie mogłam. Gdy już byłam blisko Aro złapałam go za gardło wbijając mu paznokcie w skórę po czym wgniotłam go w ziemię. Czułam, że wszystkie oczy zebrane na sali patrzą tylko na mnie. Serce waliło mi z zawrotną prędkością i teraz chyba tylko jego bicie było słyszalne na sali. Wszystko się bowiem zatrzymało, nikt nie miał śmiałości się poruszyć czy odezwać. Wpatrywali się we mnie z niecierpliwością a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Zamarłam w bezruchu trzymając go za to gardło. Aro to wykorzystał, szybko złapał moją rękę, wyginając ją i zaciągając do podłogi. To on teraz trzymał moje gardło.
-Jednak to twój koniec Renesmee Cullen.-To były ostatnie słowa jakie usłyszałam a ostatnie co zobaczyłam to Edward rzucający się w naszą stroną. Jednak Aro był szybszy. Wbił swoje paznokcie mocniej, drugą ręką złapał moją głowę i już po sekundzie nie było mnie na tym świecie. Poczułam za to przy sobie czyjąś obecność. Obecność kogoś bliskiego, kogoś kto od zawsze był przy mnie, kogoś kogo zawsze kochałam. Poczułam przy sobie Jacoba. Poczułam przy sobie jego duszę. Teraz mogliśmy na zawsze być razem w świecie zmarłych...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak się podoba ostatni rozdział? Może troszkę smutny ale czy nie piękny? 
Z resztą sami komentujcie... Napiszcie też jakie zakończenie byście woleli...

 .
 .
 .
 .
 .
 A i jeszcze jedno.














 ŻART!!!!! :P :D
 Ciąg dalszy...

To on teraz trzymał moje gardło.
-Jednak to twój koniec Renesmee Cullen.-powiedział złowieszczo. Kątem oka zobaczyłam ja Edward zrywa się mi na ratunek. Aro w tym czasie mocniej zacisnął moje gardło ale ja nie byłam przecież bezbronna.
-Nie tym razem.-Odpowiedziałam z szachrajskim uśmieszkiem na twarzy po czym Aro zapłonął żywym ogniem. Edwarda to zatrzymało. Wszystkie wampiry bały się ognia, zabijał je od razu. Mnie jednak on nie dotykał, nie parzył. Był mój. Przetoczyłam palącego się trupa Aro na bok i wstałam. Wszyscy wpatrywali się we mnie niezdolni do niczego. Mimo że nie lubiłam zabijać to nie mogłam zwlekać i czekać na to, aż znowu ktoś z naszych poniesie te złe konsekwencje z walki. Zamknęłam więc oczy i podpaliłam tych, którzy musieli zginąć. To były najgorsze trzy sekundy w moim życiu. Słyszałam ich krzyki, przeraźliwie jęki, ostatnie słowa. Nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Mimo że zapadła już cisza to w moich uszach nadal dzwoniły te krzyki. Opanowałam oddech, rozluźniłam mięśnie i powoli otworzyłam oczy. Tym razem ukazały mi się już jedynie znajome twarze. Twarze, które nie były jak kamienne posągi i w których widziałam swoich przyjaciół. Nie była to tylko moja rodzina. Ocaliłam też Nathana i Roxann. Znałam ich przeszłość i wiedziałam, że nie zasługiwali na śmierć. Odnalazłam w końcu też twarze, za którymi tęskniłam najbardziej.
Edwarda i Bellę. Podbiegłam do nich czym prędzej i przytuliłam się do obojga naraz.
-Renesmee.-wzruszyła się mama.
-Tak bardzo mi was brakowało.-szepnęłam a mój uścisk się wzmocnił. Staliśmy tak przez chwilę, może dwie kiedy w drzwiach wejściowych stanął Alec. Oparł się ręką o futrynę i spojrzał na mnie, na tą scenę. Uśmiechnął się do mnie ale widziałam w jego oczach sutek. W tym czasie Edward się do niego odwrócił, warknął i zaczął biec w jego kierunku. Alec nie robił nic, stał czekając na śmierć. Alec myślał, że zasługuje na śmierć, że jest zły i niezdolny do uczuć. Ja jednak znałam go lepiej niż on sam siebie i wiedziałam, że nie zasługuje na śmierć. Dlatego właśnie wyrwałam się z uścisku Belli, wyprzedziłam z łatwością Edwarda i stanąłem przed Alecem osłaniając go swoim ciałem.
-Nie!-krzyknęłam na Edwarda, który oszołomiony, zatrzymał się tuż przed nami.
-Co ty wyprawiasz?!-Zapytał Edward.-To jeden z nich!-Krzyknął.
-On ma rację Ness-Powiedział cicho Alec.
-Nieprawda! Nie zasługujesz na śmierć!-powiedziałam zła na Aleca, że źle o sobie myślał i na Edwarda, że chciał go zabić.-To mój przyjaciel, wspierał mnie, pomagał mi. Nie pozwolę go zabić!-Ostrzegłam wszystkich na tej sali.-Przez cały ten czas był dla mnie jak brat, kocham go jak członka rodziny i tak też go będę traktować. Ty też powinniście.-Powiedziałam po czym odwróciłam się do niego i przytuliłam mocno.-Wróciłeś. Ale jak? Przecież ona cię zabiła.-Zapytałam.
-Żaden dar nie zabija.-powiedział Alec.-Byłem po prostu bardzo osłabiony, jakby
w śpiączce.
-Żaden oprócz mojego.-Uśmiechnęłam się do niego.
-A zatem wiesz już, kim jesteś?-Zapytał dumny ze mnie.
-Tak ale opowiem ci wszystko innym razem.-Powiedziałam. Koło nas do sali weszli Alice z Carlisem, niosący ciało Jacoba. Moje serce już nie nadążało. Podeszłam do Roxann i ostatkiem sił ją poprosiłam.-Proszę, przenieś nas wszystkich do Forks.-Uśmiechnęła się tylko przyjaźnie i kiwnęła głową.-Zajmijcie się Alecem, proszę.-Powiedziałam jeszcze do rodziców po czym opadłam na posadzkę. Nie miałam już na nic sił. Szybko jednak znalazłam się w czyiś silnych ramionach. Uchyliłam jeszcze oczy i zobaczyłam twarz Edwarda. Przyłożyłam mu rękę do twarzy i pokazałam swoje wspomnienia z Alecem. Chciałam mu udowodnić, że jest dobry i że mi na nim zależy. Potem już odpłynęłam do krainy snów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A jednak nie koniec!!!
I co uważacie? KOMENTUJCIE!!
Daliście się nabrać? Piszcie, piszcie, piszcie!!


5 komentarzy:

  1. 1. dzis nie 1 kwietnia !!!
    2. to było okropne ( ten twój niby śmieszny żarcik)
    3. czy Jacob umarł?
    4. CZEKAM na next :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!Co to było? Proszę nie trzymaj mnie w takim napieciu, bo dostanę zawału, a wtedy nie będzie śmiesznie!
    Rozdział jak zwykle genialny i jak zwykle czekam na następny z NIECIERPLIWOŚCIĄ!

    Zapraszam na renesmee-i-demetri.blog.onet.pl
    Pozdrawiam!
    Kisak96

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz ty co? Przestraszyłaś mnie, i to wcale nie było śmieszne!!! Naprawdę Jacob umarł? Jakoś nie umiem się z tym pogodzić, nie umiem w to uwierzyć. Rozdział świetny. Teraz musisz szybko dodać NN, bo...tak. Czeekaam!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, już 2000 odwiedzin. Super. Chodź wcale się nie dziwie. Czekam na NN!!! Gratulacje!!!

      Usuń
  4. Hah, rozdzial cudowny, a co do zartu - ja niestety sie nie nabralam. Jakim cudem? Poprostu widzialam juz podobny zart i wtedy na serio sie przestraszylam… teraz jakos trudno bylo mi w to uwierzyc, ale ,rzyznam szczerze, ze z tym "ostatni rozdzial" to sie nabralam, ale nie z tym, ze Renn umarla.
    Jacob serio umarl? Hah, nie. Na niby! - Głupie pytanie...
    Co z nim? 'Odzyje'?
    Okej, juz niewiem o co pytac wiec czekam na NN :)
    I zgadzam sie z Wika w tym ostatnim zdaniu c:
    Weny, czasu itd…
    Jessie

    OdpowiedzUsuń